Wstydliwy problem nad Bałtykiem. "Mamo siku" i na wydmy. "Usłyszałam, iż jestem nieodpowiedzialna"

gazeta.pl 1 tydzień temu
Ciepłych dni coraz więcej, a irytacja Polaków nad morzem nie ma końca. Teraz głośno mówi się o toaletach plażowych, a w zasadzie ich braku. Rodzice znaleźli patent na obejście tego, jednak nie wszystkim się to podoba. Tak oto powstały dwa bastiony w toaletowej batalii, które toczą ze sobą zaciętą walkę.
Słoneczna pogoda sprzyja podróżowaniu, jednak odwiedzając największe polskie kurorty i atrakcje, trzeba liczyć się z niemałymi wydatkami. Niedawno pisaliśmy o horrendalnych cenach za frytki (zobacz: Kupiła dzieciom frytki nad morzem. W kwotę na paragonie ciężko uwierzyć. "Życie!"). Jednak nie tylko wysokie ceny są solą w oku polskich rodziców. Jak informuje nam nasza czytelniczka, na bałtyckich plażach ciężko zadbać o bardziej przyziemne potrzeby. Mowa o korzystaniu z toalety. Dlaczego? Bo według tego, co przekazuje, zwyczajnie ich nie ma.
REKLAMA


Podczas tegorocznej majówki zauważyłam coś niepokojącego. Aż strach pomyśleć, co będzie w wakacje, a przecież te zbliżają się wielkimi krokami


- pisze nasza czytelniczka.


Zobacz wideo Jakie ma pan plany na majówkę? "Mam działeczkę..." [SONDA]


Rodzice na celowniku. Czy słusznie? "Wstyd i tyle"
Jak sobie radzą rodzice? Łamiąc przepisy. Potrzeby fizjologiczne dzieci załatwiają na wydmach. Tymczasem przebywanie na wydmach jest zabronione i grozi otrzymaniem mandatu. Powodów jest co najmniej kilka. Wydmy są bardzo czułe na wydeptywanie, które zagraża ich trwałości, a także rosnącym na nich roślinom. Od trwałości wydm zależy po części bezpieczeństwo osób zamieszkałych w okolicznych domach. Wydmy stanowią także istotny element systemu ochrony przeciwsztormowej. Tyle iż dla niejednego plażowicza pełnią zupełnie inną rolę.
Masa ludzi i brak toalet niosą ze sobą konsekwencje nie tylko dla środowiska naturalnego. To także problem higieniczny i estetyczny. Nasza czytelniczka mówi: - Ile osób znalazło zakopanego stolca w piasku? Pewnie setki. Wiem, iż Natura 2000, ale na horyzoncie żadnego WC. No i co ja mam zrobić z takim dzieckiem, które chce siku tu i zaraz? Władze miasta powinny dać turystom jakiś toi-toi czy toaletę, choćby płatną.


Kiedy wczoraj poszłam z córką siku w krzaczki, gdy wracałam, zaczepił mnie mężczyzna, który z oburzeniem stwierdził, iż jestem nieodpowiedzialną matką i współczuje moim dzieciom.


- Było mi wstyd i tyle, ale potem zaczęłam się zastanawiać, czy słusznie. Nie chciałam nic złego. Teraz żałuję, iż nie odpowiedziałam mu dosadnie, iż to nie jego sprawa - kontynuuje pani Kinga, dodając, iż jeszcze kilka lat temu nikt nie zwracał na to uwagi i dopiero teraz skupiono się na rodzicach z dziećmi, aby wytknąć im każdy błąd i odpowiednio za niego rozliczyć. "Tam, gdzie byłam, w promieniu 2 km nie było żadnej czynnej toalety. Oj przepraszam, była jedna, która miała kartkę z napisem: 'nieczynne'. Na większych plażach może i są toalety, ale kosztują majątek. Za jednorazową wizytę trzeba często zapłacić 5 zł, a ja ktoś w ciągu dnia idzie przynajmniej 6 razy, to płaci już 30 zł. Dla mnie gruba przesada" - dodaje.


Pani Kinga zasugerowała, iż pewnym rozwiązaniem mogłyby być toi-toie, jednak znajdą się też tacy, którzy powiedzą, iż takie budki są nieestetyczne i szpecą krajobraz. Przenośne toalety czy te płatne nie są zbyt lubiane przez turystów, ale "lepszy rydz niż nic". Koszty i estetyka powinny zejść na dalszy plan, gdy w chodzi o bezpieczeństwo, higienę i komfort.
Warto też podkreślić, iż - niestety - problem załatwiania potrzeb fizjologicznych na wydmach nie dotyczy tylko dzieci. "Ratują się" w ten sposób też tak dorośli.
"Absolutna ostateczność"
Chociaż zgodnie z zasadami prawa wysadzanie dziecka w miejscu publicznym nie jest przewinieniem, zasady savoir-vivre'u mówią co innego. W rozmowie z eDziecko.pl ekspertka od etykiety Irena Kamińska-Radomska podkreślała, iż wysadzanie dziecka w miejscu publicznym powinno być absolutną ostatecznością i radzi - jeżeli to możliwe - aby wybierać na zabawę miejsca, gdzie w okolicy dostępna jest toaleta. - Dla każdej mamy jej dziecko to skarb i dla wielu wysadzanie go "w krzakach" to nic takiego. Nie każdy jednak jest tego zdania i trzeba o tym pamiętać. Szczególnie gdy teraz pilnujemy już choćby sprzątania po psach i traktujemy to jako bezwzględny obowiązek ich właścicieli - mówiła, dodając, iż wszystko spoczywa w rękach rodziców, którzy odpowiednio muszą wychować swoje dzieci.


choćby tak błahy problem uczy dzieci, jak żyć w społeczeństwie
Każdy rodzic odpowiada za dziecko i to na nim spoczywa odpowiedzialność, aby zapewnić mu godne warunki do wypróżnienia się oraz komfort innym uczestnikom plażowania. Co więcej, dziecko obserwuje zachowanie rodziców i w przyszłości z pewnością je powtórzy. Sprawy toaletowe powinno się traktować bardzo poważnie, bo choćby tak prozaicznie rzeczy uczą malucha życia w społeczeństwie. jeżeli zrobimy coś, co nie spodoba się innym turystom, warto przyjąć to "na klatę", bo przecież takie podbramkowe sytuacje to codzienność każdego rodzica. Dzięki temu zaspokoimy nie tylko swój komfort psychiczny, ale także pokażemy dziecku, iż nie lekceważymy zdania innych. To naszą rolą jest pokazać dziecku, iż z każdej sytuacji jest wyjście, a choćby jeżeli coś pójdzie nie tak, to zawsze wszystko da się wytłumaczyć.
Idź do oryginalnego materiału