Wpadłam na szybki manicure podczas przerwy na lunch

newsempire24.com 1 tydzień temu

Wpadłam w czasie lunchu do fryzjera w Warszawie, żeby zrobić sobie manicure. W sąsiednim fotelu siedziała zgrabna, urocza dziewczyna, trochę po trzydziestce, z tego co słyszałam – nasza rodaczka, układała sobie fryzurę i coś żywo opowiadała. Z powodu pracującej suszarki mówiła głośno — siłą rzeczy zaczęłam się przysłuchiwać…

Historię usłyszałam w połowie, więc wybaczcie, zaczynam od środka.
„Ciągle myślałam, co jej dać na urodziny! No wszystko już ma, niczym jej nie zaskoczę, jest piękna i sama sobie wszystko kupi, w końcu jest prawniczką. Przyjaźnimy się już od siedmiu lat, jeszcze z czasów studenckich, wszystko już zostało podarowane. No przecież nie kolejny szalik, a chciało mi się jej sprawić radość. Co byś dała osobie, która w zasadzie ma wszystko, Joasiu?” – zapytała fryzjerkę. Fryzjerka zamyśliła się: “No, może zestaw tam kremów, zawsze się przydają…”

“Właśnie, Joasiu! I tak błąkałam się po centrum, tuż obok, i nagle trafiłam na sklep – taki piękny, jakby Victoria’s Secret. Weszłam – a tam i bielizna i różne gadżety do życia osobistego. Wszystko naprawdę przyzwoite. I postanowiłam – kupię jej w tym sklepie zestaw pachnących kremów, bo choć prawniczka, to w życiu osobistym jej nie idzie. A wiesz, pachnące kremy przyciągają! Ale – nie tak szybko. W sklepie od razu podbiegł do mnie przystojny mężczyzna, taki jakby z południa Europy, wysłuchał mnie o kremach i wyłożył na stolik całkiem inne akcesoria.

Nie wiem, Joasiu, jak od kremów przeszliśmy do tego tematu, sama nie wiem, nie pytaj, jakoś samo się stało… Krótko mówiąc, sama nie rozumiem jak, ale jakoś zamydlił mi oczy i namówił mnie na zakup… dildo!”
Cały fryzjerski salon zamarł. Joasia wyłączyła suszarkę i powiedziała – na chwilę nałożę ci olejek na końcówki włosów… Moja manicurzystka wyciągnęła wtyczkę z suszarki do paznokci i powiedziała mi surowo – nie ma co suszyć, same już wyschną. Wszyscy się zgrupowali, bo pomieszczenie małe, podsunęłam swoje krzesło, jak tylko mogłam, bliżej.

No, od razu mi się taki spodobał, duży, w kolorze fiołkowym, bardzo nowoczesny. Ten mężczyzna pokazał, jak działa. Nie, nie myśl sobie – machał nim w powietrzu, oczywiście. Trochę głośno brzęczy moim zdaniem, ale poza tym super. Mnóstwo programów”. W salonie fryzjerskim nikt choćby już nie udawał, iż zajmuje się swoimi sprawami – wszyscy wstrzymali oddech.

“Do niego była dołączona ogromna aksamitna skrzynka i duży podręcznik z instrukcjami – kontynuowała dziewczyna. – W każdym razie, kupiłam go, nazwałam Fiołkowy Janek, przewiązałam różowymi wstążkami, zamknęłam oczy i wręczyłam. No, myślę, co będzie to będzie.

Przyjaciółka była zachwycona. Nigdy tego nie widziała. Uff!
Zabrała go do domu. Przyleciała, idzie przez zielony korytarz. Tam poproszono o sprawdzenie torby – zwrócili uwagę na ogromne pudełko. Co tam macie? – zapytał surowo celnik.

Zegarki, może Breguet, Hublot? Tourbillon? Jak się nazywa? Na pudełku dumnie widniała nazwa producenta. Czegoś takiego nie znam, coś nowego?
Przyjaciółka złapała panikę, zalała się rumieńcem: “Nie, to nie zegarki… to… sprzęt AGD”, – wymamrotała ledwo słyszalnie.

