Wynalezienie “heteroseksualności”

wybudzeni.com 11 miesięcy temu

Wynalezienie “heteroseksualności”

16 marca 2017

Sto lat temu ludzie mieli zupełnie inne wyobrażenie o tym, co to znaczy być heteroseksualnym. Zrozumienie tej zmiany w myśleniu może nam wiele powiedzieć o dzisiejszych płynnych tożsamościach seksualnych, przekonuje Brandon Ambrosino.

„Wokeizm” to współczesne czary – Gene Callahan
Dr John Money i Teoria Tożsamości Płciowej

Słownik medyczny Dorlanda z 1901 roku definiował heteroseksualność [heteroseksualizm] jako “nienormalny lub perwersyjny apetyt na płeć przeciwną”. Ponad dwie dekady później, w 1923 roku, słownik Merriam Webster podobnie zdefiniował ten termin jako “chorobliwą namiętność seksualną do osoby płci przeciwnej“. Dopiero w 1934 roku heteroseksualizm otrzymał znaczenie, które znamy dzisiaj: “przejaw namiętności seksualnej do osoby płci przeciwnej; normalna seksualność“.

Ilekroć mówię o tym ludziom, reagują niedowierzaniem. To nie może być prawda! Cóż, to z pewnością nie jest w porządku. Czuję się tak, jakby heteroseksualność zawsze “po prostu była”.

Kilka lat temu zaczęło krążyć nagranie wideo “człowiek na ulicy”, w którym twórca pytał ludzi, czy uważają, iż homoseksualiści rodzą się ze swoją orientacją seksualną. Odpowiedzi były zróżnicowane, a większość z nich brzmiała mniej więcej tak: “To połączenie natury i wychowania“. Następnie ankieter zadał dodatkowe pytanie, które było najważniejsze dla eksperymentu: “Kiedy zdecydowałeś się być hetero?“. Większość z nich była zaskoczona, przyznając, raczej nieśmiało, iż nigdy o tym nie myślała. Czując, iż ich uprzedzenia zostały obnażone, gwałtownie przyznawali rację kamerzyście: geje rodzą się gejami, tak jak osoby heteroseksualne rodzą się heteroseksualne.

Film zdawał się sugerować, iż wszystkie nasze seksualności “po prostu są”; iż nie potrzebujemy wyjaśnienia dla homoseksualności, tak jak nie potrzebujemy wyjaśnienia dla heteroseksualności. Wydaje się, iż ani twórcom filmu, ani milionom osób, które go udostępniły, nie przyszło do głowy, iż tak naprawdę potrzebujemy wyjaśnienia dla obu tych kwestii.

Podczas gdy seks heteroseksualny jest wyraźnie tak stary jak ludzkość, koncepcja heteroseksualności jako tożsamości jest dosyć niedawnym wynalazkiem.

Filozofia historii według Marca Blocha

Powstało wiele dobrych prac, zarówno naukowych, jak i popularnych, na temat społecznej konstrukcji homoseksualnego pożądania i tożsamości. W rezultacie mało kto mruga okiem, gdy mówi się o “powstaniu homoseksualizmu” – w rzeczywistości większość z nas dowiedziała się, iż tożsamość homoseksualna powstała w określonym momencie w historii ludzkości. Nie uczy się nas jednak, iż podobne zjawisko doprowadziło do powstania heteroseksualizmu.

Istnieje wiele powodów tego edukacyjnego pominięcia, w tym uprzedzenia religijne i inne rodzaje homofobii. Ale największym powodem, dla którego nie badamy pochodzenia heteroseksualizmu, jest prawdopodobnie to, iż wydaje się on tak, no cóż, naturalny. Normalne. Nie ma potrzeby kwestionować czegoś, co “po prostu jest”.

Ale heteroseksualność nie zawsze “po prostu była”. I nie ma powodu, by wyobrażać sobie, iż zawsze tak będzie.

Kiedy heteroseksualizm był nienormalny

Pierwsze obalenie twierdzenia, iż heteroseksualizm został wynaleziony, zwykle wiąże się z odwołaniem do reprodukcji: wydaje się oczywistym, iż stosunki płciowe różnych narządów płciowych istnieją tak długo, jak długo istnieją ludzie – w rzeczywistości bez nich nie przetrwalibyśmy tak długo. Ale to obalenie zakłada, iż heteroseksualność jest tym samym, co stosunek reprodukcyjny. Tak nie jest.

