Berneńska policja imigracyjna określa te często prowadzone przez obcokrajowców sklepy mianem „nielegalnych”. Wynika to z faktu, iż wyzysk, złe warunki pracy i dumping płacowy są w tych sektorach bardziej powszechne niż przeciętnie. Wszystkie te firmy łączy to, iż nie ma praktycznie żadnych wymagań dotyczących otwarcia sklepu. Tytuły zawodowe takie jak „stylistka paznokci” czy „fryzjer” nie są chronione. Ponadto wszystkie są słabo regulowane — a jeżeli istnieją stowarzyszenia, mają one niewielką moc egzekwowania prawa. „Nielegalni” mają ten sam chytry model biznesowy, który pozwala łamać prawo.
— mówi Alexander Ott, szef policji imigracyjnej w Bernie.
Tanie salony stylizacji paznokci
Prawdopodobnie to właśnie tutaj kumuluje się większość problemów. W tanich salonach paznokci większość pracowników nie tylko pracuje za marne grosze choćby przez dwanaście godzin dziennie. Wielu z nich nie ma również zapewnionego odpowiedniego bezpieczeństwa i higieny pracy — tj. maseczek i rękawiczek. Może to spowodować poważny uszczerbek na zdrowiu.
Słaba organizacja związkowa w branży salonów paznokci znajduje odzwierciedlenie w jedynym szwajcarskim stowarzyszeniu, Swiss Nail Design, w którym reprezentowanych jest tylko 50 studiów w całym kraju. Jednak liczbę salonów szacuje się łącznie na ok. 4300.
Pracownicy „nieregularni” są rekrutowani za granicą, a następnie przemycani do Szwajcarii. W zależności od branży zwykle pochodzą z Azji lub Bliskiego Wschodu. Ludzie stojący za nimi często sami pochodzą z zagranicy. Wietnamczycy dominują w biznesie z tanimi salonami paznokci.
Sklepy z bąbelkową herbatą
Pracownicy, którzy również często są Wietnamczykami, są również wykorzystywani przez swoich szefów w innej gałęzi „nieregularnych”. — Ten sam personel pojawia się również w sklepach z herbatą bąbelkową — tłumaczy Ott o punktach sprzedających modny napój herbaciany z małymi perełkami tapioki, który pochodzi z Tajwanu.
— Te kręgi działają jak legalne firmy, stosując te same metody zarządzania: rozszerzają się na nowe obszary produktów — mówi szef policji imigracyjnej. — Od studiów paznokci po przemysł herbaty bąbelkowej — zaznacza. Wspomina, iż zawsze spotkał tylko sprzedawców herbaty bąbelkowej pochodzenia azjatyckiego.
Salony fryzjerskie
Sytuacja wygląda podobnie w przypadku salonów fryzjerskich. Tutaj również w branży dominują mistrzowie — często całe rodziny lub kręgi krewnych — z zagranicy. — W wielu przypadkach mamy jednak do czynienia z osobami pochodzącymi z Bałkanów lub Syrii — mówi Ott. Nierzadko prowadzą oni kilka salonów fryzjerskich, ale wszystkie są ze sobą powiązane.
Wątpliwe salony fryzjerskie są cierniem w oku Szwajcarskiego Stowarzyszenia Fryzjerów.
— mówi Damien Ojetti, prezes Coiffure Suisse.
Jednym z działań podjętych przez stowarzyszenie było opracowanie zbiorowego układu pracy, który wszedł w życie w marcu 2018 r. Ustanawia on między innymi płace minimalne dla wykwalifikowanych po części i niewykwalifikowanych fryzjerów. Według Ojettiego ułatwia to władzom wnoszenie oskarżeń w przypadku nieprzestrzegania przepisów. Podczas niezapowiedzianej kontroli w Thun BE, na przykład, zgłoszonych zostało 10 z 12 tanich salonów, w których prawo zostało naruszone, cytując jeden z wielu przykładów.
Bary z sziszą
Według policji imigracyjnej bary z sziszą, podobnie jak punkty sprzedaży herbaty bąbelkowej, są wytworem „nieuregulowanego” światka. Ott wyjaśnia, iż ludzie stojący za salonami fryzjerskimi rozszerzyli swoją działalność o bary z sziszą. — Jednak nie tylko tam kontynuują swoją działalność, ale czasami także w budkach z kebabem lub falafelem — podkreśla.
Policja kantonu Aargau jest również świadoma podejrzanych praktyk „nieregularnych”.
— mówi Blickowi rzecznik policji Daniel Wachter. Zwłaszcza salony fryzjerskie i bary z sziszą okazują się miejscami odosobnienia i punktami wyjścia dla przestępstw, takich jak handel narkotykami lub przestępstwa przeciwko mieniu, zauważa.
Duża liczba niezgłoszonych przypadków
Trudno jest określić, ile jest takich sklepów, barów i salonów. Firmy są rejestrowane jako całość — jeżeli w ogóle — więc nie jest możliwe ustalenie, kto działa legalnie, a kto nie. Ott potwierdza, iż liczba niezgłoszonych przypadków „nielegalnych imigrantów” jest niezwykle wysoka. Potwierdzają to zarówno berneńska policja imigracyjna, jak i policja kantonu Aargau.
Przedstawiciele władz mówią to samo: chcą mieć oko na „nieregularnych”. Ponieważ za ich tanimi ofertami kryją się cierpiący pracownicy — i podczas gdy ich klienci wolą oszczędzać pieniądze, pracownicy muszą płacić za to wysoką cenę.