„Wokeizm” to współczesne czary – Gene Callahan

wybudzeni.com 1 rok temu

„Wokeizm” to współczesne czary – Gene Callahan

„Kto w szpony dostał się hipostaz, rzeczywistości już nie sprosta, bo spoza gęstej mgły abstraktów najprostszych już nie widzi faktów” – Janusz Szpotański

Diagnozowanie pewnych bieżących wydarzeń jako związanych z czarami może wydawać się dziwaczne. Z pewnością czary to coś, co nigdy nie było prawdziwe, a próby ich używania zniknęły setki lat temu. Jednak filozof polityczny Eric Voegelin wykazał, iż wiele nowych ideologii, które powstały w ciągu ostatnich trzech stuleci, było w rzeczywistości próbami zmiany świata poprzez rzucenie na niego czaru słów.

Eric Voegelin skierował swoją analizę głównie na XIX-wiecznych myślicieli, takich jak Friedrich Hegel, Karol Marks i Auguste Comte. Zauważa, iż Hegel dość wyraźnie postrzegał siebie jako czarownika, ponieważ odnosił się do swoich Zauberworte (magicznych słów) i Zauberkraft (magicznej siły), które miały przekształcić rzeczywistość. Ale analiza Voegelina odnosi się równie dobrze do bardziej współczesnych czarowników, w tym tych, którzy wyczarowują nowy porządek polityczny dzięki magicznego języka “wokeness [przebudzenia]”.

Eric Voegelin twierdził, iż czarnoksięstwo było próbą stworzenia “drugiej rzeczywistości”. Powołana do życia dzięki zaklęcia słów, ta druga rzeczywistość ma być bardziej realna niż pierwotna rzeczywistość, z którą spotykamy się na co dzień. W jaki sposób “czarownik” mógł stworzyć taką “drugą rzeczywistość” lub sprawić, by życie w niej wydawało się lepsze od życia w rzeczywistości pierwotnej?

Pierwszą rzeczą, jaką musi zrobić czarownik, jest uwiedzenie swoich akolitów do nowej rzeczywistości poprzez zaoferowanie prawdziwych spostrzeżeń na temat natury starej rzeczywistości. Tak więc, na przykład, Friedrich Hegel, genialny badacz historii filozofii, mógł zaoferować swoim czytelnikom nowe perspektywy rozwoju tematu. Karol Marks, który był bystrym obserwatorem otaczającej go sceny społecznej, mógł zapewnić prawdziwy wgląd w europejskie stosunki społeczne w połowie XIX wieku.

Aby wziąć bardziej aktualny przykład, L. Ron Hubbard, założyciel scjentologii, studiował buddyzm, psychoanalizę i cybernetykę, a zatem mógł zaoferować potencjalnym akolitom interesującą perspektywę na ich psychologiczne trudności z tym, co nazwał “Dianetyką”. Ayn Rand, kolejny współczesny czarnoksiężnik, opierała się na solidnej filozofii Arystotelesa i miała osobiste doświadczenie z kolektywistyczną tyranią w ZSRR, dzięki czemu mogła zaoferować prawdziwy wgląd w kolektywistyczne szaleństwo.

W tekście “On Hegel: A Study in Sorcery” Eric Voegelin podsumowuje tę cechę pracy czarnoksiężnika jako zastąpienie pierwszej rzeczywistości doświadczenia drugą rzeczywistością konstrukcji wyobrażeniowej i nadanie rzeczywistości wyobrażeniowej pozoru prawdy, pozwalając jej wchłonąć fragmenty pierwszej rzeczywistości”. Voegelin zauważa, iż ten rodzaj czarów jest szeroko rozpowszechniony: jest to “wielka gra zaufania prowadzona przez współczesnego człowieka … pod takimi tytułami jak reklama, propaganda, komunikacja i kompleksowo, jako polityka ideologiczna”.

