Wypędził córkę na mróz, a gdy ją przypomniał, było już za późno…

newsempire24.com 2 dni temu

Tato, chcę coś zjeść i wyjść na dwór! znów piszczy mała Jadzia, podchodząc do ojca.

Andrzej w tym momencie jeszcze kończy zimne piwo i strzela w grze komputerowej. Ma istotny mecz, a te doskwierające piski nie dają mu spokoju. Nie rozumie, kiedy córka w końcu przestanie go drażnić. Głośno się denerwuje, kiedy dziewczynka chwyta go za rękę i domaga się uwagi. Ile ma lat? Pięć? To już powinno poradzić sobie sama, nie? Andrzej sam już lata po podwórkach ze znajomymi, a Jadzia jest niczym bezbronna mała istotka.

Rozproszenie kosztuje Andrzeja dużo przegrywa. Złość przygniata mu oczy. Skacze z krzesła i biegnie do kuchni, łapie twardą bułkę i podaje córce.

Weź i żuj, nie potrafiłaś sama sięgnąć, co? ryczy mężczyzna.

Nalewa szklankę mleka z lodówki, stawia ją na stole i, kiedy Jadzia wspomina, iż mama zawsze podgrzewa mleko, Andrzej odpowiada, iż nie jest mamą i córka powinna to zrozumieć. Wraca do komputera, uruchamia grę, licząc, iż najedzona dziewczynka nie będzie mu przeszkadzać. Złość jednak nie pozwala mu się skupić. Po krótkiej wizycie w toalecie wraca, ale nie zdąży usiąść w ulubionym fotelu.

Tato, chcę iść na dwór. Mama zawsze ze mną chodzi! mruga Jadzia.

Chcesz iść? Świetnie! Idź i baw się!

Andrzej widzi w tym doskonałą okazję, by zostać sam. Przegląda szafę Jadzi, wyciąga ciepłe spodnie, sweter, rękawiczki, kurtkę i czapkę. Po szybkim przebieraniu wyrzuca dziewczynkę na podwórko i mówi, iż może bawić się, dopóki nie wezwę ją z powrotem. Wraca do gry, zakłada słuchawki, otwiera nową puszkę napoju i radośnie strzela w wirtualnych wrogów, ciesząc się ciszą.

Jadzia drży z zimna. Wydaje jej się, iż mama zawsze ubierała ją w cieplejsze rzeczy na takie dni. Słońca już nie widać zapada zmrok, a w taką porą matka nie wysyłałaby dziecka na dwór. Tęskni za mamą, wspomina, jak dobrze było przy niej i jak źle bez niej. Jej wargi drżą, a ojciec zamyka drzwi na klucz. By nie zmarznąć, Jadzia postanawia pobiegać. Nogi zapadają w nieoczyściem śnieg, który leży już kilka dni. Próbuje ulepć bałwana, ale śnieg jest suchy, bardziej piasek niż biały płatek. Zastanawia się, czy może to zimny piasek. Puka do domu, ale nikt nie otwiera, jakby jej nie słyszeli. Przerażona, zaczyna płakać i wołać tatę, ale on milczy. Owijając się w ramiona i warcząc, zauważa lekko otwartą bramkę i rusza w stronę, gdzie jej spojrzenie sięga, by choć trochę rozgrzać zmarznięte nóżki. Myśli o sąsiadce, pani Ludzie, która często podawała im mleko, ale w jej domu nie ma światła. Puka, ale nikogo nie wita. Pewnie nikogo nie ma w domu. Idzie dalej, oddala się od wsi, bo ich domek stoi na skraju. Biegnie i płacze, nie wiedząc, co dalej. Gdy podnosi się podmuch, zamyka się w mrozie, a wokół nic nie widać. Biegnie, łapie lodowaty wiatr w usta, płacze i wzywa tatę, ale w głowie pojawia się gniewny obraz mężczyzny i jego okrutny krzyk: Odstaw się, nie jestem twoją mamą!. Rozumie, iż jest zupełnie sama, nie ma wyjścia, próbuje się ochronić przed wiatrem, który wali ją w twarz, po czym pada na kolana. Zimny śnieg krzywi skórę, a przeszywający wicher przedostaje się pod odzież.

Gdy Andrzej przypomina sobie o córce, jest już blisko dwóch w nocy. Prawie by o niej nie pomyślał, gdy w pośpiechu do toalety usłyszał głośny huk u drzwi. Nagie gałęzie bezsensownego krzewu pod oknem pokryte szronem trzaskają w wietrze.

Prawdziwy zamieciek pomyślił, ale w kolejnym momencie ogarnęła go myśl, iż zostawił Jadzię na dworze.

Wyskoczył na podwórko i wołał Jadzia, ale dziewczynki nigdzie nie widać. Na chwilę wypełniał go lodowaty przerażenie tak późno, zamieciek wzbiera, a córka nie ma gdzie się schować. Machnął ręką: Gdzie ona ma zmarznąć? Nie przeżyje sama. Myśląc, iż dziewczynka poszła do sąsiadki, wrócił do domu, choć na dworze mróz. Nie martwił się, bo sąsiadka, pani Ludzie, często przyjmowała Jadzię. Dostrzegł światło w jej oknie i uspokoił się. Odpowiadając żonie na pytanie, jak się mają, chłodno rzekł, iż już śpią i wszystko w porządku.

Z żoną ostatnio nie układały się sprawy ciągle go nagabywała, iż ma iść do pracy, a nie siedzieć przy grach. Marzył o tym, by zostać profesjonalnym graczem, słyszał, ile mogą zarobić e-sportowcy. Krytykował żonę, iż nie daje wsparcia, i groził, iż kiedy wreszcie zarobi babki.

