Wydaje się, iż jesteśmy bardzo zamożną i szczęśliwą rodziną. Moi rodzice robią wszystko, co w ich mocy, aby utrzymać wizerunek, który kiedyś namalowali, a ja nie chcę już w tym uczestniczyć.
Ogólnie rzecz biorąc, naprawdę chcę powiedzieć ludziom prawdę o tym, co wydarzyło się w moim dzieciństwie, ale rozumiem, iż moje słowo jest bezwartościowe w porównaniu ze słowem moich rodziców, więc nie będę się tym przejmować. Co więcej, będą mogli tylko zrobić nowy PR z moich rewelacji: mówią, iż wszyscy są tacy wspaniali, wszystko dla ich córki, a ona obrzuca ich błotem. Ale nie szkodzi, i tak mnie kochają.
Moja mama też nie będzie się wstydziła płakać: jest świetną aktorką. Mój tata nie jest daleko w tyle: wie, jak przedstawić różne uczucia tak wiarygodnie, iż wszyscy mu wierzą. Moi rodzice zajmują dość wysokie stanowiska w naszym mieście. Nasze miasto nie jest zbyt duże, ale nie jest to też wioska z trzema podwórkami i dwoma chlewami. Są znani w społeczności tylko z najlepszej strony, ale ja znam prawdę.
Za ich uśmiechami i łagodnymi spojrzeniami kryje się nienawiść i pogarda, wiem to z własnego doświadczenia. Musiałam być idealna: moi rodzice to tacy szanowani ludzie. Najmniejszy błąd, jaki popełniłam, mógł stać się plamą na ich nieskazitelnej reputacji.
Pewnego razu w szkole moja nauczycielka pomyślała, iż śmierdzę dymem, chociaż nigdy nie paliłam. Współczująca kobieta powiedziała mojej matce o swoich podejrzeniach, mówiąc, iż powinna przyjrzeć się bliżej. Moja matka nie przyjrzała się bliżej, dała mi noc, której nigdy nie zapomnę. Mój ojciec był mniej zaangażowany w moją "edukację".
W domu było dużo dywanów, więc izolacja akustyczna była dobra. choćby sąsiedzi za ścianą nie wiedzieli, co się dzieje w naszym mieszkaniu. Wszyscy dookoła myśleli i przez cały czas myślą, iż jesteśmy idealną rodziną. Niestety tak nie jest. Gdy tylko nadarzyła się okazja, uciekłam z domu do innego miasta.
Miałam choćby dobrą wymówkę — zamierzałam studiować na uniwersytecie. Nie studiowałam, ponieważ moi rodzice wymagali ode mnie całkowitej uległości, aby opłacić moją edukację. Chciałam mieć z nimi jak najmniej wspólnego, więc zaczęłam pracować. Usłyszałam od rodziców wiele przykrych rzeczy, straszenia różnego rodzaju, ale nie poddałam się.
Przez dwa lata żyłam spokojnie bez nich, ale wtedy pojawiła się moja mama: jak zawsze z żądaniem: "Musisz być na urodzinach ojca! Będą goście, musisz zachować pozory!" - syczała na mnie, gdy pytałam, po co przychodzę.
Odesłałam matkę z niczym, nie zamierzam dłużej brać udziału w tej farsie...