Zaufanie nie jest uczuciem, jest przekonaniem – Rich Diviney
Ideologia, Strategia, Sztuka Operacyjna i Taktyka – Józef Kossecki

Ideologie zyskują na wiarygodności, ponieważ wskazują na coś, co naprawdę jest problemem, takim jak rasizm czy “kapitalistyczny wyzysk”. zwykle jednak starają się traktować ten jeden problem tak, jakby był on źródłem wszystkich problemów.

Co więcej, prawdy oferowane przez czarnoksiężnika służą jedynie jako przynęta, zapraszająca akolitów do drugiej rzeczywistości czarnoksiężnika. Raz “złapany” na te przynęty, uczeń jest następnie edukowany do zupełnie nowego sposobu postrzegania świata. Ta nowa wizja jest atrakcyjna dzięki twierdzeniu czarownika, iż ci, którzy ją przyjęli, są teraz lepsi od zwykłych istot ludzkich, które tego nie zrobiły. Na przykład zwolennikom Hegla mówi się, iż znajdują się w czołówce historycznego rozwoju geist, czyli “ducha świata”. Eric Voegelin zauważa: Obsesją Hegla była władza. jeżeli chciał być czarownikiem, który potrafiłby przywołać kształt historii, musiał przenikać myślą wydarzenia polityczne tamtych czasów, aż te wydarzenia i myśl się zbiegną.

Podobnie najbardziej zagorzali marksiści zapewniają, iż są “awangardą proletariatu”. Są to jednak obietnice dotyczące przyszłości; uczeń czarnoksiężnika otrzymuje również bardziej natychmiastową zapłatę: przekonanie, iż jest teraz wtajemniczony w ukrytą wcześniej wiedzę o tym, jak “naprawdę” skonstruowany jest świat. Świeżo upieczony marksista może “zobaczyć”, iż walka klas jest tym, co naprawdę napędza ludzkie sprawy. A dzisiejszy wyznawca krytycznej teorii rasowej został oświecony “faktem”, iż “supremacja białych” jest kluczem do zrozumienia wszystkiego, co amerykańskie. Dla kogoś, kto błąka się po niespokojnych wodach społeczeństwa, to zapewnienie o szczególnym wglądzie w rzeczywistość jest ogromnym wzmocnieniem własnej samooceny.

Aby ta analiza czarów nie wydawała się jedynie prawicową taktyką oczerniania lewicowców – choć Ayn Rand, na przykład, nie była lewicowa – przytoczę inny niedawny przykład czarów: to, co często nazywa się “neokonserwatyzmem”. Druga rzeczywistość, którą neokonserwatyści ery George’a W. Busha próbowali stworzyć, to taka, w której wszystkie działania Stanów Zjednoczonych są z definicji cnotliwe, a wszyscy ludzie na całym świecie mają najgłębsze aspiracje, by stać się Amerykanami. Pisząc w New York Times Magazine, Ron Suskind zrelacjonował rozmowę z urzędnikiem administracji Busha w następujący sposób:

„Doradca powiedział, iż ludzie tacy jak ja należeli „do tego, co nazywamy społecznością opartą na rzeczywistości”, którą zdefiniował jako ludzi, którzy „wierzą, iż rozwiązania wyłaniają się z rozsądnego badania dostrzegalnej rzeczywistości… To nie jest już sposób, w jaki świat naprawdę działa” – kontynuował. “Jesteśmy teraz imperium, a kiedy działamy, tworzymy własną rzeczywistość. A podczas gdy ty będziesz badał tę rzeczywistość – sądownie, jak chcesz – będziemy działać ponownie, tworząc inne nowe rzeczywistości, które również będziesz mógł badać, i w ten sposób wszystko się ułoży. Jesteśmy aktorami historii… a wy, wy wszyscy, będziecie mogli po prostu studiować to, co robimy.” – Faith, Certainty and the Presidency of George W. Bush

To zdumiewające, jak wyraźnie urzędnik ten mówił o ignorowaniu pierwotnej rzeczywistości doświadczenia i tworzeniu “naszej własnej rzeczywistości“. Gdyby ktoś napisał fikcyjną postać, która miałaby być przykładem koncepcji czarów opisanych przez Erica Voegelina, i włożył te słowa w jego usta, krytyk nazwałby to zbyt prostackim, albo karykaturą ideologa.

