Wróciłam do domu… i zastałam niespodziankę, która mnie zaskoczyła

polregion.pl 7 godzin temu

Wróciłem do domu… a tam czekała na mnie niespodzianka, która oniemiała.

Karolina wracała do Warszawy z długo wyczekiwanego urlopu – słonecznego, wypełnionego szumem fal i zapachem sosnowego lasu. Spędziła prawie tydzień w małym nadmorskim kurorcie nad Bałtykiem. Taksówka delikatnie zatrzymała się przed jej blokiem. Wysiadła, wyciągnęła walizki z bagażnika i skierowała się do klatki schodowej.

„Teraz prysznic, kolacja i zasłużony odpoczynek” – myślała Karolina, wchodząc po schodach na trzecie piętro.

Lecz gdy otworzyła drzwi i przekroczyła próg, coś ścisnęło ją w środku. Powietrze w mieszkaniu było inne. Świeże, obce. Zrobiła krok do przodu… i zastygła. To jakby ktoś podmienił całe wnętrze. Wszystko wyglądało inaczej. Jaśniej. Świeżo pomalowane ściany, nowe okna, przemeblowane pokoje.

„Co się tutaj wydarzyło?!” – przemknęło jej przez myśl.

…Karolina zawsze uważała się za szczęśliwą kobietę. Jej mąż – Marek – był opanowany, solidny, troskliwy. Pracował jako kierowca ciężarówki, rzadko bywał w domu, ale wszystko, co robił, było dla rodziny. Bez nałogów, z zarobkami, które pozwalały żyć bez niedostatku. Brakowało tylko jego obecności. Często tęskniła w nocy, wtulając się w poduszkę, i po cichu płakała, gdy jego trasy się przeciągały.

Przyjaciółki nie rozumiały jej:
— Żyjesz jak w sanatorium – śmiała się jej bliska koleżanka Agnieszka. — Mniej kłopotów, mąż jak gość, pieniądze są… czego chcesz więcej?

Lecz Karolina nie potrzebowała pieniędzy, tylko ramion, głosu, zwykłego „jestem przy tobie”.

Przed wyjazdem na urlop Marek obiecał, iż do niej dołączy na kilka dni. Walizki były spakowane, bilety kupione. ale w drodze na dwiec taksówka utknęła w korku. Karolina denerwowała się, bała się spóźnić, a gdy już stała przy swoim przedziale, usłyszała za sobą znajomy głos:

— Karol, zaczekaj!

Odwróciła się – przed nią stała teściowa, Halina Janowska. Zdyszana, rozgorączkowana.

— Wyjeżdżasz, a ja do ciebie! Daj mi klucze do mieszkania – zaczęła gwałtownie mówić. — Moja córka z rodziną wprowadzi się na trochę, niech dopilnują.

Karolina oniemiała. Mieszkanie wprawdzie wymagało remontu, ale należało do niej od młodości. Każdy kąt to wspomnienie. ale czasu nie było. Siegneła do torby po bilet, a łańcuszek z kluczami sam wysunął się na wierzch. Teściowa zręcznie je chwyciła:

— Dzięki, kochanie! Wybawilas mnie!

Karolina choćby nie zdążyła nic powiedzieć – pociąg ruszył.

W trakcie urlopu męczyły ją myśli. Marek nie przyjechał: „zepsuła się ciężarówka”, „części się spóźniają”. Przez telefon był czuły, przepraszał, wysyłał wiadomości głosowe. Karolina się uspokoiła. Rozumiała, iż potrzebuje wytchnienia. ale w głowie wirowały obrazy: ta hałaśliwa rodzina teściowej… dzieci, bałagan, chaos…

Gdy urlop dobiegł końca, a Karolina wracała do domu, psychicznie przygotowywała się na najgorsze. Ale im bliżej była mieszkania, tym mocniej biło jej serce. W rękach trzymała prezenty, w głowie – mieszankę niepokoju i nadziei. Pod blokiem zauważyła gruz budowlany. „No to koniec…” – pomyślała.

— Otwarte! – krzyknął ktoś z mieszkania.

Karolina weszła… i zamarła. Przed nią stali – wszyscy: Marek, teściowa, siostra męża z dziećmi… choćby jej własni rodzice. A za ich plecami – zupełnie nowe mieszkanie. Świeże tapety, plastikowe okna, nowoczesne meble. W kącie, pod szkłem, jej stare pamiątki, pieczołowicie zachowane.

— Podoba się? – Marek podszedł i objął ją. — To nasza niespodzianka. Na piątą rocznicę.

Karolina westchnęła. Zapomniała… Pięć lat. A on nie tylko pamiętał, ale podarował jej… odnowiony dom.

— Więc to ta twoja „zepsuta ciężarówka” – zaśmiała się przez łzy.

— Wybacz, inaczej nie byłoby niespodzianki. Wszyscy pracowaliśmy, żeby zdążyć. choćby siostra przyjechała pomóc.

Karolina poczuła ukłucie wyrzutów sumienia. Myślała najgorzej, podejrzewała. A oni… kochali ją. Wszyscy razem. Naprawdę.

— Tak bardzo was kocham… – szepnęła.

Prezenty trafiły w ręce bliskich. Do późnego wieczora w domDo późnego wieczora w domie unosił się śmiech, zapach świeżo parzonej herbaty i ciepło, którego Karolina tak bardzo pragnęła.

Idź do oryginalnego materiału