Na wczorajszym, dorocznym Podlaskim Święcie Chleba w Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu gościło dziesiątki tysięcy osób. Już podczas dojazdu można się było spodziewać tłumów, oczekując na wjazd do Ciechanowca w 6 km korku.
Mimo, iż organizatorzy zapewnili olbrzymią ilość miejsc parkingowych, zadbali o odpowiednią informację i organizację, to zaparkować w miarę blisko nie było łatwo.
Paradę ciągników, zawsze przyciągającą mnóstwo wielbicieli, mogli obejrzeć tylko zapobiegliwi szczęściarze, którzy na święto wybrali się o świcie. Mimo olbrzymiego terenu przed XIX w Pałacem hr. Starzeńskich, wokół pałacowego ronda, po którym przejeżdżały zabytkowe ciągniki zebrało się tyle ludzi, iż szpilki nie było gdzie wcisnąć.
Nie łatwo było się też przemieszczać po reszcie wielkiego, ponad 25 ha, obszaru muzeum. Takiego ruchu nie ma choćby na warszawskiej Marszałkowskiej w godzinach szczytu, w metrze choćby luźniej…
Na brak klientów nie mogli narzekać liczni wystawcy, których stragany oblegały tłumy. Kolejki do stoisk 60 firm piekarniczych, przypominały te w wigilię z lat 80-tych. Na obroty nie mogli również się skarżyć licznie przybyli twórcy ludowi, pamiątkarze, czy sprzedawcy produktów gastronomicznych, którzy mieli tam doskonałe żniwa…
Nawiązując do żniw. Jak co roku, jednym z głównych wydarzeń obchodów jest przemarsz na pole tutejszego skansenu, kolorowego, roztańczonego żniwnego orszaku, którego ubrani w historyczne i ludowe stroje uczestnicy, po dotarciu na miejsce, przystępują do zbiorów specjalnie na ten cel sianego łanu zboża. Kosiarze ostrzą kosy, i przy akompaniamencie folkowych przyśpiewek przystępują do żniw. W tym roku pewnie by sobie sami nie poradzili, ale z tłumu dołączył wiceMinister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Stefan Krajewski, który złapał za kosę, a choćby zabytkowym Ursusem 315C z 1962 r. wspomógł biednych kosiarzy.
Szkoda tylko, iż tym razem pokaz był skrócony i nie mogliśmy zobaczyć przy pracy parowej młockarni, z której pieca buchało, ale chleba z tego nie było…
Dużą popularnością cieszyły się również stale dostępne ekspozycje, takie jak największe w kraju Muzeum Pisanki, zabytkowy młyn czy wozownia. Nie zabrakło też atrakcji dla mnóstwa przybyłych na święto dzieci. Całkiem duże wesołe miasteczko, sceniczne występy i mnóstwo słodyczy dostępnych na straganach nie pozwoliły im na nudę.
Wszystko wskazuje na to, iż w tym roku obchody Podlaskiego Święta Chleba odwiedziła rekordowa liczba gości. Na pochwałę zasługuje dyrekcja i mocno, także emocjonalnie, zaangażowana w organizację imprezy załoga muzeum, którym udało się zapanować nad tym wielkim wydarzeniem.
Do siego roku.
Tekst: Pior Żyła
Zdjęcia: Bartosz Karwacki