Z jakiegoś powodu panuje opinia, iż dziewczyny i kobiety są z założenia ładniejszymi stworzeniami niż mężczyźni; bardziej kochają porządek w domu, czystość i świeżość. Pewnie ma to pewne podstawy, jednak nie wszystko jest tak oczywiste, jak się wydaje na pierwszy rzut oka.
Takich przykładów dotyczących porządku w domu Aleksandra mogę podać dziesiątki. Przez jakiś czas próbowałem naprowadzić go na adekwatną drogę, a sama starałem się utrzymać choć minimalny, moim zdaniem, porządek, ale właścicielowi mieszkania wcale nie zależało na reedukacji, a to zaczęło irytować.
Wypiliśmy kawę, Władysław sam ją zaparzył, następnie dokładnie wyczyściliśmy młynek do kawy, umyliśmy i wytarliśmy urządzenie, filiżanki, spodki i łyżki. Robił to powoli, sprawdzając wszystko, wycierając, myjąc niektóre, które mu się nie podobały i ponownie wycierając je ściereczką do naczyń.
Obserwowałem jego manipulacje naczyniami i byłem zdumiony cierpliwością, z jaką Władysław wszystko robił, porównałem nieostrożność Aleksandra i pomyślałem, iż mam po prostu szczęście, takiego faceta mam teraz - oszczędnego, schludnego, czystego!
Moi przyjaciele inaczej odebrali moje opowieści o pasji Władysława do porządku i czystości. Ktoś nie wierzył, iż to się może zdarzyć, ktoś mi pogratulował, a byli tacy, którzy wręcz przeciwnie, współczuli, mówiąc, iż będę płakać!
Niestety, to ostatnie okazało się słuszne... Kiedy zamieszkałam u Władysława, niedługo odczułam wszystkie „czary” jego „hobby” utrzymywania porządku. W pierwszych dniach wszystko postrzegałem według zaleceń. Buty ułożyłam równo tam, gdzie Władysław im przydzielił miejsce, wytarłam podeszwy z kurzu ulicznego, równo powiesiłam swoje rzeczy w szafie.
Niezamknięty szampon po wzięciu prysznica ani razu nie umknął uwadze Władysława, najpierw zostałam „ukarana”, jakby w ramach żartu, a potem zauważyłam, iż mężczyzna naprawdę poważnie skarcił mnie za takie drobnostki!
Musiałam nalać zupę ściśle według poziomu, podobnie jak kompot, a talerze przed napełnieniem były często przez Władysława dokładnie sprawdzane i jeżeli pojawiła się choćby najmniejsza plamka, popadał w ponury nastrój.
"Bardzo źle myjesz naczynia, nie będę jadła z takiego talerza" - stwierdził.
Talerz poszedł do mycia, mój dobry humor poszedł do kosza, a strażnik czystości choćby nie zauważył, iż jego patologia mnie irytowała. Musiałam w ogródku choćby wysiewać nasiona z linijką w ręce, żeby ziarna wyrosły równo.
To wszystko sprawiło, iż zdecydowałam się odejść. Nie mogłam tego znieść. Do miasta dojechałem komunikacją miejską, a wracając do domu wpadłem na Aleksandra! Chodził w tenisówkach, sportowych spodniach z długimi kolanami i lekko wymiętej koszulce, ale zdecydowanie bardziej ucieszył mnie widok jego stroju niż smokingu Władysława.