O śmierci artystki poinformowali muzycy Varius Manx oraz córka zmarłej. Pruszyńska miała 60 lat.
Małgorzata Pruszyńska była jedną z trzech charyzmatycznych wokalistek formacji De Su, obok Darii Druzgały i Beaty Kacprzyk. Choć zespół nagrał tylko kilka przebojów, to ich debiutancki singiel – „Życie cudem jest” – na trwałe wpisał się w historię polskiej muzyki rozrywkowej. Przez lata ten utwór towarzyszył wielu słuchaczom w chwilach wzruszenia i refleksji.
Jak wspominają muzycy zespołu De Mono, z którymi De Su blisko współpracowało u początków swojej kariery, Małgorzata Pruszyńska była osobowością nietuzinkową – pełną pasji, niezwykłej wrażliwości i muzycznego wyczucia. To właśnie z De Mono dziewczyny ruszyły w pierwszą trasę koncertową jako chórek. Właśnie wtedy ich drogi zawodowe przecięły się z Robertem Jansonem z Varius Manx, który stworzył dla nich debiutancki album.
Piotr Kubiaczyk, basista De Mono i współzałożyciel wytwórni Zic Zac, która wydała pierwszy album De Su, nie krył wzruszenia.
– Małgosia była najbardziej zaangażowana emocjonalnie, to ona napędzała zespół. Miała w sobie coś wyjątkowego. Była prawdziwą duszą De Su – wyznał w rozmowie z „Faktem”.
Jak wspomina muzyk, Pruszyńska była osobą bezkompromisową, całkowicie oddaną sztuce i swojej twórczości. Jej silna osobowość wyróżniała się na tle innych wokalistek, a teksty, które pisała, nadawały zespołowi autentyczności i głębi.
Do wspomnień dołączył również frontman De Mono, Andrzej Krzywy, który przyznał, iż wiadomość o śmierci Pruszyńskiej głęboko nim wstrząsnęła.
– Była barwną postacią, bardzo ją lubiliśmy. Publiczność uwielbiała nasze wspólne koncerty. Dziewczyny z De Su wnosiły energię, kobiecość i emocje. Małgosia była duszą artystyczną, ale też osobą kontrowersyjną, która nie bała się wyrażać własnego zdania – wspominał.
Zespół De Su rozpadł się po kilku latach działalności, a kontakt między dawnymi współpracownikami z czasem się urwał. Pruszyńska wycofała się z życia publicznego, a według Kubiaczyka, prawdopodobnie zamieszkała za granicą. "Z Gosią ostatnio nie było kontaktu, bo z tego co wiem, chyba wyjechała do Niemiec."
Małgorzata Pruszyńska odeszła, pozostawiając po sobie ślad nie tylko w polskiej muzyce, ale także w sercach tych, którzy mieli okazję ją poznać – zarówno na scenie, jak i poza nią. Jej twórczość – głęboka, emocjonalna i prawdziwa – wciąż żyje w utworach, które towarzyszyły ludziom w najważniejszych chwilach życia.
„Życie cudem jest” – śpiewała przed laty. Dziś te słowa niosą jeszcze większy ładunek emocji.