Wstyd w autobusie miejskim

newskey24.com 3 tygodni temu

**Wstyd w marszrutce**

Dzisiaj znów miałam ten dziwny moment w marszrutce. gwałtownie szłam na przystanek, przyciskając do piersi małą torebkę. Deszcz właśnie ustał, a chodnik lśnił mokrymi plamami pod szarym październikowym niebem. W torebce miałam dwieście złotych wszystko, co udało mi się uzbierać na leki dla męża. Andrzej znów narzekał na ból pleców, a lekarz przepisał takie drogie tabletki, iż choćby połowy opakowania nie starczało z emerytury.

Marszrutka podjechała z charakterystycznym zgrzytem hamulców. Wdrapałam się po schodkach i podałam kierowcy dziesięciozłotówkę.

Dwadzieścia pięć burknął, choćby na mnie nie patrząc.

Jak to dwadzieścia pięć? Wczoraj jechałam za dwadzieścia wyjąkałam zaskoczona.

Dzisiaj dwadzieścia pięć. Ceny poszły w górę stuknął palcami w kierownicę, niecierpliwie.

Zawahałam się. Dwadzieścia pięć złotych to znaczy, iż na leki zostanie mniej. Może iść pieszo? Ale do apteki trzy kilometry, a w domu czeka Andrzej, cierpi

Proszę pani, może przejdzie? rozległ się głos z tyłu autobusu. Kolejka stoi.

Poczułam, jak czerwienię się po uszy. Siegnęłam do torebki, wyjęłam jeszcze jedną dziesięciozłotówkę i pięciozłotówkę.

Dzięki mruknął kierowca, nie patrząc na pieniądze.

Przeszłam w głąb autobusu. Wszystkie miejsca były zajęte. Młody chłopak w słuchawkach wpatrywał się w telefon. Obok niego dziewczyna coś pisała, też nie patrząc przed siebie. W środku kobieta z małym dzieckiem na rękach kołysała je, nucąc kołysankę. Maluch marudził, a ona wyglądała na wyczerpaną.

Niech pani siada powiedziała nagle, wskazując na swoje miejsce. I tak muszę stać, on nie daje usiedzieć.

Ależ nie, dziękuję, postoję zaprotestowałam.

Niech pani już siada nalegała. Widać, iż pani zmęczona.

Usiadłam z wdzięcznością. Maluch spojrzał na mnie dużymi, ciekawskimi oczami i nagle się uśmiechnął.

Jaki śliczny uśmiechnęłam się mimowolnie. Ile ma miesięcy?

Osiem. Ząbki się wyrzynają, stąd marudzi odpowiedziała zmęczonym głosem. Jedziemy do lekarza, może coś przepisze.

Ja też do apteki, leki dla męża. Strasznie go plecy bolą.

Rozumiem. Moja teściowa też cierpi, ma artretyzm.

Marszrutka zatrzymała się na kolejnym przystanku. Wsiadła starsza pani z laską, ostrożnie wchodząc po schodkach. Kierowca zerkał w lusterko, niecierpliwie.

Proszę się pospieszyć, babciu, czas to pieniądz!

Kobieta z laską rozejrzała się bezradnie. Wszystkie miejsca były zajęte. Chłopak w słuchawkach choćby nie podniósł głowy.

Młody człowiek zwróciłam się do niego może ustąpi pan miejsca?

Niechętnie wyjął jeden słuchawk.

Co?

Starszej pani powtórzyłam, wskazując na babcię.

A, no dobra wstał, nie odrywając wzroku od ekranu.

Starsza pani skinęła głową z wdzięcznością i ostrożnie usiadła.

Dziękuję, kochanie powiedziała do mnie. Jeszcze są dobrzy ludzie.

Zrobiło mi się głupio sama też nie od razu ją zauważyłam, zagadana z młodą matką.

Autobus gwałtownie zahamował na światłach. Wszyscy pasażerowie pochylili się do przodu. Dziecko zaczęło płakać.

Ostrożniej! oburzyła się matka. Dziecko jest!

Drogi są takie, iż jak nie chce, to i tak trzęsie odciął się kierowca. Nie podoba się, to taksówkę niech pani zamawia.

Nie każdego stać na taksówki cicho powiedziała starsza pani. Ja muszę dojechać do przychodni, a już nie dam rady pieszo.

Wszyscy oszczędzamy przyznałam. Ceny rosną, a emerytury takie same.

No właśnie pokiwała głową młoda matka. Ja na macierzyńskim, mąż jeden pracuje. Każdą złotówkę liczymy.

W autobusie zapanowała atmosfera zrozumienia. Pasażerowie wymieniali spojrzenia, kiwnięcia głową. Każdy wiedział, iż inni też muszą oszczędzać.

Pamiętam, kiedyś w autobusach byli konduktorzy westchnęła starsza pani. Wszystko kulturalnie, bilet wyda, resztę dobrze odliczy

To były czasy zgodziłam się. I ceny nie zmieniały się co dzień.

Nie tylko o ceny chodzi włączyła się kobieta koło okna. Było więcej życzliwości. Szacunku do ludzi.

Chłopak w słuchawkach nagle podniósł głowę i przysłuchiwał się rozmowie.

A może to my staliśmy się obojętni? powiedział niespodziewanie. Każdy w swoim telefonie żyje, nikogo nie widzi.

Spojrzałam na niego zaskoczona. Nie spodziewałam się takich słów.

Mądrze mówisz pokiwała głową starsza pani. Mój wnuk też ciągle w komputerze. Ze mną choćby nie ma czasu porozmawiać.

Babcia, niech pani coś opowie zaproponował chłopak, chowając telefon. O dawnych czasach.

Starsza kobieta ożywiła się.

A co tam opowiadać Chyba iż o tym, jak poznałam dziadka? Też w transporcie było.

Proszę opowiedzieć! poprosiło kilka głosów.

Je

Idź do oryginalnego materiału