Wszystko było doskonałe, dopóki się nie pojawiła

newsempire24.com 1 tydzień temu

Wszystko było idealne, dopóki ona nie wróciła
– Co ty tu robisz? – Marzena niemal wylała kawę z filiżanki, widząc na progu mieszkania znajome grzbiety.

– Hej, siostrzyczku – zaśmiała się Aneta, odsuwała przede łbem długą челkę. – Zadomiliłaś się?

–Ty… Ty w Ameryce… – Marzena czuła, jak drżą jej dłonie. – Osiem lat temu uciekłaś i powiedziałaś, iż już nigdy…

– Plany się zmieniają – wzruszyła ramionami Aneta, wciskając się obok siostry do korytarza. – Czy mam wejść? Czy na progu nas wstrzymany?

Marzena milczała i przesunęła na bok. Osem lat. Osem lat spokojnego życia, zaadaptowanego trybu, stabilności. Aneta spoglądała wokół, na公寓ę, którą dawniej dzieliły.

– Nieźle się ustawiłaś – uśmiechnęła się, obserwując meble. – Pamiętasz, jak dzieciak marzyły się, iż wykręcimy te pieczarki z kwiatkami w salonie?

– Pamiętam – cicho odpowiedziała Marzena, przez cały czas z wątpliwością. – Aneczko, co się dzieje? Dlaczego jesteś tutaj?

– Czy można odwiedzić rodzoną siostrę? – Aneta zdjęła płaszcz z kanapy i podszedł do okna. – Pejzaż się nie zmienił. Są one same bloczki, ten sam zamknięty podwórze z ławeczkami.

Marzena odstawiła filiżankę na stół. Dłonie wciąż drżały. Aneta wyglądała niemal tak samo jak osiem lat wcześniej, tylko włosy były dłuższe, a w oczach pojawiła się jakas zmęczona.

– Czy jesteś żonkiem? – zapytała Aneta, zauważając pierśniczkę siostry.

– Tak – Marzena instynktownie załapała rękę. – Z Toma. Czy z nim się zapoznałaś? Moj e kandydat.

– Tomek Kowalski? – Aneta podniosła brwi. – Ten, który w szkole nosił ciebie na plecach na przykładach matematyki?

– Takim.

– Ciekawie – uśmiechnęła się. – Czy dzieciutko masz?

– Syn – odparła Marzena. – Karol. Ma siedem lat.

– Imiennie jak mój stryj – skinęła głową Aneta, ale coś w jej wzroku przeszło. Marzena znała to zmianę – tak siostra reagowała, gdy coś jej nie odpowiadało.

– Gdzie jest?

– Na placu zabaw. Tomek zaraz go zacznie zabierać, oni mają idzieć na spacer.

– Jakie idealne – zadudniła Aneta, a w jej głosie była znana nuta sarkazmu. – Rodzina, dzieci, stabilność. Takie, o jakim my marzyłyśmy.

– Aneczko – Marzena pozbliżyła się – dajesz znać, co się dzieje? Dlaczego wróciłaś?

Aneta odwróciła się od okna i spojrzała na siostrę. W jej oczach błysnęła coś podobny do脆弱ности, ale znikł szybko.

– Jedno we Francji nie poszło. Projekt się zjawił, rodzina coś się bez dokumentów. Krótko mówiąc, wróciłam tu.

– Na zawsze?

– Nie wiem jeszcze.

Marzena czuła, jak się wciąga. Pamiętała, co się działo, gdy Aneta była w pobliżu. Pamiętała, jak mogła zniszczyć wszystko swoim obecnością.

– Gdzie mieszkać?

– Teraz nigdzie – Aneta uśmiechnęła się tą samą uśmiech, które zawsze oznaczała prośbę. – Myślała, może, czego się u ciebie na pare dni?

– Aneczko, ja… – Marzena zawahała się. – Mamy małą公寓ę, a Karol…

– Założę się na kanapie. Nikogo to nie zauważy.

Marzena wiedziała, iż powinna odmówić. Kaadaj komórka jej organizmu wewnętrznie o ostrzeżenie. Ale to była jej siostra. Później jedyna rodzinna linia po śmierci rodziców.

– Dobrze – westchnęła je. – Ale tylko na chwilę.

