Wujek i nowe życie…

newskey24.com 1 dzień temu

**Wujek Paweł, czyli życie toczy się dalej…**

Kuba siedział przy kuchennym stole, wpatrzony pustym wzrokiem w ścianę. Nic tam nie było ciekawego, ani odpowiedzi na jego pytania. Westchnął i spojrzał z niesmakiem na niedopitą herbatę w szklance, rozcieńczoną do ostatniej kropli. Fusów już nie miał, tak samo jak pieniędzy, by kupić nowe. Wstał, wylał herbatę do zlewu, opłukał szklankę, nalał letniej wody z czajnika i wypił.

Jak tu trafił? Przecież było wszystko: praca, mieszkanie, żona, córeczka… A teraz nie zostało nic.

***

Kuba miał piętnaście lat, gdy mama wprowadziła do domu mężczyznę. Przytulała się do niego, trzymając go pod rękę.

– To wujek Paweł. Będzie z nami mieszkał. Wzięliśmy ślub – powiedziała, nerwowo bawiąc się kołnierzem jedwabnej, kolorowej sukienki.

Wujek Paweł wyglądał na dużo starszego od mamy, był niższy i bardzo chudy. Spokojnie przyglądał się naburmuszonemu nastolatkowi.

Kuba nie był dzieckiem, domyślał się, iż mama kogoś ma. Często wieczorami gdzieś wychodziła, kłamiąc, iż idzie do koleżanki. Wracała z rozmarzonym spojrzeniem, lekkim uśmiechem i zatartą szminką. Kubie choćby to odpowiadało – miał wtedy święty spokój.

Wszyscy mówili, iż jego mama jest piękna i młoda. Miło było to słyszeć, choć sam Kuba tak nie uważał. Mama to mama, taka jak inne. Ale młoda? Każdy po trzydziestce wydawał mu się stary.

Ojca nie znał. Mama nie lubiła o nim mówić. A teraz przyprowadziła wujka Pawła. Czy im samym było źle? Kuba odwrócił się i poszedł do swojego pokoju.

– Kuba! – zawołała za nim mama drżącym głosem.
Trzasnął drzwiami.

– Synku, on jest dobry, uczciwy, z nim będzie nam łatwiej. Nie zazdroszcz, dla mnie zawsze będziesz najważniejszy – mówiła mama, wchodząc później do jego pokoju. – Zaraz usmażę ziemniaki i zjemy kolację. I postaraj się zachowywać przyzwoicie.

Mama krzątała się wokół wujka Pawła, jej policzki płonęły, wzrok był zamglony. Kuba wściekle zazdrościł. Czując się winna, mama dawała mu więcej kieszonkowego. Wykupywała się.

– Nie złość się na matkę. Dobra z niej kobieta. Jesteś już duży. Za kilka lat będziesz miał własną rodzinę, myślisz, iż jej łatwo będzie samej? No właśnie. Ja jej nie skrzywdzę – próbował rozmawiać wujek Paweł.

Kuba milczał, choć rozumiał, iż ma rację. Trzeba przyznać, iż wujek nigdy nie wypytywał o szkołę czy plany na przyszłość.

Po skończeniu liceum Kuba oświadczył, iż nie idzie na studia, tylko do wojska. Czuł się teraz niepotrzebny.

– I słusznie. Wojsko to dobra szkoła życia. Szanuję. Studia możesz zrobić później, zaocznie. Wykształcenie się przyda. Po służbie zdecydujesz, co dalej – powiedział stanowczo wujek Paweł, przerywając lamenty mamy.

Po roku wrócił do domu, twardszy i silniejszy. Mama rzucała mu się na szyję, przygotowała uroczysty obiad. Kuba po raz pierwszy pozwolił wujkowi Pawłowi się przytulić. Wypili razem, a on od razu się upił.

– Co dalej? – spytał wujek Paweł. – Na studia już za późno. Co potrafisz?

