Wydaliśmy z mężem nasze córki za mąż. Wydawało nam się, iż bardzo dobrze – zięciowie pochodzili z przyzwoitych rodzin, wykształceni i inteligentni. Jednak w małżeństwie pokazali się z nie najlepszej strony. Bardzo ciężko jest mi pogodzić się z tym, iż moim wspaniałym, dobrze wychowanym i wykształconym dziewczynkom tak samo nie dopisało szczęście z ich drugimi połówkami. Dlaczego obie tak bardzo się pomyliły? Przecież nie zasługują na takich mężczyzn obok siebie

przytulnosc.pl 3 godzin temu

W swoim czasie wyszłam bardzo dobrze za mąż. Teraz mam wspaniałą, zżytą rodzinę. Kochający i ukochany mąż, dwie cudowne córki. kilka kobiet może się pochwalić takim szczęściem.

Do czasu wszystko było idealnie. Wydaliśmy z mężem nasze córki za mąż. Wydawało się, iż wszystko ułożyło się jak najlepiej. Zięciowie pochodzili z przyzwoitych rodzin, obaj mieli dobre wykształcenie. Żyć, pracować i cieszyć się życiem. Jednak w małżeństwie pokazali się z nie najlepszej strony.

Po ślubach, które odbyły się w odstępie dwóch miesięcy, zorganizowaliśmy im z mężem wspaniały miesiąc miodowy za granicą. Mieliśmy nadzieję, iż po odpoczynku i uroczystościach zyskamy dwóch dobrych chłopców do naszego grona.

Ale tak się nie stało! Nasze oczekiwania a rzeczywistość – to zupełnie inne rzeczy.

Po miesiącu miodowym młodzi wrócili w doskonałych nastrojach i pełni energii. Córki od razu wróciły do swoich obowiązków zawodowych. Zięciowie jednak okazali się nie tak prostolinijni, jak mogło się wydawać na pierwszy rzut oka.

Jeden z nich wciąż nie zdecydował, w jakiej dziedzinie chciałby się rozwijać. Drugi natomiast uważa się za profesjonalnego muzyka i domaga się szacunku dla swojej twórczości. Wszystko byłoby w porządku, ale chłopcy mają już prawie trzydziestkę. O jakiej niepewności mowa w tym wieku?!

Wygląda na to, iż ożenili się nie dlatego, iż są już dorośli i odpowiedzialni. Po prostu chłopcy gwałtownie zorientowali się, o co chodzi. Przecież ich żony są ustawione i zamożne. Czemu więc się nie przystosować?

I tak żyją już trzeci rok. Żaden z nich nie zmienił swojego podejścia do życia. Żaden z nich nie zamierza myśleć o rodzinie i dbać o jej dobrobyt. A po co?! Przecież wszystko samo się rozwiązuje, bez ich udziału! Można się rozluźnić.

Bardzo ciężko jest mi pogodzić się z tym, iż moim wspaniałym, dobrze wychowanym i wykształconym dziewczynkom tak samo nie dopisało szczęście z ich drugimi połówkami. Dlaczego obie tak bardzo się pomyliły? Przecież nie zasługują na takich mężczyzn obok siebie!

Wiecie, nie mogę sobie choćby wyobrazić, iż spędzą z nimi całe swoje życie! Po cichu próbuję wytłumaczyć moim małym dziewczynkom, a dla mnie zawsze będą małe, iż z tymi chłopcami nie osiągną nic w życiu. Gdy druga połówka ciągnie cię nie w górę, ale w dół, nie da się żyć. Stopniowo toniesz i dusisz się w problemach życiowych, które zwykle powinno się pokonywać we dwoje! A one będą musiały radzić sobie z tym same. Przez całe życie!

Nie, one na to nie zasługują! Te dziewczynki zasługują, by iść naprzód i tylko naprzód! I to nie dlatego, iż są moimi córkami! Życzę każdej dziewczynie na tej planecie, aby spotkała swojego jedynego i wyjątkowego mężczyznę, który będzie dla niej oparciem i ochroną! Dlatego w zeszłym tygodniu porozmawiałam z tymi beznadziejnymi zięciami, iż czas już stać się mężczyznami i oparciem dla swoich ukochanych kobiet. A oni poskarżyli się moim córkom. Teraz dziewczynki się do mnie nie odzywają.

Córki nie chcą mnie słuchać. Ich zakochanie nie pozwala im realnie spojrzeć na świat. A ja nie wiem, co robić dalej.

Idź do oryginalnego materiału