Wydała krocie, by odwrócić efekty operacji plastycznych. "Chcę być podobna do moich dzieci"

gazeta.pl 1 dzień temu
Przez lata była dążyła do tego, by stać się ideałem piękna. Dziś Tracy Kiss, 36-letnia influencerka i matka dwójki dzieci z Buckinghamshire, decyduje się na radykalny zwrot: chce poddać się zabiegom, które przywrócą jej naturalny wygląd, bo jak sama mówi, chce być podobna do swoich dzieci.
Przygoda Tracy z zabiegami poprawiającymi urodę zaczęła się niewinnie - od zrobienia paznokci w wieku nastoletnim. Z czasem jednak kobieta stawała się bardziej "radykalna": przeszła pięć operacji powiększania piersi, liftingi, liposukcje, korekty twarzy i nieustanne poprawki, które przekształciły ją w ikonę współczesnego piękna. To miało jednak konsekwencje. - Ludzie oceniali mnie negatywnie i zakładali, iż jestem egocentryczna i niewykształcona - tłumaczy w rozmowie z mirror.com i wyjaśnia, iż zabiegi medycyny estetycznej nie były remedium na jej własne kompleksy, ale stały się odpowiedzią na komentarze i sugestie, które podrzucali internauci.


REKLAMA


Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


Zdecydowała się na radykalny krok. "To była maska"
Media społecznościowe, które napędzały popularność influencerki, stały się jednocześnie miejscem jej osądu. I choć podświadomie szukała tam akceptacji i poklasku, wpadła w błędne koło uzależnienia. Od uwagi, komentarzy i "lajków". - To, co zaczęło się jako niewinna "nagroda" w postaci ładnych paznokci i pięknej opalenizny na lato, z czasem ostatecznie przeobraziło mnie w lalkę Barbie - mówi Tracy i dodaje, iż to wcale "nie był jej obraz", ale "maska".
Kobieta długo nosiła się z decyzją o zaprzestaniu korzystania z dobrodziejstw medycyny estetycznej. Ostatecznym bodźcem było dla niej macierzyństwo i fakt, iż chciałaby, aby dzieci wiedziały, iż wygląd nie jest w życiu najważniejszy. - Zrozumiałam, iż każda zmiana, która mnie oddalała od mojej autentyczności, była błędem. I iż nie chcę już być projektem. Chcę być człowiekiem - mówi.


Bez kosmetyczki i fryzjera, ale z uśmiechem na ustach
Swoją podróż "ku naturalności" Tracy rozpoczęła od operacji zmniejszenia piersi - z rozmiaru 32H do 32C. Zabieg odbył się w Turcji i kosztował 4,5 tys. funtów. Potem przyszła kolej na usuwanie wypełniaczy, które wstrzykiwała w usta, policzki i żuchwę, a także na rezygnację z botoksu, makijażu i dodatków. - Zapłaciłam 120 tys. funtów, żeby odwrócić skutki moich operacji i znów wyglądać jak moje dzieci - wyjaśnia.
- Czuję się o wiele szczęśliwsza i zdrowsza, kiedy wstaję z łóżka i cieszę się życiem, zamiast spędzać godziny przed lustrem i zamartwiać się oznakami starzenia - wyjaśnia. - Żyję dla siebie, jako jednostka, bez potrzeby imponowania komuś lub rywalizacji z nim ze względu na mój wygląd.


Tracy nie ukrywa, iż jest szczęśliwa z powodu swoich wyborów. - Moje dzieci patrzą na mnie i mówią: Mamo, jesteś taka jak my. I to dla mnie największy komplement - mówi. I dodaje, iż nie planuje powrotu na operacyjny stół. przez cały czas chce jednak o siebie dbać, ale tym razem wybiera jogę, zdrową dietę i kontakt z naturą.
Idź do oryginalnego materiału