Anna wyszła z biura z głębokim westchnieniem. To był chaotyczny dzień. “Czy naprawdę potrzebował tych raportów teraz? Mogłam je spokojnie skończyć jutro,” pomyślała. Zestresowana pracą, postanowiła zatrzymać się w swojej ulubionej kawiarni. Już wyobrażała sobie, jak delektuje się sałatką grecką i popija filiżankę kawy – małą ucieczkę, która miała rozjaśnić jej dzień.
Kiedy weszła, kawiarnia była prawie pusta. Miała zamiar usiąść na swoim zwykłym miejscu i w końcu zamówić sałatkę, kiedy jej wzrok przykuła znajoma twarz. To był jej mąż, Marek. Ale nie był sam. Siedział z kobietą, która wyglądała, jakby wyszła prosto z okładki magazynu modowego.
Anna zamarła, czując, jakby ktoś oblał ją wiadrem lodowatej wody. Nieznajoma była platynową blondynką ubraną w obcisłą, błyszczącą suknię, ozdobioną drogą biżuterią. Jej makijaż był nienaganny. Oboje byli głęboko pochłonięci rozmową. Marek mówił żywo, a kobieta śmiała się, od czasu do czasu flirtacyjnie dotykając jego dłoni.
Serce Anny ścisnęło się. “Więc tak to wygląda?” pomyślała, walcząc z chęcią, by podejść i skonfrontować ich na miejscu. Chciała zrobić scenę, dramatyczną i głośną, jak w filmie, ale powstrzymała się. To byłoby zbyt łatwe. Nie, miała lepszy plan.
Celowo cofnęła się i wybrała stolik w innym rogu kawiarni, skąd miała doskonały widok na Marka i jego olśniewającą towarzyszkę. Zamówiła sałatkę grecką i kawę, ale zostawiła je nietknięte. Zamiast tego wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Marka. Jego telefon zawibrował na stole. Spojrzał na ekran przez chwilę, a potem gwałtownie wyciszył dźwięk. Anna uśmiechnęła się z przekąsem. “Nie chce odebrać? Ciekawe. Co jest tak ważnego, iż nie może podnieść słuchawki?”
Nie odrywając wzroku, obserwowała każdy ich gest. Marek pochylił się bliżej do blondynki, szepcząc coś na jej ucho. Kobieta zaśmiała się, zakrywając usta dłonią, a jej diamentowy pierścionek błysnął w świetle.
Żołądek Anny się skręcił. Odwróciła wzrok, próbując uspokoić oddech. “Spokojnie, Anna. To nie czas na panikę,” wyszeptała do siebie, nerwowo skręcając serwetkę w dłoniach.
Przed oczami zaczęły jej migotać wspomnienia – jak się poznali, ich niezręczne randki, szczere wyznania miłości. Czy to wszystko było kłamstwem? Czy Marek przez cały ten czas grał na dwa fronty? Zaciskając zęby, Anna postanowiła obserwować dalej. Chciała wierzyć, iż to tylko koleżanka z pracy, chociaż wszystko wskazywało na coś zupełnie innego.
Wtedy jej uwagę przyciągnął przechodzący obok stolika mężczyzna. Wysoki, przystojny, z lekkim zarostem, wyglądał jakby wyszedł prosto z reklamy. I wtedy wpadła na pomysł. Pomachała do niego.
“Przepraszam,” zaczęła Anna, starając się, by jej głos brzmiał pewnie, mimo iż serce waliło jak młot. Mężczyzna zatrzymał się, spojrzał na nią i podszedł.
“Tak?” zapytał, patrząc na nią z ciekawością.
“Mam do pana dość nietypową prośbę,” zaczęła Anna, wahając się, szukając odpowiednich słów. “Muszę odegrać małą scenę. Nic skomplikowanego. Widzi pan tego mężczyznę tam?” Skinęła głową w stronę Marka. “To mój mąż. I sądząc po tym, co widzę, zdradza mnie. Czy pomoże mi pan dać mu nauczkę?”
Mężczyzna uniósł brew, po czym uśmiechnął się szeroko. “Dlaczego nie? Brzmi zabawnie,” odpowiedział, odsuwając krzesło i siadając naprzeciwko niej.
“Jestem Anna,” powiedziała z lekkim uśmiechem.
“Alex,” przedstawił się, odwzajemniając jej energię.
Anna poczuła, jak jej puls przyspiesza, kiedy zerknęła w stronę Marka. Zauważył ją. W jego oczach pojawił się cień zmieszania. Wyglądało na to, iż nie spodziewał się zobaczyć swojej żony tutaj, zwłaszcza z innym mężczyzną. Na moment zamarł, a potem odwrócił się z powrotem do swojej towarzyszki, próbując udawać, iż nic się nie stało. Ale Anna zauważyła, jak jego ręka zaciska się w pięść.
Wyprostowując się na krześle, Anna udała, iż jest głęboko pochłonięta rozmową z Alexem. Pochyliła się bliżej, śmiejąc się cicho, jakby powiedział coś fascynującego. Alex gwałtownie się wciągnął, kiwając głową i uśmiechając się w odpowiednich momentach.