– Daj mu odpocząć – wstawiła się mama, gładząc syna po ramieniu.

Kuba powiedział, iż w wojsku zrobił prawo jazdy, może prowadzić prawie każdy pojazd i zna się na naprawach.

– No to dobrze. Mój kolega ma warsztat, pogadam z nim, żeby cię wziął. Zapłata dobra, ale harować będziesz – oznajmił wujek Paweł.

– Zgoda – odparł Kuba.

Po miesiącu dostał pierwszą wypłatę i oznajmił, iż wynajmie mieszkanie i będzie żył sam.

– Nie pozwolę! – wybuchnęła mama. – A kto ci ugotuje? Będziesz się włóczył, dziewczyny…

– Nie krzycz, Danuto. Sama nie byłaś młoda? – uciszył ją wujek Paweł. – Ma rację. Nie do nas będzie przyprowadzał dziewczyn. Ale wynajmować nie musisz. – Wyszedł do przedpokoju, wrócił z kluczami. – Mieszkaj w moim mieszkaniu. Małe, na obrzeżach miasta, ale dla jednego wystarczy. Dostałem je po rozwodzie. Jest tam lokator, ale zadzwonię, żeby się wyniósł.

– Z kobietami ostrożnie, nie śpiesz się, wybieraj mądrze. Mieszkania przy rozwodzie nie oddawaj. I nie przepijaj wszystkiego – pouczał wujek Paweł.

Po tych słowach Kuba rozpoczął samodzielne życie. Mama przez jakiś czas przyjeżdżała, przynosiła zupę i kotlety. „Chłopiec musi jeść ciepłe”. A potem pojawiła się dziewczyna i mama przestała przyjeżdżać. Z Anią byli razem prawie dwa lata. Kuba studiował już zaocznie na politechnice, na wydziale mechaniki.

Nie pamiętał, o co się pokłócili. Rozstali się łatwo. Wydawało mu się, iż Ania specjalnie wywołała awanturę, żeby odejść. Potem były inne dziewczyny, aż poznał rudą piękność – Kasię. Chłopaki przewracali się, gdy szli razem ulicą. Kuba był zazdrosny, a Kasia się śmiała i drażniła go.

Do końca studiów brakowało roku. W obawie, iż ktoś mu ją zabierze, Kuba oświadczył się. Ku jego radości, zgodziła się. Zaraz po ślubie Kasia oznajmiła, iż jest w ciąży. Ania się zabezpieczała, Kuba myślał, iż Kasia też, więc się nie przejmował i był zaskoczony.

Mama wątpiła, czy to jego dziecko. Kuba zignorował to. Martwił się czym innym – dla dwojga kawalerka starczy, ale z dzieckiem będzie ciasno. Maluch musi się bawić, biegać… Porozmawiał z wujkiem Pawłem, ten zgodził się sprzedać mieszkanie. Dodał pieniędzy i Kuba kupił dwupokojowe.

Gdy urodziła się Zosia, mama delikatnie zasugerowała, iż córka wcale nie jest do niego podobna. Skąd czarne włosy? Kuba był jasny, Kasia rudawa. Dziewczynka urodziła się przed czasem, ale wyglądała na donoszoną i zdrową. Radziła zrobić test na ojcostwo.

Kuba nie miał wątpliwości, testu nie zrobił. Wszystkie niemowlaki wyglądały dla niego tak samo. Cóż, iż Zosia ma ciemne włosy – jeszcze się zmienią.

Ale pewnego dnia, wracając zAle pewnego dnia, wracając z pracy, zobaczył Kasię wśród bloków, rozmawiającą z jakimś przystojnym, ciemnowłosym mężczyzną, który nagle wyciągnął do Zosi ręce, a dziecko bez wahania rzuciło się w jego ramiona – i wtedy Kuba zrozumiał wszystko.

Idź do oryginalnego materiału