“Seks nie ma historii”, pisze teoretyk queer David Halperin z Uniwersytetu Michigan, ponieważ jest “zakorzeniony w funkcjonowaniu ciała”. Z drugiej strony seksualność, właśnie dlatego, iż jest “produkcją kulturową“, ma swoją historię. Innymi słowy, podczas gdy seks jest czymś, co wydaje się być zakorzenione w większości gatunków, nazywanie i kategoryzowanie tych aktów oraz tych, którzy je praktykują, jest zjawiskiem historycznym i może i powinno być badane jako takie.

Innymi słowy: w świecie zwierząt zawsze istniały instynkty seksualne (seks). Ale w określonym momencie ludzie nadali tym instynktom znaczenie (seksualność). Kiedy ludzie mówią o heteroseksualizmie, mówimy o tej drugiej rzeczy.

Hanne Blank oferuje pomocną drogę do tej dyskusji w swojej książce Straight: The Surprisingly Short History of Heterosexuality dzięki analogii z historii naturalnej. W 2007 roku Międzynarodowy Instytut Badań nad Gatunkami wymienił rybę Electrolux addisoni jako jeden z “T op 10 nowych gatunków” tego roku. Ale oczywiście gatunek ten nie pojawił się nagle 10 lat temu – właśnie wtedy został odkryty, nazwany i naukowo skatalogowany. Jak podsumowuje Blank: “Pisemna dokumentacja szczególnego rodzaju, sporządzona przez autorytet szczególnego rodzaju, była tym, co zmieniło rybę Electrolux z rzeczy, która po prostu była… w rzecz, która zaczęła być znana”.

Proces Oscara Wilde’a za “rażącą nieprzyzwoitość” jest często uważany za najważniejszy moment w kształtowaniu się tożsamości gejowskiej

Coś niezwykle podobnego wydarzyło się z heteroseksualistami, którzy pod koniec XIX wieku przeszli od zwykłej obecności do bycia znanymi. “Przed 1868 rokiem nie było heteroseksualistów“, pisze Hanne Blank. Nie było też homoseksualistów. Ludziom nie przyszło jeszcze do głowy, iż mogą “odróżniać się od siebie rodzajami miłości lub pożądania seksualnego, których doświadczają”. Zachowania seksualne zostały oczywiście zidentyfikowane i skatalogowane, a często choćby zakazane. Ale nacisk zawsze kładziono na akt, a nie na sprawcę.

Co więc się zmieniło? Język.

Pod koniec lat sześćdziesiątych XIX wieku węgierski dziennikarz Karl Maria Kertbeny ukuł cztery terminy opisujące doświadczenia seksualne: heteroseksualne, homoseksualne i dwa w tej chwili zapomniane terminy opisujące masturbację i bestialstwo, a mianowicie monoseksualne i heterogeniczne. Kertbeny użył terminu “heteroseksualny” dekadę później, gdy został poproszony o napisanie rozdziału książki argumentującego za dekryminalizacją homoseksualności. Redaktor, Gustav Jager, zdecydował się go nie publikować, ale ostatecznie użył terminu Kertbeny’ego w książce, którą opublikował w 1880 roku.

Kolejny raz słowo to zostało opublikowane w 1889 roku, kiedy austriacko-niemiecki psychiatra Richard von Krafft-Ebing umieścił je w Psychopathia Sexualis, katalogu zaburzeń seksualnych. Jednak na prawie 500 stronach słowo “heteroseksualny” zostało użyte tylko 24 razy i nie zostało choćby zindeksowane. To dlatego, iż Krafft-Ebing jest bardziej zainteresowany “sprzecznym instynktem seksualnym” (“perwersjami”) niż “instynktem seksualnym“, który jest dla niego “normalnym” pożądaniem seksualnym ludzi.

“Normalny” to oczywiście obciążone słowo, które było nadużywane w całej historii. Hierarchiczny porządek prowadzący do niewolnictwa był kiedyś akceptowany jako normalny, podobnie jak geocentryczna kosmologia. Dopiero zakwestionowanie podstaw konsensusu sprawiło, iż “normalne” zjawiska zostały zdetronizowane ze swoich uprzywilejowanych pozycji.

