Wzgórze pełne kultur i historii. Z wizytą na Anabergu

nieustanne-wedrowanie.pl 1 dzień temu

Anaberg, czyli po polsku Góra Świętej Anny, a po niemiecku Sankt Annaberg, to miejsce szczególne dla Ślązaków. Świyntŏ Anna, święta Anna Samotrzecia, jest patronką klasztoru znajdującego się we wsi Góra Świętej Anny, do którego chętnie pielgrzymują liczni wierni. Podobno w okolicy miały miejsca tajemnicze widzenia świętej, od których wzgórze wzięło współczesną nazwę. W przeszłości było także nazywane Górą Chełmską i Górą Świętego Jerzego. Jednak oprócz mistycyzmu otaczającego ten piękny zakątek świata, jego bezdyskusyjnym walorem jest piękno otaczającej przyrody. Góra Świętej Anny zapisała się także w historii jako miejsce krwawych walk w 1921 roku.

Warto podkreślić, iż nazwa „Góra Świętej Anny” odnosi się nie tylko do wzgórza, ale i wspomnianej już wsi. Niby pierwszy akapit nakreśla już sytuację, ale – w celu uniknięcia nieporozumień – dobrze, aby ta informacja należycie wybrzmiała. Cały ten fascynujący kawałek świata przyciąga zatem nie tylko pielgrzymów, ale i miłośników pieszych wędrówek, historii, sztuki… Co tylko dusza zapragnie!

Współczesny Pomnik Czynu Powstańczego, gdzie dawniej stało mauzoleum

Jej Wysokość Anna, nieco wybuchowa

Anaberg stanowi bardzo charakterystyczny punkt krajobrazu, gdyż jest jedynym wzniesieniem w okolicy. Jej wysokość to 408 metrów nad poziomem morza. Dawniej góra była wyższa, jednak na jej obecną wysokość wpłynęły czynniki naturalne, głównie erozja pod wpływem wody, wiatru i światła słonecznego. jeżeli czegoś brakuje Wam w tej opowieści, to już spieszę z najciekawszą informacją. Jak wiecie, na Śląsku mamy wszystko. Także wygasły wulkan. I jest to właśnie nasz Anaberg…

Wiele lat temu, gdy zamieszkałam na krótki czas w Edynburgu, zachwycałam się parkiem Holyrood, wznoszącym się do podnóża wygasłego wulkanu. Wypatrując podobieństw pomiędzy Szkocją a Śląskiem, zdałam sobie sprawę, iż przecież i w domu uświadczę podobnego zjawiska. Wiek majestatycznego, wygasłego wulkanu, który stał się naszym Anabergiem, szacuje się na 27 milionów lat. Pierwotny wulkan uległ zapadnięciu, a około 5 milionów lat temu uformował się kolejny. Dzisiejsza struktura powstała na skutek zawalenia się komory wulkanu.

Widok pomnik ze skosa

Wiara silna jak skała… Magmowa

Pielgrzymi przybywają do Góry Świętej Anny głównie z uwagi na sanktuarium, uznane w 2004 roku za pomnik historii. Historia całego zespołu klasztornego franciszkanów sięga wielu wieków wstecz. Prawdopodobnie w 1480 powstał tu kościół pod wezwaniem świętego Jerzego, a góra nosiła wówczas adekwatną nazwę Georgenberg. W latach 1733-1749 wzniesiono murowany kompleks budynków klasztornych. Przede wszystkim, w połowie XIX wieku miejscowość miała jednak charakter rzemieślniczy. Od XVIII wieku zaczęto pozyskiwanie nefelinitu z najbliższej okolicy, zaś od początku XIX stulecia powstawały systematyczne kamieniołomy tego minerału i oprócz tego pierwsze kamieniołomy wapienia. Intensywne wydobycie nefelinitu oraz wapienia rozpoczęło się w latach 80. XIX wieku, a w kamieniołomie będącym w tej chwili rezerwatem oba surowce pozyskiwano do 1946 roku.