Jednak obietnica możliwości tworzenia własnej rzeczywistości jest bardzo uwodzicielska: jak zauważył Voegelin: Po wejściu w magiczny krąg, który czarnoksiężnik zakreślił wokół siebie, jesteś zgubiony”.

“Kretyni” i “imbecyle”

Po przeanalizowaniu ogólnej natury czarów i Zauberworte, magicznych słów używanych przez czarnoksiężników do rzucania zaklęć, możemy przyjrzeć się konkretnemu przypadkowi “czarów przebudzonych [woke sorcery ]”. Zacznijmy od starego przykładu. Chociaż “przebudzeni” nie poświęcają ostatnio zbyt wiele uwagi niepełnosprawności umysłowej, bardziej interesując się kwestiami rasowymi i seksualnymi, przez cały czas poświęcają trochę uwagi “ableizmowi” [dyskryminacja osób z niepełnosprawnościami], przez który zdają się rozumieć sugestię, iż ludzie z pewnymi upośledzeniami są upośledzeni. Postępowy pisarz na portalu Medium.com, Rick Hodges, zauważa w przeglądzie historii terminologii dotyczącej upośledzenia umysłowego:

„W 1910 roku Stowarzyszenie Oficerów Medycznych Amerykańskich Instytucji dla Osób Idiotycznych i Niedorozwiniętych Umysłowo [Association of Medical Officers of American Institutions for Idiotic and Feeble-Minded Persons ] przyjęło trzy klasyfikacje osób, które dziś znamy jako niepełnosprawne intelektualnie, zgodnie z nowo wynalezionym sposobem pomiaru inteligencji, który w tej chwili nazywamy testem IQ. “Kretyni” byli najbardziej inteligentni – mieli IQ między 50 a 70. “Imbecyle” mający IQ między 25 a 50 stanowili drugi poziom. Ci poniżej 25 pozostawali “idiotami”.” – The Rise and Fall of ‘Mentally Retarded’

Określenia te stały się jednak obelgami. Zastąpiono je więc określeniem “upośledzony umysłowo” – do czasu, gdy “upośledzony [retarded]” również stało się obelgą. Wprowadzono więc określenie “niepełnosprawny intelektualnie”, a ” upośledzony ” zaczęto uważać za “mowę nienawiści”.

W rzeczywistości najważniejsze jest to, aby ci z nas, którzy mają normalne zdolności umysłowe, okazywali życzliwość i współczucie tym, którzy nie są tak obdarzeni, i zdawali sobie sprawę, iż nie jest naszym własnym osiągnięciem nie urodzić się z niepełnosprawnością. Ale to prawdopodobnie będzie wymagało zmiany serca, co jest trudniejsze do osiągnięcia niż zmiana terminologii.

Co znamienne, Rick Hodges nie zaleca takiej zmiany serca, ale zamiast tego zaleca nową formę magii słów: po prostu twierdząc, iż niepełnosprawność nie jest tak naprawdę niepełnosprawnością. Twierdzi, iż “nie ma nic złego” w byciu upośledzonym umysłowo. Jest to równie bezsensowne jak “eufemistyczna bieżnia” nieustannie zmieniających się słów; oczywiście, jest coś złego w tych, którzy mają “niepełnosprawność intelektualną”: mają więcej niż zwykłe problemy z uczeniem się nowych rzeczy, tak jak jest coś złego w ludziach, którzy są niewidomi – po prostu nie widzą. Tylko wiara w magiczne słowa [Zauberworte] może prowadzić do myślenia, iż jedynym problemem osoby z IQ na poziomie 30 jest to, iż inni myślą, iż coś jest z nią nie tak. Osoba ta jest jednak dzieckiem Bożym i w pełni zasługuje na naszą miłość, niezależnie od tego, na jaką niepełnosprawność cierpi. Co więcej, w takim czy innym sensie z każdym z nas jest “coś nie tak”, co powinno skłonić nas do zastanowienia się nad wyśmiewaniem lub wykorzystywaniem tego, co jest nie tak z kimś innym.

