Wycieczka na wieś i letnie nawilżanie skóry

cammy.com.pl 4 lat temu

Wschodzące słońce. Pola, które kiedyś były na wyciągnięcie ręki. Jawna bliskość natury, która kiedyś nie była przeze mnie odpowiednio doceniana. Ostrożnie podchodziłam do tematu życia na wsi w przyszłości. Nęciło mnie to, co odległe i nieznane. Być może miało to sens? Być może miasto pozwoliło mi oswoić się z tematem przyrody, kiedy nie miałam jej obok siebie? Zbyt zawiłe, ale dostrzegam w tym wszystkim sens. Tęsknota, która w tej chwili odzywa się w sercu, gdy zbyt długo nie czuję zapachów z pól. Smutek, który lokuje się w jednej ze zmarszczek na twarzy. Pamiętam to wszystko… i tęsknię - dzieciństwo pełne beztroski na mojej ukochanej wsi i pierwsze lata w Krakowie, kiedy łapczywie chłonęłam każdy skrawek zakurzonego miasta. Te doświadczenia dały mi przestrzeń na lepsze poznanie samej siebie… a z wiekiem obserwuję zupełnie nowe spojrzenie. Uczę się, wciąż i na nowo. Otwarta głowa i serce.

Na wyciągnięcie ręki...

Jestem dziewczyną ze wsi, żyjącą w mieście i wciąż blisko mi do wiejskich rozkoszy. Uwielbiam mieć wieś na wyciągnięcie ręki, blisko, ale jednak z dostępem do miasta. Trudny przypadek. Wizyta na wsi daje mi tak wiele. Czuję, iż mogę się tutaj otworzyć na doznania, które przynosi świat. A jest ich o wiele więcej niż mogłabym pomieścić. Czasami choćby złoszczę się, iż niewystarczająco skorzystałam z tego, co oferuje mi wszystko dookoła, ale gwałtownie tłumaczę sobie, iż przyjęłam tyle, na ile tylko mogłam. Chwila spędzona na hamaku, zapach zaczerpnięty z warzyw rosnących w ogródku rodziców czy ognisko rozpalone wieczorem, aby poczuć, iż świat, który nas otacza jest darem. Pamietajmy o tym i cieszmy się z każdej chwili, choćby trwała najkrócej.


Lato

Czułam się, niczym najszczęśliwsze dziecko, kiedy w upalny dzień zraszaliśmy się zimną wodą, a stopy tańczyły po trawie. Rozkosz dla moich zmysłów. Kiedy ostatnio tak robiliście?

Za każdym razem, kiedy przyjeżdżam w moje rodzinne strony zachwycam się kwiecistymi łąkami, które mijam, co kilka kroków.

Przywołują na myśl jeden z utworów, który zawarłam w mojej książce Szelest słów: Marzyciele. Ludzie, którzy powstali z delikatnych płatków kwiatów. Oplatają domy, myśli i uczucia innych. Szepczą do ucha, iż jeszcze będzie lepiej, iż jeszcze daj sobie czas. Zamykają troski w łagodnym spojrzeniu. Mają dla Ciebie kieszenie pełne czasu i słodkich czereśni. Zjawiają się zawsze wtedy, kiedy ich potrzebujesz... Delikatne płatki kwiatów przypominają mi moją delikatną marzycielską duszę. Potrzebuję wody, która pozwoli mi przetrwać.



Nawilżanie...

Ostatnio w moje ręce trafiła nowość od marki Soraya - linia AquaShot. To kosmetyki, które nastawione są na głębokie nawilżanie. Idealnie pasują więc na letnie dni, kiedy słońce łaskocze nasze ciała mocniej niż zwykle. Wybrałam dla siebie z tej inii kremowy hydrożel do skóry normalnej, którego głównymi składnikami są wulkaniczna woda termalna, kwas hialuronowy i peruwiańskie drzewo tara. Ta mieszanka sprawia, iż skóra dostaje potężny zastrzyk nawilżenia. Swój wybór uzupełniłam o mineralny żel do mycia twarzy, mineralną wodę micelarną i nawadniającą mgiełkę mineralną.



Nawadniająca mgiełka mineralna od Soraya działa jeszcze lepiej niż zraszanie zimną wodą. Uwielbiam w upalne dni mieć ją blisko przy sobie i co jakiś czas skierować delikatną mgiełkę na swoją twarz i dekolt. Daje niesamowite uczucie ukojenia i orzeźwienia. Skóra świetnie na to reaguje.

W linii AquaShot znajdziecie jeszcze odświeżającą maskę peel of oraz nawilżającą maskę w płachcie, a także hydrożel do cery suchej/wrażliwej i tłustej/mieszanej. Każdy może więc stworzyć w ramach tej linii kompletny rytuał pielęgnacyjny, który będzie dostosowany do różnych potrzeb skóry i wieku.



Idź do oryginalnego materiału