Na jednej z facebookowych stron zrzeszających kurierów pojawił się wpis, który spowodował dość intensywną wymianę zdań. Autor opisał swoją historię, w której nie był w stanie wydać adresatce dwóch złotych reszty. Stanęło na tym, iż kobieta zagroziła mu skargą u pracodawcy. W komentarzach odezwało się sporo osób, jednak nie wszyscy podzielili jego opinię.
REKLAMA
Zobacz wideo Andziaks nazwana "królową konsumpcjonizmu". Zdradziła nam, jaką ma najdroższą rzecz w szafie
"Robią bzdurne zamówienia przez neta, zamiast kupić chleb"
Wśród wypowiedzi pojawiło się sporo podobnych historii innych kurierów. "Pamiętam jak dziś, gdy jeździłem z meblami. Pani zamówiła panele za jakąś sumę bliższą tysiąca. Wydawałem jej 1.40 z 1.70, bo po prostu tyle miałem drobnych, a ona powiedziała, żebym poszedł rozmienić i doniósł jej te 30 groszy" - zaśmiał się jeden z internautów. "Nie rozumiem osób, które liczą każdy grosz, ale robią bzdurne zamówienia przez neta, zamiast kupić chleb, skoro się nie przelewa" - stwierdziła kolejna osoba.
Jakby tak z każdej paczki przycinał 2 zł, to dodatkowa dniówka jak znalazł. Wy kurierzy to jesteście niezłe przekręty
- napisała w kontrze inna użytkowniczka.
Wymiana zdań w tym wątku zainspirowała nas do tego, by zapytać naszych rozmówców o ich przeboje z kurierami. Uprzedzamy: na początku będą te niezbyt miło zapadające w pamięć. Jednak nie brakuje także pięknych, wręcz idyllicznych scenek. O nich przeczytacie w dalszej części tekstu.
"Zostawił paczkę z laptopem na wycieraczce, mimo iż siedzę w domu"
- Jeden kurier, który do nas przyjeżdża, wszystkie paczki zostawia na wycieraczce. Raz, jak miał ode mnie odebrać paczkę i specjalnie czekałam na niego w domu (a następnego dnia wyjeżdżałam na urlop), postanowił ułatwić sobie życie i kliknął, iż nikogo nie zastał pod adresem. Jak do niego zadzwoniłam, żeby mu przemówić do rozumu, to zaczął coś mamrotać, iż domofon nie działa. Powiedziałam, iż kłamie, bo wiem, iż działa, a po drugie, to po to ma mój numer, żeby do mnie zadzwonić i bym go wpuściła. Mamrotał dalej, iż on nie rozumie, o co mi chodzi. Od tamtej pory staram się nie zamawiać niczego za pośrednictwem tej firmy.
- Mój mąż ostatnio zamówił przeogromny monitor 55 cali. Kurier przywiózł go na palecie, zadzwonił domofonem i mówi, iż potrzebuje pomocy. Mój mąż zszedł na dół, to kuriera już nie było, monitor stał sobie samotnie, przytwierdzony do palety na chodniku przed kamienicą - śmieje się następna rozmówczyni.
jeżeli chodzi o zostawianie paczek, swoją historią podzieliła się też inna osoba. - Mój kurier też jest "przekochany". Nie chce mi przeszkadzać i zostawia paczkę z laptopem na wycieraczce, nie informując mnie o tym, mimo iż siedzę w domu. Albo mówi, iż przyjedzie za 20 minut, a przyjeżdża następnego dnia - uśmiecha się krzywo. Ale to jeszcze nie koniec jej przygód. - Najlepszy był "ktoś" z firmy kurierskiej, chociaż za rękę go nie złapałam. Wysłałam sukienkę zakupioną przez Vinted. Po czym pisze do mnie zszokowana adresatka, iż chyba sobie jaja robię i co ja jej wysłałam. Jak się okazało, dostała kieckę wypaloną w kilku miejscach papierosem. Po kilku (początkowo niezbyt przyjemnych) wiadomościach, które sobie przekazywałyśmy, okazało się, iż na jakimś etapie zrobił to kurier (no, chyba iż stało się to gdzieś w sortowni). Jak do tego doszłyśmy? Miałam zdjęcie już gotowej paczki, a odbiorczyni też wysłała mi zdjęcie i okazało się, iż została przepakowana i miała inną etykietę (niewygenerowaną z Vinted). W końcu firma kurierska oddała kasę, ale trwało to chyba 2 miesiące.