Podobna migracja terminów miała miejsce w odniesieniu do tych, którzy kiedyś byli nazywani “przybłędami [hobos]” lub “włóczęgami [vagrants ]”, którzy następnie stali się “bezdomnymi”, a teraz stają się “nieposiadającymi mieszkania [the unhoused ]”. Próba rozwiązania problemów społecznych dzięki magii słów jest również widoczna w zmieniających się terminach, dzięki których uważa się za dopuszczalne odnoszenie się do osób pochodzących z Afryki Subsaharyjskiej. Słowo “Murzyn [Negro ]” było kiedyś w porządku, ale zostało zastąpione przez “kolorowy”, jak w “National Association for the Advancement of Colored People”. Ale potem słowo “kolorowy” zostało odrzucone i “czarny” stało się poprawną formą. Następnie słowo “czarny” zostało odrzucone, a “Afroamerykanin” stało się standardem.

Ten ostatni termin był kiedyś tak mocno promowany w naszych szkołach, iż mój syn, wiedząc, iż studiowałem muzykę ghańską, zapytał mnie kiedyś: “Czy większość ludzi w Ghanie nie jest Afroamerykanami?”.

“Nie”, odpowiedziałem mu, “większość z nich to Afrykańscy Afrykanie”.

Użycie nowego terminu Afroamerykanin z pewnością nie powstrzymało ludzi przed stereotypizacją. Pewnego razu moja sąsiadka – sama będąca “uprzywilejowaną mniejszością” w co najmniej dwóch znaczeniach – zadzwoniła do mnie, gdy byłem w pracy i powiedziała mi: “Ciężarówka podjechała na twój podjazd… i wysiadła z niej grupa Afroamerykanów… Obawiam się, iż zostałeś okradziony”.

W rzeczywistości była to wynajęta przeze mnie ekipa do wycinki drzew. Zauważ jednak, jak moja sąsiadka, w swoich stereotypach rasowych, była ostrożna w używaniu politycznie poprawnych określeń dla mężczyzn, których widziała, tak jakby taka magia słów mogła wymazać stereotypy.

Dziś używanie słowa “Afroamerykanin” jest już coraz mniej akceptowalne, za to “Czarny”, przez duże “C”, jest na topie. Ten taniec od słowa do słowa opisującego tę samą grupę ludzi ilustruje atrakcyjność wiary w magię słów. Z pewnością istnieją biali Amerykanie, którzy są prawdziwymi rasistami. Każdy, kto ma dobrą wolę, powinien starać się oduczyć ich ignorancji. Ale pomysł, iż możemy poczynić postępy na tym froncie poprzez ciągłą zmianę słowa, dzięki którego odnosimy się do obiektu ich uprzedzeń, należy odrzucić jako śmieszny – chyba iż ktoś wpadł pod zaklęcie czarownika.

Magia słów jest również powszechna w dyskusjach na temat “płci [kulturowej]”. W rzeczywistości samo przejście od mówienia o płci danej osoby do mówienia o “płci [kulturowej]” samo w sobie było przykładem magii słów: nadzieja, iż zmiana nazwy biologicznej rzeczywistości dymorfizmu płciowego na arbitralną kategorię, taką jak płeć [kulturowa] w języku, może przekształcić rzeczywistość biologiczną w konwencję społeczną. (Weźmy pod uwagę, iż lud Tuyuca, żyjący w Amazonii, ma w swoim języku ponad pięćdziesiąt rodzajów rzeczowników w odniesieniu do płci: Czy ktoś naprawdę myśli, iż oznacza to, iż rozpoznają oni więcej niż pięćdziesiąt rodzajów “płci” ludzi?)

