Ich intencje wydawały się być dobre — odciążyć mnie, ale rezultat był wręcz przeciwny. Pomimo dużej przestrzeni w moim domu, dzielenie jej z Asią nie było łatwe.
Zawsze trzymałam się zasady, iż mój dom jest mój, ale ich spokojne miejskie życie kłóciło się z moją zdyscyplinowaną wiejską rutyną, która zaczyna się o 6 rano, od opieki nad bydłem i ogrodnictwa.
Miałam naiwną nadzieję, iż Asia dostosuje się do wiejskiego życia, wiedząc, iż nie oznacza to późnych godzin snu choćby w weekendy. Ale pierwszy weekend rozwiał moje nadzieje. W dniu zaplanowanym na kiszenie ogórków i gotowanie fasoli Asia poszła na manicure, a mój syn miał interesy w mieście.
Pozostawiona sama, zaczęłam pracować. Ich obecność, zamiast mi pomagać, zaczęła mnie unieszczęśliwiać. Wstydzę się u moich sąsiadów za lenistwo młodych.
Teraz zastanawiam się nad poproszeniem ich o przeniesienie się do osobnego miejsca, aby mogli żyć tak, jak chcą i przywrócić mi spokój ducha. Rozumiem, iż może to doprowadzić do kłótni, ale po prostu nie mam innego wyjścia.