Nacisk na prokreację nie pochodzi głównie z pism żydowskich czy chrześcijańskich, ale ze stoicyzmu.

Dla Kraffta-Ebinga normalne pożądanie seksualne było usytuowane w szerszym kontekście użyteczności prokreacyjnej, co było zgodne z dominującymi teoriami seksualnymi Zachodu. W świecie zachodnim, na długo zanim akty seksualne zostały podzielone na kategorie hetero/homo, istniała inna rządząca binarność: prokreacyjna lub nieprokreacyjna. Na przykład Biblia potępia stosunki homoseksualne z tego samego powodu, dla którego potępia masturbację: ponieważ podczas tego aktu rozlewane jest życiodajne nasienie. Chociaż etyka ta była w dużej mierze nauczana, utrzymywana i egzekwowana przez Kościół katolicki i późniejsze odłamy chrześcijaństwa, ważne jest, aby zauważyć, iż etyka ta nie pochodzi głównie z pism żydowskich lub chrześcijańskich, ale ze stoicyzmu.

Homoseksualizm jest częścią żydowskiej tradycji

Karl Maria Kertbeny stworzył termin “heteroseksualny”

Jak zauważa katolicka etyk Margaret Farley, stoicy “mieli silne poglądy na moc ludzkiej woli do regulowania emocji i na celowość takiej regulacji ze względu na wewnętrzny spokój”. Na przykład Musonius Rufus argumentował w „On Sexual Indulgence [O rozkoszy seksualnej]”, iż jednostki muszą chronić się przed pobłażaniem sobie, w tym nadmiarem seksualnym. Aby ograniczyć tę pobłażliwość seksualną, zauważa teolog Todd Salzman, Rufus i inni stoicy próbowali umieścić ją “w szerszym kontekście ludzkiego znaczenia” – argumentując, iż seks może być moralny tylko w dążeniu do prokreacji. Wczesnochrześcijańscy teologowie przyjęli tę etykę małżeńsko-prokreacyjną, a do czasów Augustyna seks reprodukcyjny był jedynym normalnym seksem.

Podczas gdy Krafft-Ebing przyjmuje tę prokreacyjną etykę seksualną za pewnik, otwiera ją w znaczący sposób. “W miłości seksualnej prawdziwy cel instynktu, rozmnażanie gatunku, nie wchodzi do świadomości” – pisze.

Innymi słowy, instynkt seksualny zawiera coś w rodzaju wbudowanego celu reprodukcyjnego – celu, który jest obecny, choćby jeżeli osoby zaangażowane w “normalny” seks nie są tego świadome. Jonathan Ned Katz, w The Invention of Heterosexuality [Wynalezienie “heteroseksualności”], zauważa wpływ posunięcia Kraffta-Ebinga. “Odkładając reprodukcję na bok w nieświadomości, Krafft-Ebing stworzył małą, niejasną przestrzeń, w której zaczęła rosnąć nowa norma przyjemności”.

Znaczenie tej zmiany – od instynktu reprodukcyjnego do pożądania erotycznego – jest nie do przecenienia, ponieważ ma ona najważniejsze znaczenie dla współczesnych pojęć seksualności. Kiedy większość ludzi myśli dziś o heteroseksualizmie, mogą pomyśleć o czymś takim: Billy od najmłodszych lat rozumie, iż erotycznie pociągają go dziewczyny. Pewnego dnia skupia swoją erotyczną energię na Suzy i uwodzi ją. Para zakochuje się i daje fizyczny wyraz seksualny swojemu erotycznemu pragnieniu. I żyją długo i szczęśliwie.

Dopiero na przełomie XIX i XX wieku myśliciele zaczęli oddzielać pożądanie seksualne (przedstawione tutaj w Pocałunku Rodina) od reprodukcji.

Bez pracy Kraffta-Ebinga narracja ta mogłaby nigdy nie zostać uznana za “normalną”. Nie ma żadnej wzmianki o prokreacji, choćby jeżeli jest ona ukryta. Zdefiniowanie normalnego instynktu seksualnego zgodnie z pożądaniem erotycznym było fundamentalną rewolucją w myśleniu o seksie. Praca Kraffta-Ebinga położyła podwaliny pod zmianę kulturową, która nastąpiła między definicją heteroseksualności z 1923 roku jako “chorobliwej” a jej definicją z 1934 roku jako “normalnej”.