– Dzięki, Marinus – Aneta objęła siostrę, i przez chwilę wydawało sie, iż wszystko tak jak bylo, iż są znowu te same dziewczęta, które zawsze wspierały siebie.

Wieczorem Tomek wrócił z Karolem. Marzena wcześniej zawiadomiła go o przyjeździe siostry, ale równie dostrzegła, jak CIA napięt się, widząc Anetę.

– Witaj, Tomek – Aneta wstała z kanapy, gdzie przeglądała gazetę. – Już długo się nie widzieliśmy.

– Aneta – kiwnął on wypowiedź. – Jak tam w Ameryce?

– Bądź lepiej, raczej – uśmiechnęła się. – A ty, wygląda, za nic się nie zmieniłaś. Zawsze taki sam poważny.

Karol przyjrzał się ojcu, z ciekawością spoglądając na poszukiwaną kobietę.

– A kto to? – zapytał chłopiec.

– To teta Aneta – powiedziała Marzena, przysiadając obok syna. – Moja siostra.

– U ciebie jest siostra? – zdziwił się Karol. – A dlaczego ja jej nigdy nie widziała?

– Teta Aneta długo zwlekała daleko, daleko – wyjaśniła Marzena. – A teraz tu jest u nas na wizytę.

Aneta podszedł do dziecka i przyknękiła na kolanna.

– Witaj, Karolu. Jak piękny. Wszystko jak mamusia.

Chłopiec skrępowany uśmiechnął się.

– A wy naprawdę są siostrami? Wy zupełnie się nie składają.

– Naprawdę – zaśmiała się Aneta. – Twój mama zawsze była najpiękniejsza w rodzinie.

Ocwiście, przy ufu, Karol z ulgią co twój śniała.

– Papuszu, a jutro idziemy do cyrku? – zapytał Karol, jadąc zupę.

– Oczywiście, słoneczko – uśmiechnął się Tomek, a na twarz samego rozświetlił się. – Jak pogodziliśmy się.

– A teta Aneta idzie z nami? – Karol odwrócił się do Anety.

– jeżeli teta Aneta chce, – odpowiedziała Marzena, rzuciwszy okiem na siostrę.

– Prawdopodobnie ujdzie – kiwnęła głową Aneta. – Już dawno nie był w cyrku.

Po kolacji Tomek pomógł Marzenie z porządkami na kuchni.

– Na długo? – cicho zapytał.

– Twierdzi, tylko na pare dni.

– Marzena – położył rękę jej na ramieniu – pamiętaj, czym było wcześniej, kiedy…

– Pamiętam – przerwała jej Marzena. – Ale to moja siostra. Nie mogę tylko wysłać jej na drogę.

– Znam to. Ale pomyśl o Karolu.

– Karol tu ni przy czym.

– Marzena, on jest dzieckiem. Dzieci wszystko czują.

Z pokoju dobiegał się śmiech Karola. Marzena wyjrzała i zauwazyła, jak Aneta pokazuje chłopcu takie sztuczki z monetami.

– Spójrz, jak monetka zniknęła! – mówiła Aneta. – A teraz ona u ciebie za uchem!

Karol śmiał się i clapał w dłonie.

– Jeszcze, jeszcze! – błagał.

Marzena uśmiechnęła się. Może wszystko będzie normalnie. Może się Aneta zmieniła za te lata.

Następnego dnia właśnie poszli w cyrk razem. Karol był w extaszu od przedstawienia, a Aneta kupowała mu słodyczy i balony. Tomek stopniowo ujednolicił się, a choćby kilkakrotnie zaśmiała się żartami Anety.

– A pamiętasz – mówiła Aneta przy kolacji – jak ty, Moja Marzeno, z dzieciaki marzyłyśmy w cyrku? Ty chciałaś być akrobata, a ja – trenera lwów.

– Pamiętam – uśmiechnęła się Marzena. – A jeszcze mówiłaś, iż lwowie cie usłuchują, bo jesteś odważna.

– Ja i teraz odważna – mrugnęła Aneta.

– A co to za odważna? – zapytał Karol.

– To kiedy się nie boi robić tego, co chcesz – wyjaśniła Aneta. – choćby jeżeli inne mówią, iż to niebezpieczne lub głupie.