Upadł na łóżko i zasnął. Nie zamknął drzwi na klucz, żeby nie budzić się, gdy Jadzia wróci. Rano obudził go wściekły głos Diny, siostry żony.

Co ty szalejesz! Dostał on dziecko, a tu się włóczy! Gdzie jest Jadzia? wykrzyknęła.

Dość krzyków! Nie ma jej w domu odrzekł Andrzej, odwracając się, ale Dina chwyciła go za rękę i pociągnęła, a on w półsennym stanie spadł na podłogę.

Kiedyś policzę ci wszystkie kości! zagroził, ocierając się o uszkodzone miejsce i wściekle patrząc na Dinę. W przeciwieństwie do łagodnej siostry Olesi, Dina jest twardą dziewczyną, karateką od małego. Potrafiłaby przycisnąć go do podłogi.

Gdzie dziecko? Dokąd zabrałaś moją siostrzenicę? Przyszłam po Jadzię.

Błąka się po wsi, nie wiadomo, gdzie!

Dina otworzyła usta ze zdumienia i była gotowa rzucić się na Andrzeja. Nie mogła uwierzyć, iż ojciec spokojnie śpi, choć córka znikła w taką noc. Wpadła do sąsiadki, pani Ludzie, ale ta zaprzeczyła, iż widziała Jadzię. Dyna nie miała pojęcia, co się stało, bo dopiero co wróciła z delegacji, a siostra trafiła do szpitala. Biegała od domu do domu, licząc, iż ktoś schronił dziecko, ale wszyscy kręcili głowami w taką pogodę nikt nie wychodził. Duna przyciągnęła Andrzeja do komputera, a ona zaczęła go bić pięściami i płakać.

Bez serca! Gdzie zostawiłeś dziecko? szlochała.

Spokojnie! Nic jej nie stało się! Wróci! Gdzie ona się podziała?

Nigdzie! Wczoraj mówiłeś żonie, iż idziecie spać, iż wszystko w porządku! Co z nią zrobiłeś?

Dina nie chciała mówić siostrze o tragedii, bo Olesia szykuje się do operacji serca, a stres mógłby zaszkodzić. Dzwoniła po policję, a Andrzej próbował odebrać jej telefon. Dina spojrzała na niego groźnym wzrokiem, dając do zrozumienia, iż nie ma się zbliżać. Straż przyjechała szybko, przesłuchała i założyła mu kajdanki.

Co ja tu robię? Nie zrobiłem nic! protestował.

Musimy sprawdzić, czy przydarzyło się dziecku cokolwiek. Zostawienie pięcioletniego dziecka na dworze w zamiecie to przestępstwo! odparł policjant.

Dina płacze, nie mogąc uwierzyć, iż mała Jadzia mogła umrzeć. Ratownicy znajdują w lesie rękawiczki, które należą dziewczynce to te, które Dina przyniosła z delegacji. Przerażona, upada na krzesło, a funkcjonariusz pomaga jej usiąść.

Na razie nie ma nic do pochówku. Znaleźliśmy tylko rękawiczki. Zamieciek jest silny, śladów mało. Trudno szukać w takiej pogoni.

Dina przytula się, milczy i modli się, by Jadzia została znaleziona żywa.

Poszukiwania realizowane są do późnej nocy, bez skutku. Ratownicy wyjeżdżają, a policja odjeżdża, zabierając ze sobą smutek ojca. Dina zostaje sama w obcym domu, przeklinając, iż nie powinna była pozwolić siostrze wyjść za mąż za Andrzeja. On jest egoistą, dumnym ze swojego ciała i mięśni, ale bez rozumu. Olesia nosi różowe okulary i wciąż wierzy, iż Andrzej kocha ją i ich córkę nie zna prawdy.

Nocą budzi się telefon. Dzwoni detektyw, informując, iż w szpitalu przyjęto pięcioletnią dziewczynkę. Dina jedzie natychmiast. W szpitalu spotyka lekarza, który mówi, iż to Jadzia. Dyna wstaje z łóżka, ledwie trzymając się, i słyszy pytanie:

Czy to twoja córka?

Siostrzenica szepcze, nie mogąc wstać.

Lekarz zapewnia, iż dziewczynka jest silna i wyjdzie. Dyna przytula się do Jadzi, łapie ją za rękę i płacze z radości. Dziewczynka mówi, iż uratował ją pies, słyszała głos dobrego wujka, ale nie może nic odpowiedzieć. Prosi, by nie pokazywać już taty i nie mówić o nim, bo wyrzucił ją na zewnątrz. Dyna obiecuje chronić ją.

Zapalenie płuc nie zostaje potwierdzone, więc Jadzia gwałtownie wraca do zdrowia. Olesia wychodzi ze szpitala, a Andrzej trafia do aresztu. Dyna zaczyna romans z lekarzem, Sergejem. Po wypisaniu Jadzi, Sergej i jego pies Charlie stają się stałymi gośćmi w mieszkaniu Diny i Olesii. Jadzia uwielbia Charliego, prosi o kość i smakołyk. Olesia wreszcie odetchnęła po rozstaniu z nieudacznikiem, a Andrzej dostaje wyrok więzienia. Nie żałuje, bo teraz jest sam i nikt mu nie przeszkadza. Po spłukaniu majątku zostaje bez środków, wścieka się, a kiedy przypadkowo wyjawił w pracy, iż żona i córka wyjechały, koledzy go pobili i nazwali hańbą. Andrzej zostaje przywiązany do łóżka z powodu urazu kręgosłupa i próbuje odzyskać Olesię i dziecko, ale ona już wie, na co go stał i nie ufa mu. Olesia skupia się na rehabilitacji Jadzi, a Dina planuje ślub z Sergejem, pewna, iż znalazła prawdziwego mężczyznę.

Idź do oryginalnego materiału