Na rozkaz szczupaka
Halina od młodości pasjonuje się wędkowaniem. Kiedy już przechodzi na zasłużoną emeryturę, spędza całe wolne chwile przy brzegu rzeki z wędką w ręku. Jej mąż, Mikołaj, przez cały czas pracuje jest trenerem w miejskiej szkółce sportowej. Jest to naprawdę dobry trener; jego podopieczni wynoszą trofea, które przynoszą sławę ich rodzinnemu klubowi sportowemu w Nowej Woli na całą okolicę. Mikołaj, kochający i kochany mąż, chciałby razem z żoną godzinami siedzieć nad wodą i patrzeć na lśniącą taflę, ale jego grafika jest przepełniona: treningi, zajęcia, zawody. Do emerytury nie doszło jeszcze do zmian w przepisach, więc może wyruszyć na ryby tylko w weekend. Halina zawsze go wspiera i rozumie. W tę sobotę postanawiają wyruszyć razem, mimo iż w kraju wciąż realizowane są ograniczenia. Dzieci uczą się online. Mikołaj lekko sercem zbiera swoje wędkarskie przybory, wsiada do samochodu z żoną oraz dwójką wnucząt Staszkiem i Ewą (starszy wnuk, Szymon, już skończył technikum i pracuje w jednostce ochrony przeciwpożarowej). Obok nich wita się Kacperek, rówieśnik wnucząt, zaglądający zza ogrodzenia. Chłopiec wyraźnie rozumie, iż wyjeżdżają na ryby na dachu samochodu widać przyczepione wędki. Jego oczy pełne są rozczarowania: znowu zostaje w domu przy babci, matka w pracy, a babcia zajęta swoimi sprawami. Kacperkowi nie ma już nikogo, kto go opiekowałby. W jego dzielnicy bezrodzicielstwo stało się codziennością dzieci żyją w półsierotach, choć ich ojcowie wciąż żyją.
Mikołaj podjeżdża do chłopca, zwalnia, otwiera okno i pyta:
Kacper, jedziesz z nami na ryby?
Kacper, jakby czekał na to zaproszenie, odskakuje:
Zaraz zapytam babci i wpada do domu.
Po chwili wyłania się Walentyna, babcia Kacpra:
Czy naprawdę chcesz go wziąć? pyta.
Tak, czekamy odpowiada Mikołaj.
Hurra! wykrzykują wnuki w samochodzie.
Kacperkowi wystarcza półminuty, by założyć czapkę głębiej, owinąć szalik i wziąć rękawiczki, po czym przemyka na tylną kanapę obok dzieci.
Docierają na swoje znane miejsce nad rzeką. Starymi znajomymi Babińscy są miejscowi wędkarze, wiedzący, gdzie pływają duże szczupaki. Mikołaj rozbija przy brzegu ognisko, by dzieci mogły się ogrzać. Halina z wędką zasiada na składanym krześle, a Mikołaj cofa się trochę, by nie przeszkadzać w łowieniu. Dziś używają przynęt w postaci małych rybek. Halina skupia wzrok na spławiku, ale bocznym widzeniem śledzi też wnuki, by nie popsuły się żartem. Gdy dzieci bawią się w chowanego i w berka, jej spławik nagle zaczyna opadać. Ostrożnie podciąga żyłkę
Po pół godziny szczupak wyłania się w powietrzu, a zręcznym ruchem ręki Haliny wpada do wiadra z wodą.
Pierwszy złapany mówi z satysfakcją. Zakłada nową przynętę i ponownie zarzuca wędkę. Dzieci wyciągają z bagażnika piłkę i zaczynają rysować bramki na piasku, planując mecz w jednej bramce. W międzyczasie spławik znów się opuszcza, Halina napina się, czując dreszcz łowcy. To kolejny szczupak, większy, bardziej tłusty. Na obiad będą pyszne kotlety myśli.
Widok trzech szczupaków w wiadrze wywołuje okrzyki:
To co? Szczupaki? szepcze Kacper.
Tak! Ta, co spełnia życzenia odpowiada Halina z żartobliwym uśmiechem.
Naprawdę? krzyczą Staszek i Ewa. Co możemy wymarzyć?
Żeby wiadra same do domu szły mruga babcia, zakładając na haczyk kolejną przynętę.
Nie, wiadra to nudne! westchnął rozczarowany Staszek.
Halina zarzuca wędkę:
W takim razie niech księżniczka cię pokocha! mówi, nawiązując do starej bajki o Emele.