Monumentalny amfiteatr skalny

Ludzie nie potrafią żyć zgodnie

Jak to już bywa w trudnej i zawiłej historii tak złożonego i wielowątkowego regionu, jak Śląsk, tak i historia Anabergu naznaczona jest krwią i świadczy o tym, jak łatwo rozkwita między ludźmi nienawiść i niezgoda. Pierwsze wzmianki o wsi pochodzą z 1679 roku. Już osiemnastowieczne źródła podają, iż mieszkańcy byli zróżnicowani pod względem językowym. Posługiwano się zarówno językiem formalnym polskim, jak i niemieckim. W 1910 roku 558 mieszkańców mówiło w języku polskim, 31 w językach polskim i niemieckim, z kolei 155 osób posługiwało się tylko językiem niemieckim. Niestety, ludzie mają to do siebie, iż nie potrafią żyć w harmonii.

Obecny stan obiektu nie pozwala na organizację wydarzeń

W wyborach komunalnych w listopadzie 1919 roku we wsi nie wystawiono listy polskiej. Podczas plebiscytu w 1921 roku we wsi uprawnionych do głosowania było 511 mieszkańców (w tym 107 emigrantów). Za Polską głosowało 91 osób, za Niemcami 403 osoby. W 1921 roku Anaberg stał się miejscem krwawych walk o przynależność państwową. Walki upamiętnia Pomnik Czynu Powstańczego, którego autorem jest Franciszek Xawery Dunikowski. W czasie drugiej wojny światowej, w rejonie dzisiejszego Muzeum Czynu Powstańczego, Niemcy założyli obóz pracy dla Żydów. Prawdopodobnie ofiary obozu spoczywają na jego dawnym terenie.

Widok na pomnik z dołu, kiedyś w tym samym miejscu stało mauzoleum

Nowa władza, nowe symbole, i tak w kółko

Wracając jeszcze do Pomnika Czynu Powstańczego, wcześniej w jego miejscu stało mauzoleum upamiętniające Niemców poległych w czasie walk w 1921 roku. Historia ta zaczyna się wraz z przekazaniem NSDAP ziemi należącej wcześniej do hrabiny Mary von Francken-Sierstorpff, właścicielki Żyrowej. Nie wiadomo, czy hrabina oddała teren dobrowolnie, czy też została do tego zmuszona. To wtedy właśnie postanowiono wznieść mauzoleum, które jednocześnie byłoby swoistą przeciwwagą dla katolickiego kompleksu sakralnego. Za projekt odpowiedzialny był architekt Robert Tischler. Lokalizacja mauzoleum – przy samej krawędzi urwiska – powodowała liczne problemy techniczne i konieczność wdrażania kolejnych prac zabezpieczających. Budowla miała postać ceglastej rotundy z kopułą pokrytą mozaiką. Na jej szczycie mieścił się niemiecki orzeł z nazistowską swastyką. Mauzoleum zniknęło z powierzchni Ziemi w 1945 roku, za sprawą Armii Czerwonej. Szczątki pochowanych rozrzucono na terenie pobliskiego cmentarza, a sam budynek wysadzono w powietrze.

Władze NSDAP planowały konstrukcję aż 1200 takich obiektów

Z okolicy pomnika doskonale widać monumentalny, kamienny amfiteatr. Powstał on w latach 1934-1938 na terenie dawnego kamieniołomu Krowiok (Kuhtal), także w bezpośrednim następstwie przekazania ziemi NSDAP przez wspomnianą wcześniej hrabinę von Francken-Sierstorpff. Jest to tak zwany Thingplatz (Thingstätte), czyli jeden z wielu otwartych amfiteatrów wzniesionych przez NSDAP jako miejsca wieców i innych zgromadzeń. Nazwa wzięła się od starogermańskich „thingów”, czyli spotkań mężczyzn reprezentujących poszczególne plemiona germańskie. Tego rodzaju amfiteatry wznoszono zawsze w dostojnej scenerii skał, kamieniołomów bądź ruin. Planowano konstrukcję aż 1200 takich obiektów, jednak do końca drugiej wojny światowej powstało ich około 40. Na terenie współczesnej Polski Thingstätte znajdziemy nie tylko na Górze Świętej Anny, ale również w Ośnie Lubuskim nad jeziorem Reczynek i na terenie Ordensburg Krössinsee pod Złocieńcem.