Kątem oka Anna zauważyła, jak Marek robi się coraz bardziej niespokojny. Jego palce bębniły o stół, a on co chwilę zerkał w ich stronę. Blondynka coś do niego mówiła, ale jego odpowiedzi straciły wcześniejszy entuzjazm.
Podkręcając atmosferę, Anna odważnie sięgnęła po dłoń Alexa. Ten gwałtownie pojął jej intencje, delikatnie ściskając jej palce i obdarzając ją ciepłym uśmiechem. Tym razem wzrok Marka zatrzymał się na nich dłużej. Pochylił się w stronę blondynki i powiedział coś, co sprawiło, iż przestała się śmiać. Anna poczuła satysfakcję.
“Jest pan niezłym aktorem,” szepnęła Anna do Alexa z uśmiechem.
“Proszę spojrzeć na jego twarz. Praktycznie się wije,” odparł Alex. “Myśli pani, iż wystarczająco go zirytowaliśmy?”
“Jeszcze nie,” odpowiedziała Anna. “Przejdźmy obok ich stolika, wychodząc.”
Alex skinął głową i oboje wstali. Anna wsunęła rękę pod jego ramię i razem ruszyli w stronę wyjścia, mijając stolik Marka i blondynki. Kiedy byli blisko, Anna nie mogła się powstrzymać od ostatniego akcentu.
“O, cześć, Marku!” powiedziała radośnie, udając zaskoczenie. “Co za miła niespodzianka, iż cię tu widzę. A kto to jest ta urocza dama?”
Twarz Marka zbladła. Blondynka spojrzała na niego, jej wyraz twarzy domagał się odpowiedzi.
“To jest… uh, koleżanka,” wyjąkał Marek, wyraźnie zakłopotany.
Oczy blondynki zwęziły się. “Koleżanka? Naprawdę?”
“Ciekawe,” powiedziała Anna, unosząc brew. “Myślałam, iż masz dziś spotkania z klientami.”
Szczęka Marka zacisnęła się. “Anna, co to ma znaczyć? Kim jest ten facet? Co ty wyprawiasz?”
“A co z tobą, Marku? Może twoja ‘koleżanka’ nie wie, iż jesteś żonaty?” Anna odpowiedziała, krzyżując ramiona.
Blondynka zesztywniała. “Jesteś żonaty?” zapytała lodowato, jej spojrzenie stało się chłodne.
Nie czekając na odpowiedź, blondynka chwyciła swoją torebkę i wybiegła z kawiarni.
“Świetnie,” mruknął Marek, odwracając się z powrotem do Anny. “Jesteś teraz zadowolona? Jaki był sens tego wszystkiego? Była ważnym klientem. To spotkanie było czysto zawodowe!”
“Czysto zawodowe? To dlaczego nie odebrałeś telefonu?” Anna odparła.
Marek spojrzał na Alexa. “A to kto? Jakiś przypadkowy facet, którego podniosłaś?”
“Dlaczego nie? jeżeli ty możesz się dobrze bawić na boku, to czemu ja nie mogę?” Anna odpowiedziała, unosząc wysoko podbródek.
Oczy Marka rozszerzyły się. “Więc przyznajesz, iż mnie zdradziłaś?”
“Tak,” skłamała Anna, jej głos był pewny. Chciała go zranić, choć trochę.
Alex, wyczuwając narastające napięcie, odchrząknął. “Myślę, iż moja rola tutaj się skończyła. Powodzenia wam obojgu.” Po tych słowach gwałtownie wyszedł.
Marek rzucił trochę pieniędzy na stół i wyszedł z kawiarni, zostawiając Annę samą. Poczuła falę sprzecznych emocji – gniew, smutek, satysfakcję i żal. Po chwili zadzwoniła do swojej koleżanki, prosząc ją o zastępstwo u szefa, i ruszyła do domu.
Kiedy otworzyła drzwi, Marek był tam, siedząc na kanapie, jego wyraz twarzy był niezwykle spokojny.
“Anna,” powiedział cicho, jego głos był pełen bólu. “Naprawdę mnie zdradziłaś?”
Jego szczerość zaskoczyła ją. Usiadła obok niego z westchnieniem. “Nie. Nigdy wcześniej nie spotkałam tego mężczyzny. Zobaczyłam cię i chciałam cię zranić, tak jak ty zraniłeś mnie. Nie mogłam uwierzyć, iż mnie zdradzasz.”
Marek przeczesał włosy ręką. “Cała sytuacja jest niedorzeczna. Wiem, iż zachowałem się jak idiota. Powinienem ci wszystko powiedzieć. Przepraszam, Anna. Nic między nami się nie wydarzyło. Byłem idiotą, iż w ogóle zgodziłem się na to spotkanie.”
Anna milczała przez chwilę, zanim oparła głowę na jego ramieniu. Wciąż była zła, ale poczuła ulgę, słysząc jego słowa.
“Obiecaj mi, iż nigdy więcej mnie nie okłamiesz,” wyszeptała.
“Obiecuję,” powiedział Marek, całując ją w czubek głowy. “Wybacz mi, iż byłem takim idiotą.”
Przytulił ją mocno, a Anna poczuła, jak napięcie dnia zaczyna znikać. Odbudowanie zaufania miało zająć czas, ale przynajmniej zrobili pierwszy krok w kierunku naprawienia tego, co zostało zniszczone.