Wrócili do Ciechocinka po ośmiu latach. Nie kryją zaskoczenia. "Wszystko się pozmieniało"

gazeta.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Fot. iStock, RobsonPL


Ciechocinek to bez wątpienia jedno z najpopularniejszych polskich uzdrowisk. Kuracjusze nie jeżdżą tam tylko po to, by podreperować zdrowie - dla wielu z nich ważna jest także dobra zabawa. Niektórzy wracają jednak zawiedzeni, twierdząc, iż miasto przestało tętnić życiem po sezonie.
w okresie letnim Ciechocinek przeżywa prawdziwe oblężenie. Kuracjusze tłumnie przybywają w te strony, nawiązują nowe znajomości i udają się na potańcówki. Jak sytuacja wygląda po zakończeniu wakacji? Danuta i Leszek z Gdyni podzielili się z nami wrażeniami z pobytu.


REKLAMA


Zobacz wideo Zamiast na opiekę w DPS-ie lepiej płacić za opiekę nad seniorem w domu


Pojechali do Ciechocinka. Po powrocie nie kryją rozczarowania
Kuracjusze zdradzili w rozmowie z nami, iż pierwszy raz przyjechali do Ciechocinka osiem lat temu we wrześniu i zakochali się od pierwszego wejrzenia. Uzdrowisko zachwyciło ich atrakcjami, a w dodatku poznali wiele ciekawych osób i doskonale się bawili. Z tego też powodu postanowili przyjechać tu raz jeszcze, tym razem wykupując prywatny pobyt w sanatorium.


Kiedyś Ciechocinek tętnił życiem, wszędzie grała muzyka. Ludzie przyjeżdżali, bo wiedzieli, iż tam są imprezy. Teraz wszystko się pozmieniało


- tłumaczy zawiedziona Danuta.
Choć wyjechali w tym samym okresie, to tym razem zastali miasto w nieco spokojniejszej odsłonie. Przyznają, iż w porównaniu do poprzedniej wizyty, w tej chwili kilka się tam działo.
CiechocinekOtwórz galerię
Fajfy i dancingi. Kuracjusze bawią się pod "Grzybkiem"
Przed laty małżeństwo chętnie spędzało wolne chwile w kultowym Bristolu (znanym też jako "stodoła") oraz w Zdrojowej. W tym pierwszym przez cały czas odbywały się fajfy, jednak w drugim czekało ich zaskoczenie. Danuta tłumaczy, iż można już zapomnieć o dancingach - po remoncie mieści się tam teraz wąska kawiarnia z kilkoma stolikami. Duże tłumy można było za to spotkać przy słynnej fontannie "Grzybek".


- Przy "Grzybku" ludzie bawią się na tarasie, bo tylko tam grają. Jednak jest tam bardzo mało miejsca i zbyt dużo ludzi. W okolicy kręci się też dużo pijanych, ledwo trzymających się na nogach osób - dodaje Danuta. Kuracjusze podzielili się z nami również doświadczeniami z pobytu w prywatnym sanatorium. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj. jeżeli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.
Idź do oryginalnego materiału