Seks i miasto

Idee i słowa są często wytworem swoich czasów. Jest to z pewnością prawdą w przypadku heteroseksualizmu, który narodził się w czasach, gdy życie Amerykanów stawało się coraz bardziej uregulowane. Jak argumentuje Hanne Blank, wynalezienie heteroseksualności koresponduje z powstaniem klasy średniej.

USA: Fascynująca historia tego, jak zaloty stały się „randkami”

Pod koniec XIX wieku populacja miast europejskich i północnoamerykańskich zaczęła eksplodować. Na przykład w 1900 roku Nowy Jork liczył 3,4 miliona mieszkańców – 56 razy więcej niż sto lat wcześniej. Gdy ludzie przenosili się do ośrodków miejskich, przywozili ze sobą swoje perwersje seksualne – prostytucję, erotyzm osób tej samej płci. A przynajmniej tak się wydawało. “W porównaniu z wiejskimi miasteczkami i wsiami” – pisze Blank – “miasta wydawały się wylęgarniami seksualnych nadużyć i ekscesów”. Jak mówi Hanne Blank, gdy populacja miast była mniejsza, łatwiej było kontrolować takie zachowania, podobnie jak łatwiej było je kontrolować, gdy miały miejsce na mniejszych, wiejskich obszarach, gdzie sąsiedzka znajomość była normą. Małomiasteczkowe plotki mogą być głębokim motywatorem.

Ponieważ rosnąca świadomość społeczna tych praktyk seksualnych szła w parze z napływem niższych klas do miast, a za “miejskie wykroczenia seksualne była zazwyczaj, choć niedokładnie, obwiniana” klasa robotnicza i biedota, mówi Blank. Dla wyłaniającej się klasy średniej ważnym było odróżnienie się od takiego ekscesu. Burżuazyjna rodzina potrzebowała sposobu na ochronę swoich członków “przed arystokratyczną dekadencją z jednej strony i okropnościami tętniącego życiem miasta z drugiej”. Wymagało to “systematycznych, powtarzalnych, powszechnie stosowanych systemów zarządzania społecznego, które można by wdrożyć na dużą skalę”.

W przeszłości systemy te mogły opierać się na religii, ale “nowe świeckie państwo wymagało świeckiego uzasadnienia dla swoich praw” – mówi Blank. Wkraczają eksperci od seksu, tacy jak Krafft-Ebing, który we wstępie do swojego pierwszego wydania Psychopathia Sexualis napisał, iż jego praca została zaprojektowana “w celu zredukowania [ludzi] do ich zgodnych z prawem warunków”. Rzeczywiście, kontynuuje przedmowa, niniejsze badanie “wywiera korzystny wpływ na ustawodawstwo i orzecznictwo”.

Anonimowość życia w XIX-wiecznym mieście była często obwiniana za swobodniejsze – i bardziej “niemoralne” – zachowania seksualne

Praca Kraffta-Ebinga opisująca nieregularności seksualne jasno pokazała, iż rosnąca klasa średnia nie mogła już traktować odstępstw od normalnej (hetero) seksualności jedynie jako grzechu, ale jako moralną degenerację – jedną z najgorszych etykiet, jakie można uzyskać. “Nazwij człowieka ‘łajdakiem [cad]’, a ustalisz jego status społeczny” – napisał Williams James w 1895 roku. “Nazwij go ‘degeneratem’, a zgrupujesz go z najbardziej odrażającymi osobnikami rasy ludzkiej”. Jak zauważa Blank, degeneracja seksualna stała się miernikiem określającym miarę danej osoby.

W końcu degeneracja była odwrotnym procesem darwinizmu społecznego. jeżeli płeć prokreacyjna miała najważniejsze znaczenie dla ciągłej ewolucji gatunku, odstępstwo od tej normy stanowiło zagrożenie dla całej tkanki społecznej. Na szczęście takie odchylenie można było odwrócić, jeżeli zostało odpowiednio wcześnie wykryte, uważali eksperci.

