Z życia wzięte. "Kiedy teściowie dowiedzieli się o moim spadku, od razu zaczęli nim dysponować": Nie mogłem znieść takiej bezczelności

zycie.news 1 tydzień temu

Miesiąc temu zmarł mój wujek Ryszard. Był samotnym, bezdzietnym mężczyzną. Często odwiedzałam go po pracy, przynosiłam lekarstwa, artykuły spożywcze i sprzątałam jego dom. Świadoma pogorszenia się jego stanu zdrowia po ataku, starałam się mu pomóc na wszelkie możliwe sposoby.

Wdzięczny za moją miłość i opiekę, wujek zostawił mi swój dwupiętrowy dom. Budynek co prawda wymagał remontu, ale był mój. Choć dom stał wtedy pusty, nie odważyłam się go wynajmować, uznając go za pomnik mojego wuja. Poza tym nie jestem przygotowana finansowo na naprawy.

Jednak moi krewni ze strony męża dostrzegli sprzyjającą okazję. Od ślubu w 2021 roku mieszkam z nimi. Ich dom był piękny, ale życie z nimi było nie do zniesienia, zwłaszcza pod przewodnictwem mojej apodyktycznej teściowej Olgi. Ich wpływ rozciągnął się także na mojego męża Mirka, który myślał najpierw o sobie, potem o rodzicach, a na końcu o mnie.

Kiedy zobaczyli odziedziczony przeze mnie dom, zasugerowali, iż powinienem go sprzedać i dać pieniądze im, żeby powiększyli nasz majątek. Byłam zdezorientowana ich intencjami i poparciem Mirka dla ich planu. Nie zamierzałam jednak ustępować. Ten dom był moim jedynym łącznikiem z moim zmarłym wujkiem i nie mieli prawa się nim rozporządzać!

Nie przestawali mnie namawiać na sprzedaż. Jednak im bardziej nakłaniali mnie do zmiany zdania, tym bardziej obstawałam przy swoim. Ich manipulacje sprawiły, iż zwątpiłam w moje małżeństwo z Mirkiem. Może skoro w każdej sprawie słucha swoich rodziców, a moje zdanie ma za nic, powinnam go zostawić.

Co zrobilibyście na moim miejscu? Odeszlibyście od niego, czy dali się namówić na sprzedaż domu po wujku?

Idź do oryginalnego materiału