Wujek i tajemnice życia…

polregion.pl 1 dzień temu

Wuju Paweł, czyli życie toczy się dalej…

Krzysztof siedział przy kuchennym stole, bezmyślnie wpatrzony w ścianę. Nie było tam nic ciekawego, ani odpowiedzi na jego pytania. Westchnął i spojrzał z niesmakiem na niedopitą herbatę w szklance, rozcieńczoną do granic możliwości. Zapasu fusów nie było, tak jak i pieniędzy, by je kupić. Wstał, wylał herbatę do zlewu, opłukał szklankę, nazywał letnią wodę z czajnika i wypił.

Jak tu trafił? Przecież miał wszystko: pracę, mieszkanie, żonę, córeczkę… A teraz nie zostało nic.

***

Krzysztof miał piętnaście lat, gdy matka przyprowadziła do domu mężczyznę. Przytulała się do niego mocno, trzymając go pod ramię.

— To wuj Paweł. Będzie z nami mieszkał. Wzięliśmy ślub — powiedziała zawstydzona, nerwowo gładząc kołnierzyk jedwabnej sukienki w kwiaty.

Wuj Paweł wyglądał na dużo starszego od matki, był niższy od niej i bardzo szczupły. Spokojnie przyglądał się chłopakowi, który marszczył brwi.

Krzysztof nie był dzieckiem, domyślał się, iż matka kogoś ma. Często wychodzila wieczorami, kłamiąc, iż idzie do koleżanki. Wracała z rozmarzonym spojrzeniem, lekkim uśmiechem i startą szminką. choćby mu to odpowiadało — miał więcej swobody.

Wszyscy mówili, iż jego matka jest piękna i młoda. Miło było to słyszeć, choć sam Krzysztof tak nie uważał. Matka to matka, nie gorsza niż inne. Ale młoda? Każdy po trzydziestce wydawał mu się starcem.

Ojca nie znał. Matka nie lubiła o nim mówić. A teraz przyprowadziła wuja Pawła. Czy im samym było źle? Krzysztof odwrócił się i poszedł do swojego pokoju.

— Krzysztof! — zawołała za nim matka zduszonym głosem.
Trzasnął drzwiami.

— Synku, on jest dobry, solidny, z nim będzie nam lżej. Nie zazdrość, dla mnie zawsze będziesz najważniejszy — mówiła matka, wchodząc później do jego pokoju. — Zaraz usmażę ziemniaki i zjemy wieczerzę. I postaraj się zachowywać wobec niego przyzwoicie.

Matka kręciła się wokół wuja Pawła z płonącymi policzkami i mglistym wzrokiem. Krzysztof wściekle zazdrościł. Czując się winna, dawała mu więcej kieszonkowego. Wykupywała się.

— Nie złość się na matkę. Dobra z niej kobieta. Jesteś już duży. Za kilka lat sam założysz rodzinę, myślisz, iż łatwo jej będzie samej? No właśnie. Ja jej nie skrzywdzę — próbował rozmawiać Krzysztofem wuj Paweł.

Chłopak milczał zgryźliwie, choć wiedział, iż ma rację. Trzeba przyznać, iż wuj nigdy nie wypytywał go o szkołę ani o to, kim chce zostać.

Po skończeniu liceum Krzysztof oznajmił, iż nie będzie zdawał na studia, tylko pójdzie do wojska. Czul się teraz zbędny.

— I słusznie. Wojsko to dobra szkoła życia. Szanuję. A studiować możesz potem, zaocznie. Wykształcenie się przyda. Służba pomoże ci się określić — powiedział stanowczo wuj Paweł, ucKrzysztof spojrzał na Nadzię, która teraz uśmiechała się do niego z wiarą w przyszłość, i zrozumiał, iż po wszystkich burzach życie wreszcie daje mu szansę, by zacząć od nowa.

Idź do oryginalnego materiału