Według Kraffta-Ebinga powstawanie „inwersji seksualnej” przebiegało w kilku etapach i w pierwszym było uleczalne. Poprzez swoją pracę, pisze Ralph M Leck, autor Vita Sexualis, “Krafft-Ebing wysłał jasny apel przeciwko degeneracji i perwersji. Wszyscy ludzie o obywatelskich poglądach muszą stanąć na społecznej wieży strażniczej”. I była to z pewnością kwestia obywatelska: większość personelu kolonialnego pochodziła z klasy średniej, która była duża i rosła.

Chociaż niektórzy nieprofesjonaliści byli zaznajomieni z pracami Kraffta-Ebinga, to Freud dał społeczeństwu [ówczesne] naukowe sposoby myślenia o seksualności. Chociaż trudno jest zredukować teorie doktora do kilku zdań, jego najtrwalszym dziedzictwem jest psychoseksualna teoria rozwoju, która głosiła, iż dzieci rozwijają własną seksualność poprzez skomplikowany psychologiczny taniec rodziców.

Dla Freuda heteroseksualiści nie urodzili się w ten sposób, ale zostali takimi stworzeni. Jak zauważa Katz, heteroseksualność była dla Freuda osiągnięciem; ci, którzy ją osiągnęli, z powodzeniem poradzili sobie z rozwojem w dzieciństwie, nie zrzucając ich z prostej i wąskiej drogi.

A jednak, jak zauważa Katz, potrzeba ogromnej wyobraźni, aby ująć tę nawigację w kategoriach normalności:

Według Freuda, normalna droga do heteroseksualnej normalności jest wybrukowana kazirodczą żądzą chłopca i dziewczynki do rodzica innej płci, pragnieniem chłopca i dziewczynki, by zamordować swojego rodzica-rywala tej samej płci i ich pragnieniem eksterminacji każdego małego rodzeństwa-rywala. Droga do heteroseksualizmu jest wybrukowana żądzą krwi… Wynalazek heteroseksualizmu w wizji Freuda jest głęboko zaburzoną produkcją.

To, iż taka edypalna wizja przetrwała tak długo, jak długo istniało wyjaśnienie normalnej seksualności, jest „kolejną wielką ironią historii heteroseksualizmu” – mówi.

Alfred Kinsey (w środku) mógł rozluźnić tabu wokół seksu, ale jego raporty potwierdziły istniejące kategorie zachowań homoseksualnych i heteroseksualnych.

Syndrom Kinsey’a – Transkrypt filmu
10 pytań do Instytutu Kinsey’a
Zachowania seksualne i charakterystyka orgazmu – Alfred Kinsey

Mimo to wyjaśnienie Freuda wydawało się zadowalać większość opinii publicznej, która, kontynuując swoją obsesję na punkcie standaryzacji każdego aspektu życia, z euforią zaakceptowała nową naukę o normalności. Takie postawy znalazły dalsze naukowe uzasadnienie w pracach Alfreda Kinseya, którego przełomowe badanie Sexual Behavior in the Human Male z 1948 roku miało na celu ocenę seksualności mężczyzn w skali od zera (wyłącznie heteroseksualny) do sześciu (wyłącznie homoseksualny). Jego odkrycia doprowadziły go do wniosku, iż duża, jeżeli nie większość, “części męskiej populacji ma przynajmniej pewne doświadczenia homoseksualne między okresem dojrzewania a starością”. Chociaż badanie Kinseya otworzyło kategorie homo/hetero, aby umożliwić pewne kontinuum seksualne, to również “zdecydowanie potwierdziło ideę seksualności podzielonej między” dwa bieguny, jak zauważa Katz.

Przyszłość heteroseksualności

Kategorie te przetrwały do dziś. “Nikt nie wie dokładnie, dlaczego heteroseksualiści i homoseksualiści powinni się różnić” – napisał Wendell Ricketts, autor badania Biological Research on Homosexuality z 1984 roku. Najlepszą odpowiedzią jest coś w rodzaju tautologii: “heteroseksualiści i homoseksualiści są uważani za różnych, ponieważ można ich podzielić na dwie grupy na podstawie przekonania, iż można ich podzielić na dwie grupy”.

Choć podział hetero/homo wydaje się być odwiecznym, niezniszczalnym faktem natury, to tak po prostu nie jest. To tylko jedna z ostatnich gramatyk wymyślonych przez ludzi, aby mówić o tym, co oznacza dla nas seks.

