Z życia wzięte. "Daj mi tę twoją zieloną sukienkę, i tak się w nią nie mieścisz": Powiedziała mi teściowa

zycie.news 3 godzin temu
Zdjęcie: Zawiedziona synowa, źródło: YouTube/Ukraińskie melodramaty


Muszę przyznać, iż mały Franek miał dość osobliwą babcię. Oczywiście wyglądała młodo jak na taką rolę, miała obsesję na punkcie wyglądu.

Mara nie myślała o tym, by po prostu przyjechać i opiekować się dzieckiem. choćby w czasie ciąży synowej mówiła, iż nie ma czasu w przebywanie z dzieckiem — miała pracę, fitness, życie osobiste i ogólnie "odstawiła" swoje wiele lat temu. Ania otworzyła drzwi, a na progu stanęła Maria w jasnych spodniach i stylowych okularach.

Zawsze ubierała się nienagannie, ale czasami potrafiła być skromniejsza — Witaj, Aniu. - Wejdź — teściowa ostrożnie weszła do mieszkania i od razu zrzuciła jasne buty na wysokich obcasach. W ręku trzymała elegancką mikro-torebkę. Bardzo rzadko przynosiła wnukowi prezenty — nie uważała tego za konieczne.

- Nalej mi herbaty, bo wpadłyśmy z koleżanką do kawiarni, a tam makaron z mięsem mielonym — był za słony. Ja od rana, jak wiewiórka w kole, w pracy trzeba było wysyłać raporty, potem po sklepach, a potem o czymś sobie przypomniałam. - Ania przygotowała się do wysłuchania kolejnego pomysłu Marii — A tak przy okazji, pamiętasz, iż miałaś taką szyfonową sukienkę, chyba zieloną? Kiedyś widziałam cię w niej i przypomniałam sobie, iż jest taka oryginalna. - Tak, jest coś takiego. - Daj mi ją na wieczór, i tak się pewnie w nią nie mieścisz.

Nieprzyjemnie przypominała synowej o dodatkowych kilogramach, ale to była cała Maria. Uważała się za ideał, a innych krytykowała pod względem figury, wyglądu, gustu. I wielu innych rzeczy. Ania już się do tego przyzwyczaiła i nie obrażała się. Kiedyś pewna kobieta publicznie nazwała perfumy Ani "perfumami starszej pani" i było jasne, iż nie uważa na swój język.

Ania, podając herbatę, odpowiedziała: - Musiałabym poszukać tej sukienki. Tylko iż Franek już śpi, poczekamy. - Czy mogłabyś, chociaż zapytać mnie, jaki mam wieczór? Ania choćby roześmiała się na to zdanie. Miała dość uczestniczenia w cudzych przygodach, ale teściowa tego nie rozumiała. Kolejny raz próbowała wmanewrować synową w swoje intrygi, by sprawdzić prawdziwe zamiary nowego zalotnika.

Ania odmówiła wdawania się w jakiekolwiek dziwne relacje, na co teściowa zareagowała złością. Zaczęła wygarniać Ani jej wygląd i nadprogramowe kilogramy, gdy wszedł na to wszystko jej syn Artur. - To tak wyglądają twoje odwiedziny mamo... Anka — zwrócił się do żony — kocham każdy kilogram twojego ciała, a schudniesz kiedy zechcesz — powiedział, wyprowadzając matkę za łokieć z mieszkania. - Sama sobie inwigiluj swoich chłopów, skoro jesteś aż tak aktywna towarzysko — rzucił ostro i zamknął drzwi.

- Masz jeszcze tę zieloną sukienkę, prawda? - zapytał z uśmiechem — mam, ale ni cholery się w nią nie mieszczę — zaśmiała się cicho Ania, przytulając się do męża.

Idź do oryginalnego materiału