Żyliśmy z Ireną w dobrym małżeństwie. Nie mieliśmy dzieci, póki co żyliśmy dla siebie. Oboje pracowaliśmy i każde z nas było zajęte swoimi sprawami zawodowymi. Byliśmy szczęśliwi. Nigdy nie mieliśmy poważnych kłótni czy rodzinnych problemów, świetnie się dogadywaliśmy, poświęcaliśmy sobie czas.
Niedawno jednak moja żona postanowiła wyjechać z koleżanką na zagraniczny urlop. Nie miałem nic przeciwko – rozumiałem, iż jest zmęczona, a ja sam nie mogłem wtedy pojechać.
Przez pierwsze dwa dni po tym, jak wróciła, wszystko było w porządku, ale trzeciego dnia poszliśmy na kolację z tą koleżanką i jej mężem. Spędziliśmy miło wieczór, po którym z Ireną wróciliśmy do domu i poszliśmy spać.
W środku nocy obudziła mnie Irena. Widać było, iż długo płakała. Powiedziała, iż musi mi coś wyznać. Okazało się, iż podczas urlopu mnie zdradzała. Jej koleżanka o tym wiedziała, bo były tam razem. Owa koleżanka wyznała zdradę swojemu mężowi i namówiła Irenę, żeby zrobiła to samo, inaczej sama by mi wszystko powiedziała.
Rozmawialiśmy, krzyczeliśmy, płakaliśmy. Tej nocy nie zmrużyłem oka, tylko siedziałem w milczeniu w kuchni. Rano spakowałem rzeczy i wyszedłem. Powiedziałem, iż nie rozumiem, dlaczego tak postąpiła, skoro byliśmy szczęśliwi. Zamieszkałem w domu mojej siostry, póki załatwiamy sprawy rozwodowe.
Wkrótce zadzwoniła do mnie siostra Ireny z informacją, iż moja (była) żona jest chora. Zadzwoniłem do Ireny. Płakała, bardzo to przeżywała, mówiła, iż źle się czuje z powodu problemów zdrowotnych. Prosiła mnie, żebym do niej przyjechał, wybaczył wszystko i byśmy znów byli razem jak dawniej.
Powiedziałem jej, iż życzę jej wszystkiego dobrego, bardzo żałuję, iż spotkały ją kłopoty, i wiem, iż jest silna i da sobie radę. Ale pomogę jej finansowo tylko na odległość, a po takiej perfidnej zdradzie nie jestem w stanie do niej wrócić.
Cała rodzina Ireny wciąż do mnie dzwoni i prosi, żebym wrócił, mówiąc, iż nie mam prawa zostawiać jej w takim stanie. Ale ja nie chcę już po tym wszystkim wracać.
Przecież ma rodzinę i znajomych, więc nie jest sama. Troszczę się o kobietę, z którą byłem w małżeństwie, ale już nie kocham jej tak, jak kiedyś, odkąd zdradziła.
Uważam, iż dla nas obojga byłoby niesprawiedliwe, gdybyśmy dalej byli razem. Nie próbuję jej ukarać, po prostu moje serce od niej odeszło i nie czuję już tego, co przedtem.