Marzena zaalarmowała. Coś w tonie siostry jej nie podobało się.

– Odważność – dobrze – włączył się Tomek – ale też ważne, żeby myśleć o konsekwencjach.

– Tomek zawsze był ostrożny – powiedziała Aneta, a w jej głosie zabrzmiała ironia. – Przecież, Marzynko?

– Ostrzegłość – to nie złe – broniła męża Marzena.

– Oczywiście, nie złe. Ale czasem to przeszkodzi.

Wieczorem, po tym jak Karol się położył spać, a Tomek wyszedł do prysznica, siostry zostały same.

– Świetnie ustawiasz – rzekła Aneta, patrząc na rodzinne zdjęcia. – Cicho, spokojnie, przewidywalnie.

– Co w tym złego?

– Niczego. Ale… nudzi się, może.

– Mi się nie nudzi.

– Naprawdę? – Aneta spojrzała na siebie. – A pamiętasz, jak zmarzyłyśmy się dojść po świecie? Ty chciałaś zobaczyć Paryż, a ja – Nowy Jork.

– Szczawie się zmieniły.

– Albo ich przestać. – Aneta usiadła obok siostry na kanapie. – Marzynko, a ty jesteś szczęśliwy?

– Oczywiście.

– Nie myślisz czasem, jak by było twoje życie, gdybyś nie poślubiła tak wcześnie? jeżeli nie mieć syna w dwudziestu pięciu?

– Aneco, co ty pretendujesz?

– Niczego. Po prostu ciekawość.

Marzena czuła haczyk, ale nie mogła pojąć, co dokładnie.

– Люблю свою rodzinę.

– To widać. Ale любов і привычка – это разные вещи.

– Co masz na myśli?

– Niczego szczególnego – Aneta westchnęła. – Znużona od podróży. Pójdę spać.

Z kolejnych kilku dni Aneta jakby roztopiła się w ich rodzinnej codzienności. Grywała z Karolem, pomagała Marzenie, choćby gotowała śniadanie. Tomek stopniowo przywykł do jej obecności i przestali był napięty.

A Marzena czuła: coś nie tak. Zbyt często zauwazywała, jak Aneta pilnie bada ich rodzinne zwyczaje, zbyt wielu pytań zadawała o pracę Toma, ich plany na przyszłość.

– A Tomek dobrze zarabia? – zapytała Aneta jednym rano, gdy piły kawę na kuchni.

– Dostatecznie dla nas.

– A co dokładnie on robi w tej firmie?

– On jest menedżerem. Aneco, za co to?

– Po prostu zainteresowanie. To oznacza, iż działa z ludźmi, wiele rozmawia?

– Tak. A co?

– Niczego. On taki… wdzięczny. Prawdopodobnie klienci go kochają.

Czy coś w tonie siostry podsyczyło Marzynkę, ale ona nie chciała głębiej zanurzyć.

Wieczorem tego samego dnia Tomek wrócił do domu później niż zwykle.

– Przepraszam, moja kochaneczko – powiedział, całując Marzynkę. – Spotkanie się wydłużyło.

– Nic strasznego – uśmiechnęła się ona. – My z Ania already przygotowali kolację.

Przy stole Aneta była especially rozmowna. Pytała Toma o pracę, śmiała się jego gaczki, a gdy opowiadał coś ciekawe, wtedy uważnie słuchała, podparła podbródek dłonią.

Marzena obserwowała siostrę i czuła, jak wewnętrznie wszystko chłodzi. Pamiętała tą Anetę – tu, która była nienawidzona chłopców. Tu, która osiem lat wcześniej skazała jej przyszłe żonę przed weslem.

– Tomek, a nie mógłbyś w przyszłość podźwignąć mnie do centrum? – poprosiła Aneta. – Muszę coś w banku, a na autobusie jest ciężko z papierami.

– Oczywiście – kiwnął on. – W jakim czasie?

– O jedenastej, jeżeli możesz.

– Bez problemów.

– Dziękuję, Ty jesteś taki dobry.

Marzena zacisnęła zęby. Pamiętała tę intonację. Pamiętała, jak Aneta właśnie tak dziękowała Denisowi – jej byłemu kandydatowi.