Heteroseksualność, argumentuje Katz, “jest wymyślana w ramach dyskursu jako to, co jest poza dyskursem. Jest produkowana w konkretnym dyskursie jako to, co jest uniwersalne… jako to, co jest poza czasem”. Oznacza to, iż jest konstrukcją, ale udaje, iż nią nie jest. Jak powie ci każdy francuski filozof lub dziecko z zestawem Lego, wszystko, co zostało skonstruowane, można również zdekonstruować. jeżeli heteroseksualizm nie istniał w przeszłości, to nie musi istnieć w przyszłości.

Karoń o formie komunikacji jaką jest DYSKURS, prowadzący do KONSENSUSU

Niedawno zostałem zaskoczony przez Jane Ward, autorkę książki Not Gay, która podczas wywiadu do artykułu, który napisałem na temat orientacji seksualnej, poprosiła mnie o zastanowienie się nad przyszłością seksualności. “Co oznaczałoby myślenie o zdolności ludzi do kultywowania własnych pragnień seksualnych, w taki sam sposób, w jaki moglibyśmy kultywować smak jedzenia?”. Chociaż niektórzy mogą obawiać się dopuszczenia możliwości płynności seksualnej, ważne jest, aby zdać sobie sprawę, iż różne argumenty Born This Way [Taki się urodziłem] nie są akceptowane przez najnowszą naukę. Naukowcy nie są pewni, co “powoduje” homoseksualność i z pewnością odrzucają wszelkie teorie, które zakładają proste pochodzenie, takie jak “gen gejowski”. Moim zdaniem pragnienia seksualne, podobnie jak wszystkie nasze pragnienia, zmieniają się i reorientują przez całe życie, a kiedy to robią, często sugerują nam nowe tożsamości. jeżeli to prawda, to sugestia Jane Ward, iż możemy kultywować preferencje seksualne, wydaje się odpowiednia. (Aby dowiedzieć się więcej o tzw. naukowych dowodach stojących za tym argumentem, przeczytaj BBC Future “Jestem gejem – ale nie urodziłem się taki“).

Zatrucie rtęcią sprawia, iż ptaki przejawiają homoseksualne zachowania. – Christine Dell’Amore

Za pytaniem Jane Ward kryje się subtelne wyzwanie: jeżeli nie czujemy się komfortowo zastanawiając się nad tym, czy i jak dużą władzę mamy nad naszą seksualnością, dlaczego tak może być? Podobnie, dlaczego możemy czuć się niekomfortowo kwestionując przekonanie, iż homoseksualność, a co za tym idzie heteroseksualność, są odwiecznymi prawdami natury?

Pisarz James Baldwin sprzeciwiał się definiowaniu ludzi jako hetero- lub homoseksualnych, argumentując, iż “jest to odpowiedź na fałszywy argument, fałszywe oskarżenie”

W wywiadzie udzielonym dziennikarzowi Richardowi Goldsteinowi powieściopisarz i dramaturg James Baldwin przyznał, iż ma dobre i złe fantazje na temat przyszłości. Jedną z dobrych było to, iż “nikt nie będzie musiał nazywać siebie gejem“, do czego Baldwin przyznaje, iż nie ma cierpliwości. “To odpowiedź na fałszywy argument, fałszywe oskarżenie”.

Czyli co?

“To znaczy, iż nie masz prawa tu być, iż musisz udowodnić swoje prawo do bycia tutaj. Mówię, iż nie mam nic do udowodnienia. Świat również należy do mnie”.

Kiedyś heteroseksualność była konieczna, ponieważ współcześni ludzie musieli udowodnić, kim są i dlaczego są, i musieli bronić swojego prawa do bycia tam, gdzie byli. Jednak z biegiem czasu etykieta ta wydaje się faktycznie ograniczać niezliczone sposoby, w jakie my, ludzie, rozumiemy nasze pragnienia, miłości i lęki. Być może jest to jeden z powodów, dla których niedawna ankieta przeprowadzona w Wielkiej Brytanii wykazała, iż mniej niż połowa osób w wieku 18-24 lat identyfikuje się jako “w 100% heteroseksualne”. Nie oznacza to, iż większość młodych respondentów regularnie praktykuje biseksualizm lub homoseksualność; pokazuje to raczej, iż nie mają oni takiej samej potrzeby używania słowa “heteroseksualny”, jak ich dwudziestowieczni przodkowie.