Zgodnie z teorią woke gender, ludziom “przypisuje się” płeć przy urodzeniu. “Naprawdę” są taką płcią, jaką zdecydują się przyjąć. Zwróć uwagę na wiarę w magię słów [Zauberworte] ukrytą w tym stanowisku: nie ma znaczenia, czy masz męski organ płciowy i naturalny testosteron przepływający przez twoje ciało, tak długo, jak inni odnoszą się do ciebie jako “ona”, naprawdę jesteś kobietą. Co więcej, jeżeli odnoszą się do ciebie jako “ze”, “oni” lub “flaubergaustemis”, to naprawdę jesteś jakąś wyimaginowaną płcią alternatywną.

Steffen Königer o gendermanii [napisy PL]

Innym niedawnym przykładem magii słów [Zauberworte] jest powtarzająca się deklaracja, iż bez względu na to, z jaką ilością przemocy mamy w rzeczywistości do czynienia to działania BLM i Antify są zawsze “pokojowymi protestami”. W tym przypadku magia słów [Zauberworte] opisująca podpalenia, akty wandalizmu i napaści oznaczają jedynie, w języku jednego z raportów Associated Press, “intensyfikację pokojowej demonstracji”. Bez względu na to, jak wiele przemocy ma miejsce, tak długo, jak nazywamy to, co się dzieje “pokojowymi protestami”, będą one magicznie pokojowe.

Kolejny przykład miał miejsce niedawno w branży technologicznej. GitHub, popularne miejsce dla programistów do przechowywania kolejnych wersji ich kodu źródłowego, przez lata nazywał główną linię tych wersji “gałęzią master [master branch – z ang. gałąź pana]”. Jednak pewien wyznawca magii słów uznał, iż rzuca to zaklęcie niewolnictwa na czarnoskórych programistów i teraz nazwa została zmieniona na “główną gałąź [main branch]”. Chociaż nie mogę sobie wyobrazić, iż ta zmiana będzie miała najmniejszy wpływ na tych, którzy najbardziej potrzebują pomocy w naszym społeczeństwie – czy ktoś słyszał jakieś historie o jakimś biednym dziecku, pracującym nad czymś, krzyczące: “Mamo, GitHub właśnie zlikwidował gałąź master” – to wpłynie na wiele narzędzi programistycznych bez niewielkich kosztów.

Ciekawym przykładem magii słów wśród “antyrasistów” (czyli ludzi, którzy nie myślą o niczym innym, jak tylko o rasie) jest pojęcie “rasistowskiego psiego gwizdka” lub zakodowanych rasistowskich wiadomości. Zwykłe psie gwizdki są oczywiście zaprojektowane tak, aby wydawać dźwięk o wysokości, którą psy mogą usłyszeć, ale ludzie nie. Analogicznie, rasistowski psi gwizdek to zakodowana fraza, dzięki której rasiści mogą identyfikować się jako rasiści z innymi rasistami, ale nierasiści mogą pomylić ją z niewinnym językiem. (Na przykład, niedawno słyszałem, jak pewien przebudzony postępak [wokester] twierdził, iż wyrażenie “cywilizowane społeczeństwo” jest psim gwizdkiem, tak jakby tradycyjne społeczeństwa azjatyckie, afrykańskie i Indian amerykańskich nie miały standardów porządku cywilnego).