Nocą długo się nie mogła usnąć. Tomek chrząkał obok, a w głowie migały niepokojące myśli. Czy Aneta znowu za swoje? Czy osiem lat niczego jej nie nauczyły?

Rano Marzena wstała wcześnie i wyszła na kuchnię. Aneta już siedziała przy stole z filiżanką kawy.

– Nie śpisz? – zapytała siostra.

– Przywykłam wstawać wcześnie – odpowiedziała Marzena, nalewając sobie wody.

– Marzynko – Aneta uważnie spojrzała na siebie – wszystko w porządku? Ty taka napięta przez ostatnie dni.

– Wszystko jest dobrze.

– Na pewno? A to mi wydaje się, iż na mnie zdenerwowana.

– Po co?

– Nie wiem. Może przez to, iż tak długo nie pojawiałam się? Albo przez to, iż skoczyłem bez zapowiedzi?

Marzena milczała.

– Marzynko – Aneta wstała i podeszła do niego – ja rozumiemy, iż dorzuciłam ciebie boli восемь lat назад. То, что wydarzyło się с Денисом…

– Nie trzeba – przerwała jej Marzena. – To już przeszłość.

– Ale nie zapomniałaś.

– Zapomniała.

– Dlaczego patrząc na mnie jak na wroga?

Marzena odwróciła się do siostry.

– A po co inaczej? Po tym, co było?

– Ja powinienem patrzeć inaczej – Aneta uśmiechnęła się chłodno.

– Ty bardzo dobrze wiesz.

Siostry patrzyły na siebie, a w powietrzu zawisło napięcie.

– Zmieniłam się, Marzynko.

– Naprawdę?

– Tak. Te восемь lat многому mnie nauczyły.

– Czego dokładnie?

– Świadczyć nie można kradąć. Co cudze zawsze zostanie cudzym.

Marzena chciała się wierzyć, ale wewnętrzny głos mówił o zagrożeniu.

– Anieto – powiedziała cicho – bardzo Cię proszę. Nie rozwalaj tego, co wybudowałam. Mam rodzinę, syna…

– Myślisz, iż chcę odebrać Ci męża? – Aneta uśmiechnęła się gorzko. – Marzynko, mi 42 lata. Znużyły od cudzych mężczyzn. Potrzebuję własnego domu, własnego miejsca w życiu.

– Wtedy znajdź je. Ale nie tutaj.

– Gdzie jeszcze? Ty u mnie jedyny.

W tym momencie na kuchnię wszedł Tomek w piżamie.

– Poranne, dziewczyny – rzekł, ziewając. – O czym wczoraj rozmawiałyście?

– O życiu – odpowiedziała Aneta, od razu zmieniając ton na lekki. – Tomek, nie zapomnieliśmy o banku?

– Oczywiście, nie zapomnieliśmy. O jedenastej będę wolny.

Marzena patrzyła, jak siostra uśmiechnęła się do męża, i jej serce ściskało się stąd strachu. Pamiętała tą uśmiechnęła. Taką samą, jak dawała Denisowi przedtem, jak uciała go永远.

Cały dzień spędziła w lęku, czekając na ich powrót. Tomek zadzwonił około trzeciej i powiedział, iż został – Aneta poprosiła go pomóc jej z zakupami.

– Ona nie potrafi prowadzić – wyjaśnił on. – A rzeczy dużo, samochodzik dla niej nie wygodzko.

– Dobrze – odpowiedziała Marzena, choć wewnątrz wszystko wrzało. – Do widzenia.

Z powrotem spotkali się wieczorem. Tomek był w dobrym humorze, a Aneta – szczególnie miła.

– Dzięki Ci ogromne – powiedziała ona mężowi, rozpakowując torby. – Bez ciebie bym się nie uporała.

– No cóż – odrzekł on. – W sumie, Aneko dobrze się orientuje w technice. Pomogła mi wybrać nowy telefon.

– Naprawdę? – Marzena spojrzała na siostrę.

– Uczyłam się w Ameryce – wyjaśniła Aneta. – Tam bez tego nijak.

Przy kolacji Aneta rozdziel była opowieści o życiu za granicą. Tomek słuchał z zainteresowaniem, czasem zadawał pytania. Karol domagał się nowych historii.