Mogę ja coś wymyślić? pyta nieśmiało Kacper.
Oczywiście! potakuje Halina.
Kacper robi tajemniczą minę, bierze rybę w ręce, szepcze coś w jej skrzela, po czym ryba odskakuje i zanurza się w wodzie. Halina chwilę jest zaskoczona, po czym z uśmiechem mówi:
Nic nie zmieniamy jak w bajce.
W tym momencie Staszek i Ewa przyciskają do siebie poślizgnięte szczupaki i szepczą im do płetw. Rybki błyskają na pożegnanie, machając ogonami. Halina podnosi ręce i woła:
Na rozkaz szczupaka, na moje życzenie, spełnijcie, drogie rybki, wszystkie prośby, które wnuki wam wypowiedziały! spogląda na zaskoczonego Kacpra. I Ty też, Kacprze!
Mikołaj podchodzi do żony, widząc puste wiadro, i żartobliwie pyta:
Nie łowi?
Halina, rozkładając ręce, odpowiada filozoficznie:
Rób dobro i wrzucaj je w wodę!
W drodze powrotnej dzieci są zmęczone i zaczynają przysypiać. Mikołaj nosi Kacpra na rękach malec już śpi. Przekazuje go babci. Wnuki w podwórku odrywają powieki i wołają:
Dziadku! Zgadujcie, jakie życzenie złożyliśmy!
Kacper prosi szczupaka o dziadka
Ciii! przerywa babcia. Nie mówcie, bo się nie spełni
Z rybnego połowu Mikołaj gotuje tradycyjną żurawinę. Dzieci uspokajają się i idą spać. Halina nie może przestać myśleć o rozmowie z wnukami. Co za brak uwagi dla Kacpra myśli, potrzebuje dziadka.
Wieczorem, leżąc przy ciepłym boku męża, mówi:
Szkoda, iż Kacper nie ma telefonu, komputera Dziadka! Widzi, jak podchodzisz do wnuków i sam chciałby mieć takiego.
Staram się być dobry odpowiada Mikołaj zamyślony.
Tak, ale nie jesteś jego własnym dziadkiem. On chce własnego!
Mija miesiąc, zbliża się Nowy Rok. W mieście wznosi się wielka choinka, migoczą girlandy, śnieg pokrywa ziemię, dachy i drzewa. W przedszkolach i szkołach realizowane są jasełka. Kacper zachowuje się przygnębiony. Babcia Walentyna przychodzi po termometr, który się zepsuł, i informuje, iż wnukowi gorączka, kaszel, ból gardła w samym środku świąt.
Mikołaj patrzy na męża, rozumiejąc, iż chłopiec potrzebuje dziadka. Gdzie go wziąć? myśli, aż przychodzi pomysł. Dzwoni na telefon do starego kolegi z pedagogicznego collegeu, Borysa, który mieszka w sąsiednim mieście, sto kilometrów dalej.
Hej, Borzu! Mamy tu małego sąsiada. Potrzebuje dziadka zaczyna.
Jak to dziadka? pyta kolega.
Dosłownie. Nie ma ojca, a babcia wychowała go sama. Ojciec nigdy nie był w jego życiu. Nie ma nikogo, kto by go prowadził.
Co mogę zrobić? pyta Borys, przejmując się.
Ty wiesz, jak w przedszkolu przebierasz się za Świętego Mikołaja. Przyjedź, powiedz, iż jesteś jego dziadkiem. Tylko raz w roku, ale to wystarczy, żeby nie czuł się samotny. Później przyjedziemy na obiad, Halina podzieli się domowym ciastem i wędzoną rybą.
Rozmowa porusza Borysa do łez. Całe życie pracuje z dziećmi i rozumie ich serca. Dzieli się swoimi odczuciami z żoną Werą, która bez wahania mówi:
Zgódź się, już dawno nie odwiedzaliśmy Babińskich. Założę strój Śnieżynki i przyjdę z Tobą.
Tuż przed Nowym Rokiem wjeżdża do domu syn Michał, były sportowiec bobsleju, który wrócił z treningów na kilka dni. Rodzice prezentują mu pomysł i on od razu się podgrzewa.
A w jakiej roli będziesz? pyta matka.
Jako profesjonalny sportowiec! odzywa się Michał, klepiąc ojca po ramieniu. Pozwę Cię zachęcić do sportu i podaruję łyżwy.
