Zaczęło się banalnie. Żona w prezencie na 35. urodziny dostała od koleżanek z pracy wizytę u wróżki. Taki żart. Nigdy nie ciągnęło jej do ezoteryki, ale poszła z ciekawości. Wróciła zszokowana. – Powiedziała, iż nie wie, jak to możliwe, ale ta wróżka wszystko o niej wiedziała. O tym, iż jej tata zginął tragicznie, o tym, iż jej mama choruje, o tym, iż mamy problemy finansowe. Na mnie w sumie też to zrobiło wrażenie, bo z grubsza wszystko się zgadzało” – wspomina Marcin.
Dziś uważa, iż wróżka prawdopodobnie strzelała. Jak rozmawiasz z osobą w wieku 30-40 lat, to jest dość duża szansa, iż jej rodzice chorują, a ona sama ma problemy finansowe, bo mało kto tym wieku ich nie ma.
Wróżka prawdę ci powie...
Ale wtedy wróżka zyskała zaufanie jeszcze jedną rzeczą. Powiedziała, iż Marcin za dwa miesiące dostanie propozycję pracy za duże pieniądze i ich kłopoty się skończą. Sprawdziło się. Niemal dokładnie po dwóch miesiącach zadzwonił jego dawny szef i zaproponował powrót do firmy. Na zachętę zaoferował pensję o 2000 wyższą od tej, którą Marcin miał dotychczas. – Jak powiedziałem o tym Ance, to najpierw się ucieszyła, a potem stwierdziła, iż przecież tak wyszło w kartach. I to chyba już wtedy w to wsiąknęła – opowiada Marcin.
Wtedy tego jednak nie widział. Nie wiedział też, z czego wynikają dziwne pytania Anki. Raz przez kilka dni stale dociekała, czy Marcin ma bóle albo zawroty głowy. „Mówiłem, iż nie, iż jakbym miał, to sam bym powiedział, bo jestem z tych, co to byle katar, a już umierają. Ale pytanie powracało, jakby koniecznie chciała usłyszeć, iż mnie jednak boli, tylko to ukrywam – mówi Marcin. Wszystko stało się jasne, gdy w końcu wnerwiony zapytał, o co chodzi i skąd te nagłe podejrzenia. Anka przyznała wtedy, iż była u wróżki i usłyszała, iż ktoś jej bliski będzie poważnie chory i jak gwałtownie nie zgłosi się do lekarza, to umrze.
...albo się pomyli
Przepowiednia innej tarocistki stała się z kolei powodem dociekań, czy Marcin nie ma problemów w pracy. Z kart tarota wynikało bowiem, iż ktoś w firmie usiłuje mu zaszkodzić i przejąć jego stanowisko. – Nic takiego nie miało miejsca. Byłem lubiany i ceniony, wszystko dobrze się układało. Co więcej, niedługo po tej wróżbie dostałem podwyżkę – wspomina.
Jego żony ta pomyłka tarocistki jednak nie zraziła. Była pewna, iż coś się wydarzy, bo karty się nie mylą, tyko nie zawsze są precyzyjne. – Jak mówiłem, iż wbrew przepowiedni nie tylko nie spotkało mnie nic złego, ale dostałem podwyżkę, czego tarot nie przewidział, to odpowiadała, iż tej podwyżki ktoś na pewno będzie mi zazdrościł i rył pode mną dołki – wspomina Marcin.
Czeka cię wspaniała przyszłość
Niewiele brakowało, by Anna z powodu wróżb skomplikowała swoją sytuację zawodową. W czasie pandemii oznajmiła bowiem Marcinowi, iż zamierza porzucić pracę w szkole i całkowicie zmienić profesję. – Kolejny jasnowidz, którego znalazła, stwierdził, iż ona ma jakiś zaniedbany talent artystyczny. I iż powinna go rozwijać, bo to przyniesie jej pieniądze i satysfakcję. Anka sobie wtedy przypomniała, iż w liceum lubiła robić zdjęcia, chodziła na kółko fotograficzne, miała choćby jakieś wystawy w szkole. No i uznała, iż do tego wróci – opowiada Marcin.
Na szczęście zachowała się na tyle rozsądnie, iż nie zrezygnowała z pracy w szkole, którą zresztą lubiła. Kupiła jednak profesjonalny aparat i zapisała się na kurs, żeby rozwijać zapomniany talent. – Zdjęcia robi dobre, ale wbrew zapowiedziom nie zarabia na tym. Ma trochę zleceń, głównie od rodziny i znajomych, ale kokosów to nie przynosi. Wielkiej satysfakcji też nie, choć jest odskocznią od nauczania biologii – mówi Marcin.
Strzeż się, strzeż!
Do kolejnych wróżb przywykł i niespecjalnie się nimi przejmował. Ale pamięta jedną, która była powodem poważnej awantury. Jasnowidz ostrzegał bowiem, iż Marcin może mieć wypadek samochodowy. Był przy tym wyjątkowo precyzyjny – w swojej wizji zobaczył auto z przesuwanymi drzwiami. I powiedział Ance, iż jej mąż ma takich pojazdów unikać. – Nie mieliśmy takiego samochodu, nikt znajomy też nie, więc uznałem, iż nie ma się czym przejmować.
I nie było, do czasu, gdy jakieś dwa miesiące później kumpel zaprosił mnie na męski wypad na Mazury. Zebrał większą ekipę, więc wynajął busa. Jak powiedziałem o tym Ance, to od razu zapytała, czy ten bus ma przesuwane drzwi. Okazało się, iż ma. No i zaczęła panikować. Pokłóciliśmy się, ale ostatecznie dla świętego spokoju nie pojechałem tym busem. Ściemniłem coś kumplowi i dojechałem do nich pociągiem – wspomina.
Gorsi niż upierdliwi teściowie
Czy próbował walczyć z tą skłonnością żony? Wielokrotnie. Tłumaczył, wyjaśniał, wskazywał wszystkie wydarzenia w ich życiu, których żaden wróżbita nie przewidział, odnotowywał też każdą wróżbę, która się nie ziściła. W końcu się poddał. Uznał, iż te wizyty u wróżek, jasnowidzów i tarocistów dają Ance poczucie bezpieczeństwa, więc nie ma sensu z tym walczyć. Żartuje, iż dopóki wróżbici nie decydują o tym, co jedzą na obiad i gdzie jadą na wakacje, a Anka nie kieruje się wyłącznie ich przepowiedniami, ale też zdrowym rozsądkiem, to nie ma sensu stawiać sprawy na ostrzu noża.
Jest jednak przekonany, iż wszystkie te wróżby sprawiły, iż ich małżeństwo nie jest już tak dobre jak kiedyś. – To jest trochę tak, jak z małżeństwem, które mieszka z teściami. I ci teściowie ciągle się wtrącają, radzą, krytykują. Można ich ignorować, ale to i tak odbija się na związku, powoduje napięcia i kłótnie. Te wróżki są jak tacy upierdliwi teściowie. Wpieprzyły się w nasze życie i je zatruwają – mówi Marcin.