Jeden pan, który do nas przyjeżdża, chyba ma DNA z papierosów. Śmierdzi fajami przeokrutnie. Nie tam jakiś powiew smrodku, tylko otwieram mu drzwi na minutę, a potem w mieszkaniu zapach się utrzymuje dobę. Paczka wali, jakby ktoś ją zanurzył całą w takiej popielniczce zostawionej na deszczu. Dramat. Tylko paczkomaty
- mówi nasze kolejna rozmówczyni.
- Robiłam paczkę z karmą dla piesków z fundacji, a iż trochę ważyło, to zamówiłam kuriera do domu - wybrałam największy gabaryt, paczka ważyła 23 kg, a limit jest 25 kg - zaczyna inna osoba. - Przyszła pani kurier i powiedziała, iż ona tego nie weźmie, bo dla niej jest to za ciężkie. Zapytałam, czy ma wózek albo coś do przewożenia większych paczek. Powiedziała, iż ma, więc poprosiłam, żeby po to poszła i jej wsadzę na to wózek. A ona zjechała windą na dół i już nie wróciła. Więc z kilkunastoma przystankami, bo 20 kg paczka w nieporęcznym kartonie jest średnio wygodna do niesienia, sama dotaszczyłam to do paczkomatu.
Pan kurier złoty człowiek. "Na święta dajemy mu upominek"
Uf, przebrnęliśmy przez niemiłe historie. Trzeba przyznać, iż brwi nieraz same unosiły się ze zdziwienia. Teraz czas na te przyjemniejsze. A i takich nie brakuje. Ze szczególną czułością o nich wypowiada się kolejna zagajona przez nas osoba.
- Kocham naszych kurierów. Serio. Może to dlatego, iż mieszkam pod miastem, więc gwałtownie stają się członkami społeczności. Ludzie też dużo kupują online, więc ci kurierzy rzeczywiście często nas odwiedzają. Na początku się trochę gubią w adresach, ale po kilku tygodniach znają rewir jak własną kieszeń i już jeżdżą na pamięć, a na gminnym forum ludzie sobie podają numery telefonu "naszego kuriera".
Kurier, który do mnie przyjeżdża najczęściej, jest przekochany. Sam sobie otwiera bramę, zostawia paczkę na ganku, a później zamyka za sobą bramę. Jak się mijamy na wiejskiej drodze, to sobie machamy. Jego poprzednik oferował się, iż może mi podesłać kogoś, kto będzie mi kosił trawnik. A na święta dajemy naszemu kurierowi upominek
- śmieje się.
Inna osoba, choć miewa różne historie z dostawcami, doskonale rozumie pozycję, w której znajdują się kurierzy. - Ja ich podziwiam. Jestem na Facebooku na grupie dla kurierów, podglądam sobie, jakie mają stawki i warunki pracy i jak traktują ich ludzie i ogólnie im współczuję. Myślę też, iż biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki, zachowują się i tak bardzo dobrze i są super wyrozumiali. Ja bym wymiękła po trzeciej trudnej przesyłce.
- Często słyszę jakieś niefajne historie i naprawdę mega się dziwię. Nasz kurier pan Paweł jest naprawdę fajnym człowiekiem. Zawsze chodzi w krótkich spodenkach, czy lato, czy zima, więc się trochę z niego śmiejemy, iż wariat. Kontakt z nim jest bezproblemowy, często proszę go, żeby zostawił paczkę w konkretnym miejscu i to robi. Zawsze miły, coś zagada, uśmiechnie się do dziecka, no taki ludzki po prostu. Życzę każdemu takiego dostawcy, naprawdę - chwali nasza ostatnia rozmówczyni. A jakie są wasze historie związane z kurierami? Przytrafiła wam się kiedyś nieprzyjemna sytuacja? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.