Co jeszcze za sprzęt AGD w takim pudełku – jeszcze bardziej surowo powiedział celnik? Będzie mi pani opowiadać! Czajnik? Lokówki, co? Ha-ha?
Proszę otworzyć pudełko!

No co zrobić – otworzyła.
Wszyscy się ożywili. Celnik poczerwieniał. Ci, którzy stali za nią w kolejce do kontroli bagażu, wyciągnęli szyje. W końcu mój Fiołkowy Janek zrobił godne wrażenie!
Trzeba go sprawdzić, – nie poddawał się celnik, – a nuż coś ma w środku. Proszę wyjąć z pudełka!

Okej, położyli z powrotem na taśmę. I pudełko, i Janka. Smutno i uroczyście pojechał po taśmie. I nagle – ku absolutnej zgrozie przyjaciółki, Fiołkowy Janek, wyjęty z pudełka, może od wibracji na taśmie, nagle ożył i radośnie zabrzęczał! I tak brzęcząc, wijąc się i obracając się, pokazując się w całej okazałości, pojechał do kontroli. Boże, zapaść się pod ziemię, – modliła się w myślach przyjaciółka.
Zebrał się mały tłum. Młody człowiek stojący za przyjaciółką gorąco szepnął jej do ucha:
– Po co on ci, ja mogę choćby lepiej. I mogę choćby brzęczeć.

W tym czasie, prosto w dłonie celnika z kontroli wrócił radośnie obracający się i brzęczący Fiołkowy Janek. Teraz przyjaźnie mrugał latarką, którą miał, jak się okazało. Przyjaciółka usłyszała, jak za plecami głośno się zaśmiali. “Co to? Uciszcie go w końcu! Zabierajcie swoje skarby”, – krzyknął zirytowany celnik.

W sumie, czerwona i spocona, ledwo wymknęła się z tłumu ze swoim półotwartym pudełkiem, do którego nijak nie mogła z powrotem zapakować Fiołkowego Janka. Tak wystawał swoim fiołkowym nosem. Spod aksamitnego wieka. Czuła się bardzo popularna z młodym człowiekiem, który był gotów brzęczeć. Żeby się odczepił, wymienili się numerami telefonów.

– Czy mogę cię gdzieś podwieźć? – zapytał inny pasażer stojący za nią. Kierowca na mnie czeka… nie spiesz się, pakuj… go, poczekam.
Przygody Fiołkowego Janka w mieście na tym się nie skończyły.

Dzwoni do mnie po dwóch dniach i mówi z wyrzutem – twój Janek nie działa. Jak nie działa? – obraziłam się za Fiołkowego Janka. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy – może stał się impotentem – może leżał kilka miesięcy w sklepie bez użycia, może mają tak samo jak ludzie – niby niepotrzebny, to i zapomina, jak to działa.

Może go oddać do naprawy? Do jakiego serwisu?!
Poradziłam jej, żeby poszła do Sławka w warsztacie, mam takiego – złota rączka – do niego powinna się zgłosić.

Poszła do Sławka. Sławek też się bardzo ożywił. W sumie byłam dumna za mojego Fiołkowego Janka – od razu wprawiał ludzi w dobry humor!
Oczy Sławka zaświeciły się, mówi – zostawcie go na parę godzin, a taka piękna dziewczyna jesteś, i lodówki naprawiam i odkurzacze i żyrandoll zawieszę – wszystko u ciebie w porządku z AGD, mogę wpaść, tylko powiedz.
W każdym razie, póki naprawiali Janka (okazało się, iż potrzebował innego adaptera) moja przyjaciółka zyskała wielu wielbicieli, a Janek tak został bezczynny.

Cały fryzjerski salon zamyślił się… Pomilczano. Znowu zaszumiał suszarka, suszarka do paznokci – wszyscy wrócili do swoich czynności.
– A gdzie mówiłaś, iż jest ten sklepik? – cicho zapytała jedna z klientek.

Idź do oryginalnego materiału