Wybiorę cię na zawsze…

newsempire24.com 4 dni temu

*Dziennik osobisty*

Od pierwszego dnia na uczelni dwie dziewczyny zwróciły na siebie uwagę. Obie ładne, trochę do siebie podobne. Od tamtej pory zawsze widywano je razem.

Ludmiła uważała, iż zasługuje na coś lepszego niż życie w małym prowincjonalnym miasteczku, jak jej rodzice. Mama była sklepikarką, ojciec murarzem – i oczywiście pił. Po maturze oświadczyła, iż wyjeżdża do Warszawy na studia.

Rodzice westchnęli, ale nie protestowali. Może jej się powiedzie lepiej niż starszej córce, która niefortunnie wyszła za mąż i teraz samotnie wychowywała dwoje dzieci. Nie mogli przysyłać dużo pieniędzy, ale warzywa z ogródka i przetwory wysyłali z okazją. Sąsiadka pracowała jako konduktorka w pociągach jadących do stolicy.

W Warszawie Ludmiła postanowiła zrobić wszystko, by już nie wracać do domu. Z Kingą zaprzyjaźniła się głównie dlatego, iż ta była warszawianką z urodzenia. Jej ojciec był lekarzem, matka ekonomistką – porządna, inteligencka rodzina.

Kinga szczerze współczuła Ludmile, a ta to wykorzystywała. Narzekała, iż buty się rozpadają, a na nowe nie ma pieniędzy? Kinga natychmiast pożyczała parę z zapasu. Nie ma w co się ubrać na imprezę? Kinga oddawała swoją sukienkę, na szczęście miały podobną figurę. Ludmiła często zostawała u przyjaciółki na noc, zwłaszcza w czasie sesji. W akademiku nie dało się przygotować.

Nauki nienawidziła, ale wkuwała, choć marzyła o klubowych szaleństwach. Nic nie szkodzi, skończy studia, zadomowi się w Warszawie – wtedy się wyszaleje.

Kinga, przeciwnie, wszystko przychodziło jej z łatwością. Ludmiła zazdrościła, choć tego nie okazywała. Jak to często bywa, obie zakochały się w tym samym chłopaku – przystojnym i wysportowanym. Przyjechał do Warszawy z wojskowego osiedla, gdzie służył jego ojciec. niedługo utworzyli trio, wszędzie chodzili we trójkę.

“Cześć, Krzysiu, to jak? Na zmianę czy razem? Podziel się jedną” – żartowali koledzy.

Nawet wykładowcy pytali żartobliwie, w której jest zakochany.

Krzysztof ignorował zaczepki. Wolał spokojną i łagodną Kingę, ale bał się to pokazać, by nie myśleli, iż wybrał ją ze względu na warszawskie korzenie.

Na wykładach “przypadkiem” dotykał jej kolanem, pochylał głowę, jakby chciał coś powiedzieć. To, czego inni nie widzieli, Ludmiła dostrzegała w jego napiętej twarzy. Złość na niesprawiedliwość zalewała ją falą. Nic tylko zazdrościć – Kinga urodzona w Warszawie, w dobrej rodzinie, a teraz jeszcze najlepszego chłopaka sobie uwiódł.

Krzysztof zmęczył się ukrywaniem uczuć i wyznał miłość Kindze, a Ludmile coraz wyraźniej dawał do zrozumienia, iż jest trzecią osobą w tej relacji. Grupa się rozpadała, a Ludmile to nie odpowiadało. Nie chciała stracić Kingi, ale i ustąpić jej Krzysztofa też nie zamierzała.

Zaczęła więc obmyślać plan, jak przywrócić sprawiedliwość i pokrzyżować szyki parze. Nie można działać otwarcie – trzeba sprawić, by się pokłócili. Nie ma na co czekać. Trzeci rok dobiegał końca, tylko sesja pozostała. A nuż do końca studiów się pobiorą?

“Żeby chociaż nogę złamała i siedziała w domu… Ale nie, wtedy Krzysiek by ją nosił. Lepiej, żeby wysyp miała. Kupię jej truskawki…” – rozmyślała Ludmiła.

Los jednak chronił Kingę. Nogi nie złamała, a pryszcze wyskoczyły samej Ludmile.

Przed sesją Krzysiowa matka poważnie zachorowała. Udało mu się uzgodnić w dziekanacie zdawanie we wrześniu i wyjechał. Pogoda była wyjątkowo słoneczna jak na Warszawę. Lepiej by leżeć na plaży niż wkuwać. Po pierwszym egzaminie przyjaciółki szły przez miasto. Ludmiła zatrzymała się przed wystawą salonu ślubnego.

“Jaką suknię byś wybrała na ślub?” – zapytała Kingę.

“Nie wiem, nie myślałam o tym.”

“Nie wierzę. Każda dziewczyna marzy o białej sukni. Ja wzięłabym tę” – wskazała na model z obszernym tiulem. “Do twarzy mi, co? Czy może przymierzymy? Przecież za przymierzanie nie płacą.”

“Daj spokój. W taki upał spocisz się w tiulu. Lepiej loda zjedzmy” – Kinga pociągnęła ją dalej.

“Kinga, no dalej, przymierzmy. Będę panną młodą, a ty druhną albo świadkową” – błagała Ludmiła.

“Przymierzać suknię, gdy nikt ci nie oświadczył – to pech, nie wyjdziesz za mąż” – próbowała odwieść ją od pomysłu Kinga.

“Bzdury, babskie przesądy. Przecież każda wybiera wcześniej, a nie w ostatniej chwili. Tylko jedną przymierzę, no błagam.”

“No doKiedy Krzysztof pocałował Kingę w ciemności jej rodzinnego domu, Ludmiła, stojąc za drzwiami, zrozumiała, iż przegrała, a życie pisze własne, nieprzewidywalne historie, których nie da się oszukać.

Idź do oryginalnego materiału