Czy Wam też taka sceneria pasuje na arenę dla oldschoolowej gry-bijatyki?

Sceneria rodem z filmu fantasy

Jak wspomniałam, amfiteatr stanął w miejscu dawnego kamieniołomu. Wydobywano w nim wapienie, a jeden z wapienników (pieców do wypalania skały wapiennej) przetrwał do dnia dzisiejszego. Kamieniołom z pobliską miejscowością Zdzieszowice łączyła rōsbanka, czyli kolej wąskotorowa. Wydobycie dobiegło końca po pierwszej wojnie światowej. Nazwa „Krowiok” pochodzi od wypasu krów, który miał miejsce na tym terenie, gdy kamieniołom przestał już funkcjonować. Amfiteatr, podobnie jak nieistniejące mauzoleum, miał stanowić upamiętnienie Niemców, którzy zginęli w 1921 roku. Projektantami byli Franz Böhmer i Georg Petrich. Stworzono gigantyczny obiekt dysponujący 7 tysiącami miejsc siedzących i 20 tysiącami miejsc stojących. Wliczając jeszcze przestrzeń między sektorami, amfiteatr mógł zmieścić choćby 50 tysięcy osób. Jego lokalizacja była niezwykła, bowiem oprócz znaczenia historycznego, Anaberg był jednym z najwyższych punktów ówczesnych wschodnich rubieży Niemiec. Pod obiektem mieści się kompleks tuneli odwadniających, dziś zamieszkany przez nietoperze.

Może jeszcze nadejdą lepsze dni dla zabytkowego amfiteatru

Bo Góra Świętej Anny to także park krajobrazowy obejmujący cały grzbiet Chełma. Niestety, północny kraniec miejscowości przecięła ostatecznie autostrada A4, pomimo protestów organizacji ekologicznych. Już w marcu 1997 roku, gdy na jaw wyszedł dokładny przebieg autostrady, zorganizowano konferencję w obronie parku krajobrazowego. Wersja zatwierdzona była bowiem jedną z wielu, które pojawiły się na przestrzeni lat – już w latach trzydziestych Niemcy, pracujący intensywnie nad budową dróg na Górnym Śląsku, założyli, iż należy ominąć Anaberg. Prawdopodobnie przy planowanej budowie Reichsautobahn zwyciężyły jednak względy ekonomiczne, nie ekologiczne. Z wiadomych przyczyn Niemcy nie zdążyli wdrożyć planu budowy tej drogi, jednak ich koncepcję przyjęła także powojenna władza polska. Autostrada omijałaby wzgórze od północy i biegła z dala od Gogolina i Krapkowic.

Pielgrzymi chętnie przybywają do lokalnego sanktuarium

Myślę o tym za każdym przejazdem

W latach 90. rozważano także możliwość ominięcia Anabergu od strony południowej, w pobliżu Zdzieszowic, co jednak spotkało się z protestami okolicznych mieszkańców. Według samorządowców, trasa biegłaby zbyt blisko domostw. Pomimo intensywnych protestów, wskutek których policja dokonała choćby aresztowań, przeprowadzono trasę przez fragment parku krajobrazowego. Niestety, natura i tak pokazała ludziom, iż nie ma sensu z nią zadzierać. Jest to bowiem stosunkowo kręty, miejscami stromy odcinek, z którym zimą czasem nie radzą sobie ciężarówki. Często dochodzi tu do kolizji i poważniejszych wypadków drogowych, choćby z uwagi na częściej występujące oblodzenia.

Wzór na piecu kaflowym w jednej z okolicznych restauracji

Wiem, iż moje dzisiejsze rozważania na temat Anabergu mogą wydawać się rozwlekłe. Znowu ktoś skomentuje: „i kto to będzie czytał?” Problem polega na tym, iż w każdym przedstawionym temacie zaledwie dotknęłam wierzchołka góry lodowej… a nie każdy obiekt zdołałam choćby pobieżnie omówić. Bo u nas, na Śląsku, nieopowiedziana, często niezrozumiana historia wygląda zza każdego winkla.

Musisz tam pojechać i doświadczyć Anabergu osobiście
Idź do oryginalnego materiału