USA: Dlaczego identyfikowanie się dzieci jako transpłciowe ma charakter regionalny – Bill Maher

Debaty na temat orientacji seksualnej skupiają się na źle zdefiniowanym pojęciu “natury”. Ponieważ stosunki między płciami generalnie prowadzą do rozmnażania gatunku, przyznajemy im specjalny status moralny. Ale “natura” nie ujawnia nam naszych moralnych zobowiązań – jesteśmy odpowiedzialni za ich określenie, choćby jeżeli nie jesteśmy tego świadomi. Jak zauważył filozof David Hume, przeskok od obserwacji tego, jak natura jest, do zaleceń, jaka powinna być, jest popełnieniem błędu logicznego.

Ponieważ prawa gejów są coraz bardziej uznawane, wiele osób opisuje swoje pragnienia seksualne jako leżące na spektrum

Dlaczego osądzać to, co jest naturalne i etyczne dla istoty ludzkiej na podstawie jej zwierzęcej natury? Wiele rzeczy cenionych przez ludzi, takich jak medycyna i sztuka, jest rażąco nienaturalnych. Jednocześnie ludzie nienawidzą wielu rzeczy, które w rzeczywistości są wybitnie naturalne, takich jak choroby i śmierć. jeżeli uważamy niektóre naturalnie występujące zjawiska za etyczne, a inne za nieetyczne, oznacza to, iż nasze umysły (rzeczy, na które patrzymy) decydują o tym, co zrobić z naturą (rzeczy, na które patrzymy). Natura nie istnieje gdzieś “tam”, niezależnie od nas – zawsze interpretujemy ją od wewnątrz.

Aż do tego momentu w historii naszej Ziemi, gatunek ludzki był rozwijany przez stosunki reprodukcyjne różnych płci. Około sto lat temu nadaliśmy temu rodzajowi współżycia określone znaczenie, częściowo dlatego, iż chcieliśmy do niego zachęcać. Ale nasz świat jest teraz zupełnie inny niż był. Technologie takie jak preimplantacyjna diagnostyka genetyczna (PGD) i zapłodnienie in vitro (IVF) są coraz lepsze. W 2013 roku ponad 63.000 dzieci zostało poczętych dzięki zapłodnieniu in vitro [zapłodnienie pozaustrojowe]. W rzeczywistości ponad pięć milionów dzieci urodziło się dzięki technologiom wspomaganego rozrodu. Trzeba przyznać, iż liczba ta przez cały czas utrzymuje taką reprodukcję w niewielkiej mniejszości, ale wszystkie postępy technologiczne zaczynają się od liczb.

Prof. Cebrat: In vitro to wielki biznes, a nie nauka

Również pod względem społecznym heteroseksualizm traci swoją “wysoką pozycję”. Kiedyś, kiedy homoseksualne niedyskrecje były skandalami du jour [danego dnia], tak w tej chwili przenieśliśmy się do innego świata, pełnego heteroseksualnych romansów polityków i celebrytów, wraz ze zdjęciami, wiadomościami tekstowymi i więcej niż kilkoma taśmami wideo.

Kultura popularna pełna jest obrazów dysfunkcyjnych związków i małżeństw heteroseksualnych. Co więcej, Katz zauważa, iż w latach 1960-1980 wskaźnik rozwodów wzrósł o 90%. I choć wskaźnik ten znacznie spadł w ciągu ostatnich trzech dekad, nie poprawił się na tyle, by ktokolwiek mógł twierdzić, iż “niestabilność związku” jest czymś, co dotyczy wyłącznie homoseksualności, jak sprytnie zauważa Katz.

Granica między heteroseksualnością a homoseksualnością jest nie tylko niewyraźna, jak sugerują np. badania Kinseya – jest to wymysł, mit i to przestarzały. Mężczyźni i kobiety będą przez cały czas uprawiać ze sobą seks między różnymi genitaliami, dopóki gatunek ludzki nie przestanie istnieć. Ale heteroseksualizm – jako wyznacznik społeczny, jako sposób na życie, jako tożsamość – może wymrzeć na długo przedtem.

Źródło: The invention of ‘heterosexuality’

Idź do oryginalnego materiału