Wstyd w autobusie miejskim: Historia, która mogła się przydarzyć każdemu z nas

polregion.pl 3 tygodni temu

Wstyd w busie

Krystyna Bogumiłowa spieszyła się na przystanek, przyciskając do piersi małą torebkę. Deszcz właśnie ustał, a chodniki lśniły mokrymi plamami pod październikowym, szarym niebem. W torebce miała dwieście złotych wszystko, co udało jej się uzbierać na leki dla męża. Janusz Marianowicz znów narzekał na ból pleców, a lekarz wypisał tabletki tak drogie, iż emerytury nie starczało choćby na połowę opakowania.

Bus podjechał z charakterystycznym zgrzytem hamulców. Krystyna weszła do środka i podała kierowcy dziesięciozłotówkę.

Piętnaście burknął, choćby na nią nie patrząc.

Jak to piętnaście? Wczoraj było dziesięć zdziwiła się kobieta.

Dzisiaj piętnaście. Ceny poszły w górę kierowca zniecierpliwiony stuknął palcami w kierownicę.

Krystyna zawahała się. Piętnaście złotych oznaczało, iż na leki zostanie jeszcze mniej. Może pójść pieszo? Ale do apteki było dobre trzy kilometry, a w domu czekał Janusz, cierpiący…

Ciociu, może pani przejdzie? rozległ się głos z głębi autobusu. Ludzie czekają.

Twarz Krystyny zaczerwieniła się. Siegnęła do torebki, wyjęła jeszcze pięć złotych.

Dziękuję mruknął kierowca, nie patrząc na pieniądze.

Kobieta przeszła dalej i rozejrzała się. Wolnych miejsc nie było. Młody chłopak w słuchawkach wpatrywał się w telefon. Obok dziewczyna coś zawzięcie pisała, też nie podnosząc głowy. W środku autobusu kobieta z małym dzieckiem na rękach kołysała je, nucąc kołysankę. Malec marudził, a matka wyglądała na wyczerpaną.

Niech pani siada nagle powiedziała kobieta z dzieckiem, wskazując na swoje miejsce. I tak muszę stać, on nie daje usiedzieć.

Ależ nie, dziękuję, postoję zaprotestowała Krystyna.

Proszę siadać nalegała matka. Widać, iż pani zmęczona.

Krystyna z wdzięcznością opadła na siedzenie. Maluch spojrzał na nią wielkimi, ciekawskimi oczami i nagle się uśmiechnął.

Jaki śliczny mimowolnie się rozczuliła. Ile ma miesięcy?

Osiem. Ząbki mu idą, stąd marudzenie odparła zmęczonym głosem matka. Jedziemy do lekarza, może coś wy

Idź do oryginalnego materiału