Wujek i nowe zaczynanie…

newsempire24.com 3 dni temu

Wujek Wiesiek, czyli życie toczy się dalej…

Tomasz siedział przy kuchennym stole, wpatrując się bezmyślnie w ścianę. Nic tam nie było interesującego, ani odpowiedzi na jego pytania. Westchnął i spojrzał z obrzydzeniem na niedopitą herbatę w szklance, rozcieńczoną do ostatniej kropli. Nie miał już zaparzonej, ani pieniędzy, by kupić nową. Wstał, wylał płyn do zlewu, opłukał szklankę, nalał letniej wody z czajnika i wypił.

Jak się tu znalazł? Przecież miał wszystko: pracę, mieszkanie, żonę, córeczkę… A teraz nie zostało nic.

***

Tomasz miał piętnaście lat, gdy matka przyprowadziła do domu mężczyznę. Przytulała się do niego, trzymając go pod rękę.

— To wujek Wiesiek. Będzie z nami mieszkał. Wzięliśmy ślub — powiedziała, zawstydzona, drugą ręką nerwowo gładząc kołnierzyk jedwabnej, kolorowej sukienki.

Wujek Wiesiek wyglądał na dużo starszego od matki, był niższy i bardzo chudy. Spokojnie przyglądał się naburmuszonemu nastolatkowi.

Tomasz nie był dzieckiem — domyślał się, iż matka kogoś ma. Często wychodziła wieczorami, kłamała, iż idzie do koleżanki. Wracała z rozmarzonym spojrzeniem, lekkim uśmiechem na ustach i rozmazaną szminką. Tomaszowi choćby podobało się, iż zostawiano go samego.

Wszyscy mówili, iż jego matka jest piękna i młoda. Przyjemnie było to słyszeć, choć sam Tomasz tak nie uważał. Matka to matka, nie gorsza niż inne. Ale młoda? Każdy po trzydziestce wydawał mu się starcem.

Ojca nie znał. Matka nie lubiła o nim mówić. A teraz wprowadziła do domu wujka Wsieka. Czy im samym było źle? Tomasz odwrócił się i poszedł do swojego pokoju.

— Tomasz! — zawołała za nim matka, głos jej się załamał.
Trzasnął drzwiami.

— Synku, on jest dobry, odpowiedzialny, z nim będzie nam łatwiej. Nie zazdrość, dla mnie zawsze będziesz najważniejszy — mówiła matka, wchodząc później do jego pokoju. — Zaraz usmażę ziemniaki i zjemy kolację. I postaraj się być dla niego miły.

Matka krzątała się wokół wujka Wsieka, jej policzki płonęły, wzrok mglił się. Tomasz wściekle zazdrościł. Czując winę, matka dawała mu więcej kieszonkowego. Wykupywała się.

— Nie złość się na matkę. Dobra z niej kobieta. Jesteś już duży. Za kilka lat będziesz miał swoją rodzinę, myślisz, iż jej będzie łatwo samej? No właśnie. Ja jej nie skrzywdzę — próbował rozmawiać wujek Wiesiek.

Tomasz milczał, choć wiedział, iż ma rację. Trzeba przyznać, iż wujek Wiesiek nigdy nie wypytywał o szkołę ani o to, kim chciał zostać.

Po skończeniu szkoły Tomasz oświadczył, iż nie będzie zdawać na studia, pójdzie do wojska, czując się teraz niepotrzebny.

— I słusznie. Wojsko to dobra szkoła życia. Szanuję. A na studia możesz pójść później, zaocznie. Wykształcenie się przyda. Posłużysz, a potem zdecydujesz, co dalej — powiedział stanowczo wujek Wiesiek, przerywając lament matki.

Po roku wrócił do domu. Matka ciągle go przytulała, przygotowała uroczysty obiad, jak przystało. Tomasz po raz pierwszy pozwolił wujkowi Wsie— Wujek Wiesiek — szepnął Tomasz, patrząc przez łzę na portret matki i uśmiechając się do śpiącej Nadii — życie toczy się dalej.

Idź do oryginalnego materiału