„Wróciłam do domu… a tam czekała niespodzianka, która mnie zamurowała”

newsempire24.com 1 tydzień temu

Wróciłam do domu… a tam czekała na mnie niespodzianka, od której oniemiałam.

Agnieszka wracała do Warszawy z wymarzonych wakacji — słonecznych, pełnych szumu fal i zapachu sosnowego lasu. Spędziła prawie tydzień w małej nadmorskiej miejscowości nad Bałtykiem. Taksówka delikatnie zatrzymała się przed jej blokiem. Wysiadła, wyjęła walizki z bagażnika i skierowała się do klatki schodowej.

— Teraz prysznic, kolacja i zasłużony odpoczynek — myślała Agnieszka, wchodząc po schodach na trzecie piętro.

Lecz gdy tylko otworzyła drzwi i przekroczyła próg, coś ścisnęło ją w środku. Powietrze w mieszkaniu było inne. Świeże, obce. Zrobiła krok do przodu… i zastygła w bezruchu. Pokój wyglądał, jakby ktoś go podmienił. Wszystko było nowe. Jaśniejsze. Świeżo pomalowane ściany, wymienione okna, przemeblowane wnętrze.

— Co się tu stało?! — przemknęło jej przez myśl.

…Agnieszka zawsze uważała się za szczęśliwą kobietę. Jej mąż, Krzysztof, był opanowany, solidny i troskliwy. Pracował jako kierowca ciężarówki, rzadko bywał w domu, ale wszystko, co robił, robił dla rodziny. Bez nałogów, zarabiał wystarczająco, by żyć bez trosk. Jedynym, czego brakowało, było jego towarzystwo. Często tęskniła w nocy, wtulając się w poduszkę, a gdy jego rejsy się przeciągały, po cichu płakała.

Przyjaciółki nie rozumiały jej:
— Żyjesz jak w sanatorium — śmiała się jej bliska przyjaciółka Justyna. — Mniej kłopotów, mąż jak gość, pieniądze są… czego więcej chcesz?

Ale Agnieszka potrzebowała nie pieniędzy, tylko ramion, głosu, zwykłego „jestem przy tobie”.

Przed wyjazdem Krzysztof obiecał, iż do niej dołączy na kilka dni. Walizka była spakowana, bilety kupione. Jednak w drodze na dworzec utknęli w korku. Agnieszka denerwowała się, iż się spóźni, a gdy już stała przy swoim wagonie, usłyszała za sobą znajomy głos:

— Aga, zaczekaj!

Odwróciła się — przed nią stała teściowa, Danuta Piotrowska. Zdyszana, zarumieniona.

— Wyjeżdżasz, a ja do ciebie! Daj mi klucze — mówiła szybko. — Moja córka z rodziną się wprowadzi na trochę, niech popilnują.

Agnieszka osłupiała. Mieszkanie choć wymagało remontu, należało do niej od młodości. Każdy kąt był wspomnieniem. Ale czasu nie było. Siegając po bilet, mimowolnie wysunęła łańcuszek z kluczami. Teściowa zręcznie je przechwyciła:

— Dzięki, kochanie! Ratujesz sytuację!

Agnieszka nie zdążyła choćby słowa powiedzieć — pociąg ruszył.

W trakcie wakacji dręczyły ją myśli. Krzysztof nie przyjechał: „zepsuła się ciężarówka”, „części się spóźniają”. Przez telefon był czuły, przepraszał, wysyłał wiadomości głosowe. Agnieszka uspokoiła się. Postanowiła odpocząć, nabrać sił. Ale w głowie wirowały obrazy: ta hałaśliwa rodzina teściowej… dzieci, harmider, bałagan…

Gdy wakacje dobiegły końca i Agnieszka wracała do domu, w myślach szykowała się na najgorsze. ale im bliżej była mieszkania, tym mocniej biło jej serce. W rękach trzymała prezenty, w głowie czuła mieszaninę niepokoju i nadziei. Pod blokiem zauważyła gruz budowlany. „No to koniec…” — pomyślała.

— Otwarte! — ktoś krzyknął z wnętrza.

Agnieszka weszła… i skamieniała. Przed nią stali wszyscy: mąż— Niespodzianka! — wykrzyknął Krzysztof, wskazując na odnowione mieszkanie, a Agnieszka poczuła, jak serce rozsadza jej piersi z wdzięczności.

Idź do oryginalnego materiału