– A dlaczego ty wtedy wróciłaś? – zapytał Tomek. – jeżeli tam było tak ciekawie?

– Szkoda było ojczyzna – odpowiedziała Aneta. – O rodzinę. Człowiek nie może wciąż żyć za granicą.

– A plany? Zostaniesz tutaj?

– Jeszcze nie postanowiłam. To zależy od wielu rzeczy.

Marzena upodobnoła wzrok siostry i zrozumiała: rozgrywka zaczęła się. Aneta znowu wróciła nieprosto tak. U niej jest plan.

Późno wieczorem, gdy już wszyscy poszli spać, Marzena długo leżała bez snu. Tomek spał obok, i ona wyciągała jego oddech, próbowała zrozumieć, czy coś się w nim zmieniło z tych dni.

Zmieniło się. On częściej uśmiecha, więcej mówi, choćby śpiewa w łazience. Jakby w jego porządną życie zawiał grycy.

Marzena wiedziała: przegrywam. Aneta znowu robi to, co najlepiej umiała – egzotycznie. Najgorsze, iż Tomek choćby nie zauważył, jak wpada w rozstawione sieci.

Rano Marzena wyjęła rozstrzygające decyzję. Poczekala, aż Tomek wyjdzie na miasto, zawieźła Karola na przedszkole i wróciła do siostry w dom.

– Musimy pogadać – powiedziała bez wstępu.

– O czym? – Aneta pijała kawę i przewróciła gazetę.

– Ty wiesz, o czym. Wystarczy soczysta.

– Ja nie rozumię, o co ty.

– Aneco – Marzena usiadła naprzeciw siostry – właśnie Cię proszę ostatni raz. Ujdź. Znajdź sobie inną życie, innego zgoda. Nie zabieraj mojej rodziny.

– Moja rodzina? – Aneta podniosła oczy od gazety. – Skąd ty wzięła się, iż ja jej zabieram?

– Ja widzę, jak na Toma patrzysz. Pamiętam ten wzrok.

– Marzynko, to tylko myślisz.

– To nie tylko myślę. Znam Cię lepiej, niż ty sądzisz.

Aneta zamknęła gazetę i uważnie spojrzała na siostrę.

– Dobrze – powiedziała spokojnie. – Załóżmy, iż masz rację. Załóżmy, iż Tomasz mi się podoba. I co?

– Jak to „co”? – Marzena poczuła, jak ziemia wypada pod nogi. – To mój mąż!

– Twój? – Aneta uśmiechnęła się sarkazm. – A on o tym wie?

– O czym?

– O tym, iż on jest twoim załączeniem?

– Nie mam w tym myśli…

– A co miałaś w myśli? – Aneta wstała i zaczęła chodzić po pokoju. – Że mużczyzna to rzecz, którą można przyswoić? Że jeżeli nosi pierścień, to automatycznie należy do ciebie na zawsze?

– Люблю go!

– Naprawdę? – Aneta zatrzymała się i spojrzała na siostrę. – A skąd to twój strach? jeżeli tak go bardzo любisz, czego się boisz?

Marzena milczała. Siostra trafiła w punkt.

– Wiem – powiedziała Aneta – co zrozumiałam przez te dni. Tomasz jest nieszczęśliwy. No dobra człowiek, odpowiedzialny, ale głęboko nieszczęśliwy. On nie żyje swoją życiem.

– To nieprawda!

– To prawda. I ty to wiedziesz. Wiedziesz, ale robisz, jakbyś nie zauważył.

– Idź stąd – cicho rzekła Marzena. – Idź stąd teraz.

– Nie ujdę – spokojnie odpowiedziała Aneta. – Bo mi się nie gdzie. I bo mam się zmęczyć uciekać.

– Wtedy ja powiem Tomkowi prawdę. Powiem mu, po co wróciłaś.

– Powiedź. Tylko najpierw szczerze odpowiedz sama sobie na pytanie: a co, jeżeli on wybierze mnie?

Marzena patrzyła na siostrę i wiedziała: wojna się rozpoczęła. A w tej wojnie zwycięża silniejszy.

Idź do oryginalnego materiału