**To wszystko przez twoje wychowanie**
Lidia Nowak stała przy kuchennym oknie i patrzyła, jak jej wnuczek Kacper rzuca kamieniami w sąsiedzkiego kota. Chłopiec miał zaledwie siedem lat, ale w jego ruchach widać było gniew, który niepokoił babcię.
Kacperku, przestań natychmiast! krzyknęła, otwierając szeroko okno.
Wnuk choćby się nie odwrócił. Wziął większy kamień i znów cisnął w zwierzę. Kot żałośnie zamiauczał i zniknął za garażami.
Lidia westchnęła i poszła się ubrać. Musiała zejść na dół i porozmawiać z chłopcem. Ale wiedziała, iż kilka to da. Kacper jej nie słuchał, odgryzał się, a czasem uciekał do domu, by poskarżyć się mamie.
W klatce schodowej natknęła się na sąsiadkę, Grażynę Kowalską.
Lidka, widziałaś swojego wnuka? zapytała oburzona. Znowu gonił moją Mruczkę!
Widziałam, Grażyno. Zaraz z nim porozmawiam.
A co z nim gadać! Lepiej pogadaj z Kingą. To przez jej wychowanie, a raczej jego brak.
Lidia milczała. Nie chciało jej się kłócić, ale też nie mogła się zgodzić. Kinga była jej córką i choć ich relacje nie układały się najlepiej, musiała ją bronić.
Na podwórku Kacper zajął się już inną „rozrywką” odrywał skrzydła muchom uwięzionym w słoiku.
Kacperku, co robisz? Lidia przysiadła obok niego na ławce.
Badam mruknął chłopiec, nie podnosząc głowy.
Co badasz?
Jak będą żyć bez skrzydeł.
A po co ci to wiedzieć?
Kacper wzruszył ramionami.
Ciekawostka.
Lidia delikatnie zabrała mu słoik.
Muchy też są żywe. To je boli, gdy odrywasz im skrzydła.
No i co? Są obrzydliwe.
Nie wolno krzywdzić innych, choćby jeżeli ci się nie podobają.
Chłopiec spojrzał na babcię, jakby mówiła po chińsku.
A mama mówi, iż jeżeli ktoś jest słabszy, nie trzeba się go bać.
Lidii ścisnęło się serce. Czy Kinga naprawdę uczy go takich rzeczy?
Mama wiele mówi, ale nie wszystko jest prawdą. Silni powinni chronić słabych, a nie ich krzywdzić.
Głupoty machnął ręką Kacper i pobiegł do huśtawek.
Wieczorem Lidia postanowiła porozmawiać z córką. Kinga przyszła po syna około ósmej, jak zwykle zmęczona po pracy i rozdrażniona.
Mamo, nakarmiłaś go? spytała, choćby nie witając się.
Oczywiście. Kinga, musimy porozmawiać.
O czym? nerwowo poprawiała pasek torebki.
O Kacprze. O jego zachowaniu.
Kinga przewróciła oczami.
Znowu narzekasz? Mamo, on ma siedem lat! Wszystkie dzieci w tym wieku psocą.
To nie psoty. Krzywdzi zwierzęta, obraża dorosłych, nikogo nie słucha.
I co proponujesz? Zamknąć go w domu?
Proponuję zająć się jego wychowaniem. Wytłumaczyć, co jest dobre, a co złe.
Kinga prychnęła.
Mamo, czasy się zmieniły. Trzeba być twardym, żeby przetrwać. Nie chcę, żeby mój syn był mięczakiem, którego każdy będzie deptał.
Ale jest różnica między siłą a okrucieństwem!
Jaka różnica? Ważne, żeby nie dać się zrobić w balona.
Lidia spojrzała na córkę i nie poznała jej. Gdzie była ta dobra, wrażliwa dziewczynka, którą wychowała? Kiedy Kinga stała się tak cyniczna?
Kacper, idziemy do domu! krzyknęła w stronę placu zabaw.
Chłopiec niechętnie podszedł.
Babciu, przyjdę jutro?
Oczywiście, wnusiu.
Kinga złapała syna za rękę i ruszyła w stronę bramy. Na chwilę się zatrzymała.
Mamo, nie zawracaj mu głowy głupotami o dobroci i sprawiedliwości. Życie to nie bajka.
Po ich wyjściu Lidia długo siedziała na ławce, zastanawiając się, gdzie popełniła błąd. Kinga rosła jak każde dziecko nie była ani lepsza, ani gorsza od innych. Uczyła się średnio, ale starała się. Pomagała w domu, nie była arogancka. Co się stało później?
Następnego dnia Kacper przyszedł w kiepskim humorze.
Co się stało? spytała Lidia, widząc zadrapanie na jego twarzy.
Tomek mnie podrapał burknął.
A za co?
Za nic. Tak sobie.
Lidia nie uwierzyła. Tomek był spokojnym chłopcem z sąsiedztwa, znała go i jego rodziców.
Kacper, powiedz prawdę. Co zrobiłeś Tomkowi?
Nic wielkiego unikał jej wzroku. Wziąłem mu cukierka.
Wziąłeś, czy zabrałeś?
No zabrałem. Ale go nie pobiłem!
A on nie chciał się podzielić?
Nie. Sknera.
Lidia westchnęła.
Nie wolno zabierać cudzych rzeczy. jeżeli chcesz cukierka, poproś albo kup sobie.
Po co? On jest słabszy, więc ja jestem silniejszy. Mama mówi, iż silny zawsze ma rację.
Mama się myli.
Kacper spojrzał na nią zaskoczony.
Mama nie może się mylić. Jest dorosła.
Dorośli też się mylą, Kacperku. I twoja mama też.
Chłopiec zamyślił się.
A jeżeli mama się myli, to kto ma rację?
Ci, którzy nie krzywdzą słabszych, pomagają innym i mówią prawdę.
Czyli babcia ma rację, a mama nie?
Lidia zawahała się. Nie chciała nastawiać wnuka przeciw matce, ale milczenie też nie było rozwiązaniem.
Staram się mieć rację. Ale najważniejsze to słuchać sumienia. Ono zawsze podpowie, co jest dobre.
A co to jest sumienie?
To głos w środku, który mówi, co dobre, a co złe. Gdy skrzywdziłeś Tomka, sumienie nic ci nie powiedziało?
Kacper zmarszczył brwi.
Powiedziało. Ale mama mówi, iż to głupota.
A ty co o tym myślisz?
Nie wiem przyznał szczerze.
Lidia postanowiła opowiedzieć mu bajkę o dobrym olbrzymie, który chronił słabych, zamiast ich krzywdzić. Kacper słuchał uważnie, zadawał pytania. Temat go zainteresował.
Potem poszli na spacer. Na podwórku bawiły się dzieci, wśród nich Tomek. Gdy zobaczył Kacpra, schował się za mamę.
Kacperku szepnęła Lidia może przeprosisz Tomka?
Wnuk spojrzał