Jednak ja nie miałem na to ochoty. Od dawna marzyłem o wyjeździe w góry z rodziną. Powiedziałem o tym żonie, której reakcja mnie zaskoczyła: "Nie masz prawa myśleć tylko o sobie. Wyobraź sobie, ilu krewnych chce ci złożyć życzenia! Chcesz uciec?"
Zawsze tak było. Robiłem tylko to, czego chciała moja żona. Antonina i ja pobraliśmy się, gdy miałem 22 lata. Spotykałem się wtedy z nią, ale wątpiłem w swoje uczucia. Moja matka interweniowała: "Dlaczego mieszasz dziewczynie w głowie? Albo się ożeń, albo pozwól jej odejść". Tak więc pobraliśmy się.
Rok później urodził się nasz najstarszy syn. To nie było dla nas łatwe życie — to był trudny czas. Potem urodziła się córka, a Antonina zawsze narzekała, iż nie spodziewała się takiej biedy: "Gdybym wtedy wybrała Staszka, już dawno mieszkałabym we własnym domu i nie znałabym żadnych kłopotów".
Te ciągłe wyrzuty zmusiły mnie do podjęcia decyzji o pójściu do dodatkowej pracy. Chociaż nie chciałem zostawiać dzieci. Później kupiliśmy nowe przestronne mieszkanie, potem samochód, ale żona nigdy mnie nie chwaliła, zawsze było jej mało. Lata mijały w pracy, a wraz z nimi moje życie.
Działka, którą kupiłem, stała się dla mnie ujściem. Antonina była temu przeciwna, ale to był jedyny raz, kiedy robiłem rzeczy po swojemu. Tam, na łonie natury nad jeziorem, mogłem się w końcu zrelaksować. Cztery lata temu musiałem zrezygnować z pracy za granicą. Zaczęła się pandemia, a moje zdrowie w końcu zawiodło. Chociaż nie byłem stary, czułem się jak 80-latek.
Moja żona była bardzo niezadowolona, iż przestałem zarabiać pieniądze, mimo iż mieliśmy znaczne oszczędności. Zapłaciłem za edukację dzieci i kupiłem im mieszkanie, ale pobyt w domu z Antoniną stał się nie do zniesienia, czułem się nieszczęśliwy. I pewnego dnia, sześć miesięcy temu, jechałem na działkę i zabrałem kobietę. Okazało się, iż działka Aliny była niedaleko.
Miała 43 lata, straciła męża w 2015 roku i nie miała dzieci. Zaczęliśmy rozmawiać i poczułem, iż jest moją bratnią duszą. Od tego czasu spotykaliśmy się na działce co tydzień. I nie myśl, iż była między nami jakaś intymność. Tylko komunikacja, długie, interesujące rozmowy. Ale kilka tygodni temu postanowiłem zapytać:
-Powiedz mi, czy mógłbym być dla ciebie kimś więcej niż przyjacielem?
-Szczerze mówiąc, jesteś pierwszym mężczyzną, z którym wyobrażałam sobie siebie po śmierci męża.
Zastanawiałem się, czy możliwe jest rozpoczęcie życia na nowo w wieku 60 lat. Chciałbym mieszkać z Aliną w domku letnim, ale boję się, iż moje dzieci nie będą mnie wspierać. Jak zareagują, gdy dowiedzą się, iż postanowiłem opuścić ich matkę na starość? Co powinienem zrobić, czy nie zasługuję na szczęście?