Uzgodnili się i w noc sylwestrową wyruszają Lexusem Michała. Gdy zapada zmrok, docierają pod numer Babińskich. Dzwonią do bramki, a w oknie pojawia się Walentyna, nieprzygotowana na niespodziewany gość. Otwiera drzwi, a przed drzwiami stoi Borys w długim worku, przy boku Śnieżynka blondynka w białym płaszczu i czapce, oraz młody mężczyzna z pudełkiem pełnym łyżew.
Walentyna wykrzykuje:
Czy to naprawdę my? pytają.
Dokładnie! odpowiada Borys, po czym patrzy na żonę, której twarz blednie, nie odrywając oczu od chłopca.
Wtedy wchodzi piękna młoda kobieta w białej czapce i ciemnym płaszczu Śnieżynka.
Mamo! wykrzykuje syn. Dziadek przyszedł! Na rozkaz szczupaka, na moje życzenie!
Katarzyna, matka, obejmuje syna, patrząc z niedowierzaniem na nieoczekiwanych gości, po czym blaknie, przyklejona do framugi drzwi. Werę, przebrane za Śnieżynkę, zauważa, iż jej syn patrzy na Katarzynę i nie odrywa wzroku.
Kacper przeskakuje wzrok od jednego gościa do drugiego, nie rozumiejąc, co się dzieje. Wtedy babcia woła:
Drodzy goście! Nie stójcie w progu wejdźcie, popijmy herbatę. Upiekliśmy ciasto i zrobiliśmy pierogi z wędzoną rybą
Borys zdaje sobie sprawę, iż wszystko potoczyło się inaczej niż planował, ale sytuacja jest fascynująca: blaknąca Weronika, zdezorientowany Michał, piękna Katarzyna ze łzami w oczach. Śnieżynka popycha Mikołaja za ramię i coś mu pokazuje. Borys rozumie, iż Kacper jest jak mały miś z dzieciństwa.
Podczas gdy gospodyni serwuje gościom herbatę, Katarzyna i Michał wychodzą na podwórze, gdzie miękki, puszysty śnieg pokrywa wszystko białym pucharem.
Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? powtarza zdezorientowany Michał.
Dlaczego wyjechałeś, nie żegnając się? odpowiada Katarzyna.
Zostałem wezwany na konkursy, treningi, zawody, półfinały, finały Dzwoniłem, ale nie było połączenia.
Gdy zrozumiałam, iż wyjechałeś, nie mogłam ci nic powiedzieć Zrezygnowałam ze studiów, przeszłam na studia zaocznie, zablokowałam stary numer, nie chciałam nikogo widzieć. Teraz uczę w szkole i kocham syna! Nie żałuję.
A ja żałuję! mówi Michał, z gniewem w głosie. Nie wiedziałem, iż się urodził. Nie widziałem, jak dorastał Nie miałeś racji
Co już wspominać? wzdycha Katarzyna. Ty już jesteś ojcem, mężem, rodziną
Nie! Po prostu nie wyszło. Nie znalazłem nikogo takiego A ja, głupiec, znalazłem cię!
Patrz, jak szybki! To Kacper nas wszystkich odnalazł!
Wszyscy wchodzą razem, nieśmiało się uśmiechają, a napięte twarze rodziców nieco się rozluźniają.
Kacper, poprosiłeś szczupaka o dziadka? pyta Halina. On spełnił twoje marzenie!
Ja poprosiłem, żeby Kacper miał tatę woła Staszek z otwartego wejścia. To Babińscy, cała rodzina, przybyli, by się cieszyć!
To dopiero coś! Czy dziękować szczupakowi? mówi Michał, szczęśliwy jak dziecko. Witaj, synu! Jestem twoim tatą
Dorośli milczą, potem rozmawiają, przegryzając się nawzajem. Kacper jest otaczany, Dziadek Mroźny gładzi brodę, a Śnieżynka z babcią Waldą wycierają łzy.
Wstydzę się pytać, jakie było trzecie życzenie? spogląda Halina na wnuczkę.
Poprosiłam szczupaka o siostrzyczkę, żeby było wesoło mruga Ewa.
Dorośli wybuchają śmiechem i klaszczą w dłonie, wciąż zdumieni.
Rok mija. 31 grudnia przyNa noworoczne śniadanie wszystkie pokolenia zasiadły przy wspólnym stole, a w powietrzu unosił się zapach świeżo upieczonych pierogów i radość, iż w końcu każdy znalazł swoje miejsce w rodzinnej opowieści.
