Z życia wzięte. "Mąż po cichu uciekł z domu na dwa lata": Wrócił, jakby nic się nie stało

zycie.news 12 godzin temu
Zdjęcie: Mąż, źródło: Pexels


Szczerze udaje bohatera, który nic nie rozumie i obraża się w najlepsze, a mnie dziwi jego bezczelność i pewność siebie. Zniknął na dwa lata, choćby nie raczył mi powiedzieć, iż postanowił mnie zostawić, a teraz jest oburzony, iż odmawiam przyjęcia go z powrotem.

Do momentu, w którym mój mąż zniknął z mojego życia, nie miałam pojęcia, iż ma jakiekolwiek problemy z głową. Zachowywał się normalnie przez wszystkie cztery lata naszej znajomości, nie zauważyłam w nim żadnych osobliwości, mimo iż mieszkaliśmy razem i mieliśmy trudności w życiu.

Reagował całkiem normalnie, nie wzbudzał podejrzeń. Dlaczego teraz piszę, iż nie wykazywał problemów z głową? Bo trudno mi inaczej wytłumaczyć jego późniejsze zachowanie. Byliśmy wtedy małżeństwem od dwóch lat, a w ciągu trzech miesięcy poprzedzających jego odejście nie mieliśmy choćby drobnych konfliktów domowych. Miłość, troska, przytulne wieczory, plany na lato — wszystko było. Nic nie wskazywało na to, iż zamierza odejść. To sprawiło, iż sytuacja stała się jeszcze bardziej zagmatwana.

Rankiem tego pamiętnego dnia zjedliśmy razem śniadanie, poszliśmy na przystanek autobusowy, uzgodniliśmy, iż wieczorem będziemy gotować i poszliśmy do swoich miejsc pracy. Dzień przeleciał, wróciłam do domu i już od progu zorientowałam się, iż coś jest nie tak. Na korytarzu było za mało butów i ubrań. Zwykle wracałam do domu przed mężem, więc nie zdziwiło mnie, iż nie było go w domu. Ale potem przeszłam się po mieszkaniu, zajrzałam do szafek i zdałam sobie sprawę, iż jego rzeczy też nie ma. Zabrał wszystkie ubrania, konsolę, ładowarkę, choćby żele pod prysznic. Wyczyścił wszystko, co mogło mi przypominać, iż kiedyś mieszkał tu mężczyzna.

Zabrał narzędzia, płyty z grami i komputer. Zniknął też router. Jak się później okazało, umowa na internet była na nazwisko męża, a on ją zamknął. Nic nie rozumiałam. Zaczęłam do niego dzwonić — telefon był wyłączony. Zadzwoniłam do jego matki, ale była bezużyteczna. Najwyraźniej coś wiedziała, ale nic mi nie powiedziała, tylko narzekała, żebym sama się tym zajęła. W ogóle nie miałam pojęcia, co się dzieje. Myślałam nawet, iż to jakiś głupi żart, chociaż mój mąż nigdy nie został na tym przyłapany.

Przez miesiąc nie odezwał się ani razu. Potem dowiedziałam się, iż złożył pozew o rozwód i musiałam przyjechać, podpisać dokumenty, co też zrobiłam. Już wtedy myślałam o tym, jak się rozwieść. Dalsze mieszkanie z nim nie wchodziło w grę. A najciekawsze jest to, iż dwa miesiące po odejściu męża dowiedziałam się, iż jestem w ciąży. Od razu cykl się popsuł, ale zwaliłam winę na stres, nie codziennie mężczyźni ode mnie uciekają.

Zrozumiałam, iż mąż postanowił zrobić to nie w jeden dzień, bo to było zbyt przemyślane, wyłączył internet i zabrał swoje rzeczy, a to nie dzieje się w jeden dzień. Poszłam choćby do jego matki, ale u niej nie było jej syna, a gdy zadawałam jej pytania, to mnie zbywała, wzruszała ramionami i mówiła, iż nic nie wie. Postanowiłam nie mówić jej o ciąży. Ogólnie rzecz biorąc, wyrzuciłam tę rodzinę z mojego życia, ponieważ byli tak dziwni. Rozwiedziony? To świetnie.

Moja córka na akcie urodzenia ma moje panieńskie nazwisko i kreskę w miejscu ojca. Ciąża była darem od Boga, nie wiem, jak bym to wszystko przetrwała, gdyby moje myśli nie były skupione na dziecku.

Teraz dziecko ma już dwa lata, a ja staram się łączyć pracę z macierzyństwem, co jest trudne, ponieważ moja mama nie zawsze może mi pomóc, ale staramy się. Ostatnią rzeczą, jaką spodziewałam się zobaczyć na progu, był mój były mąż. Przyszedł z bukietem róż, jakbyśmy rozstali się wczoraj. Stał tam i zapytał mnie, dlaczego go nie zapraszam do środka. "Musiałem się zastanowić i uporządkować" - powiedział mój były mąż w odpowiedzi na moje ciche pytanie. Przytaknęłam i zamknęłam przed nim drzwi. "Nie wiem, co knuje, skoro zdecydował się tu przyjechać, ale nie obchodzi mnie to.

Niech wraca do miejsca, w którym żyło mu się doskonale bez nas przez dwa lata. On choćby nie wie o mojej córce. I mam nadzieję, iż nigdy się nie dowie. Nie wpuszczę go do swojego życia po raz drugi.

Idź do oryginalnego materiału