Czasem wydaje się, iż miłość dzieci do matki to prawda oczywista, silna jak skała. Ale przychodzi dzień, gdy ta skała pęka – pod ciężarem okoliczności, chciwości i okrutnej obojętności. Tak właśnie stało się w rodzinie Ewy i Krzysztofa, gdzie wszystko zaczęło się od choroby, a skończyło zdradą i cierpieniem.
Gdy Mariannie Kowalskiej – ich starszej matce – przydarzył się udar, pierwszymi, do których zwróciła się o pomoc, były jej dzieci. Starsza córka Ewa, mimo stabilnej pracy i dorosłej córki, od razu odmówiła zabrania matki do siebie. Mówiła, iż ma tylko kawalerkę, brak warunków, czasu, a sama „nie udźwignie takiej odpowiedzialności”.
Wtedy Krzysztof, młodszy syn, bez wahania zabrał matkę do swojego dwupokojowego mieszkania w Katowicach. Jego żona – Asia – nie protestowała, wręcz starała się pomóc. Na początku było trudno: Marianna leżała, nie mogła mówić, potrzebowała ciągłej opieki. Krzysztof zaproponował siostrze podzielenie kosztów opiekunki, ale Ewa kategorycznie odmówiła – ma kredyt hipoteczny, pożyczki, córkę na studiach.
– Przykro mi, Krzyśku, naprawdę nie mogę – tylko tyle powiedziała.
Z pomocą przyszła Asia. Rzuciła pracę i zajęła się teściową. Myła ją, karmiła łyżeczką, robiła zastrzyki, zmieniała pościel. Dziś dzięki jej poświęceniu Marianna powoli wracała do zdrowia. Znów zaczęła mówić, poruszać się, choćby pomagać w drobnych domowych sprawach. I gdy nadszedł czas, by pomyśleć o powrocie do siebie – sama poprosiła:
– Kochanie, chcę zostać z wami. Tu jest mi dobrze, wnuki są blisko, a wy z Asią – jak najbliżsi.
Krzysztof i Asia wymienili spojrzenia i zgodzili się. Puste mieszkanie Marianny w centrum miasta zostało nietknięte – sama nie nalegała na sprzedaż. Wszystko byłoby dobrze… dopóki Krzysztof nie podsłuchał przypadkiem rozmowy matki z Ewą.
– Córeczko, już podjęłam decyzję. Sprzedam swoje mieszkanie, spłacę resztę twojego kredytu. Ty i Kasia zasługujecie na spokój. A może choćby starczy na mały domek letniskowy – dla was obu.
Te słowa przeszyły Krzysztofa jak nóż. Nie mógł uwierzyć własnym uszom. Ta, która przez trzy lata nie troszczyła się o matkę, dostanie wszystko? A on? Jego rodzina? Gdzie sprawiedliwość?
– Mamo, przecież wiesz, ile włożyliśmy w twoją rehabilitację? Ile nocy Asia nie spała? A ty chcesz oddać wszystko siostrze, która choćby opiekunki nie opłaciła? – zapytał ją wieczorem.
Marianna tylko westchnęła:
– Krysiu, Ewa ma więcej problemów, a wy z Asią dacie radę, jesteście silni…
Te słowa złamały Krzysztofa. Tej samej nocy, nie wytrzymując, cicho spakował rzeczy matki i zawiózł je pod drzwi Ewy. Postawił walizki, zadzwonił i odjechał.
– Chcesz dzielić majątek – podziel też obowiązki – krótko napisał do siostry.
Następnego ranka Asia długo płakała. Ale w przeciwieństwie do męża, nie była zła. Była po prostu zraniona: trzy lata życia, trzy lata poświęcenia – w zamian obojętność i zdrada.
Krzysztof nie ukrywa: może postąpił gwałtownie. Ale jeżeli sprawiedliwości nie ma w sercu matki, może znajdzie się w oczach córki? Zastanawia się – czy syn zawsze musi być silny i cierpliwy, gdy jego szczere czyny nie są doceniane?
Czasem dzieci kochają naprawdę. Tyle iż tylko do chwili, gdy dowiedzą się, komu przypadnie mieszkanie.