Trudność wynika z faktu, iż antyrasiści nieustannie twierdzą, iż są w stanie usłyszeć te psie gwizdki. Ale jeżeli są one zaprojektowane tak, aby były rozpoznawalne tylko przez rasistów, to czy przebudzeni, którzy je słyszą, sami nie byliby rasistami? “Nie“, odpowiadają, “po prostu przestudiowaliśmy tych rasistów i złamaliśmy ich kod”. Ale czy w takim razie rasiści nie wybraliby nowego kodu, takiego, który nie został złamany? Kiedy alianci złamali niemiecki kod wojskowy podczas II wojny światowej, starali się ukryć ten fakt, aby Niemcy przez cały czas używali (teraz bezużytecznego) kodu. Ale przebudzeni deklarują publicznie, co godzinę każdego dnia na Twitterze, Facebooku i w przebudzonych czasopismach, iż potrafią rozszyfrować kod rasistów. Czy mamy sobie wyobrazić, iż rasiści są wystarczająco sprytni, by ukryć swój rasizm w pozornie niewinnych frazach, takich jak “cywilizowane społeczeństwo”, ale zbyt głupi, by zmienić swój kod, gdy został on tak dokładnie i publicznie ujawniony? Ci, których kusi, by odpowiedzieć: “Cóż, oczywiście, rasiści są głupi“, mogą zastanowić się nad faktem, iż prawie nikt nie był tak rasistowski, jak naziści rządzący Niemcami podczas II wojny światowej, a jednak ci rasiści byli diabolicznie sprytni w walce w globalnym konflikcie, a alianccy łamacze kodów dołożyli wszelkich starań, aby ukryć fakt, iż złamali nazistowskie kody.

Nie ma jednak żadnego poważnego wyjaśnienia tej zagadki. A to dlatego, iż nie jest to poważna teoria na temat tajnych kanałów komunikacyjnych, ale użycie magii słów, aby przekląć tych, z których poglądami się nie zgadzają, przypisując im piętno rasizmu: po prostu nazwij wszystko, co ktoś powie, co ci się nie podoba, “rasistowskim psim gwizdkiem” i masz to – nie musisz choćby odnosić się do tego, co ta osoba faktycznie powiedziała.

Zinternalizowana “białość”

Dwa inne magiczne słowa znalezione w rozdziale rasowym grymuaru przebudzonych to “biała supremacja” i “białość”. Można by pomyśleć, iż pomysł, iż Stany Zjednoczone są narodem “białej supremacji” można łatwo obalić, zauważając, iż grupy etniczne o najwyższych dochodach w Ameryce to subkontynentalni Hindusi, Tajwańczycy i Filipińczycy. Ale te dwa magiczne słowa są zmiennokształtne: “Nie”, powiedzą ci, “te grupy odniosły sukces, ponieważ zinternalizowały białość”. A bycie białasem oznacza…? Zgodnie z arkuszem informacyjnym “Aspekty i założenia białości i białej kultury” opublikowanym przez Narodowe Muzeum Historii i Kultury Afroamerykanów, obejmuje ona takie normy, jak “ciężka praca jest kluczem do sukcesu”, “planowanie przyszłości” i “czas postrzegany jako towar”. Najwyraźniej Chińczycy zinternalizowali białość kilka tysięcy lat temu. Czy więc te terminy faktycznie nie mają nic wspólnego z rasą? Nie, teraz nadszedł czas, aby terminy te zmieniły kształt, ponieważ informuje się, iż te cechy “uprzywilejowują biały sposób bycia. Siłujesz się z węgorzami.

Być może jednym z najbardziej oszałamiających wyczynów Zauberworte dokonanych przez przebudzonych była redefinicja samego “rasizmu”. Stara, oparta na rzeczywistości definicja jest zwięźle przedstawiona na początku artykułu Wikipedii na temat rasizmu: “Rasizm to przekonanie, iż grupy ludzi posiadają różne cechy behawioralne odpowiadające wyglądowi fizycznemu i mogą być podzielone w oparciu o wyższość jednej rasy nad drugą”.

Definicja ta oddaje to, co ludzie zwykle mają na myśli, gdy mówią: “Ten czy tamten jest rasistą”: osoba ta uważa na przykład, iż biali ludzie są lepsi od czarnych. Pasuje również do historycznych przykładów rasizmu, takich jak idee wspierające niewolnictwo czarnych w Stanach Zjednoczonych lub prześladowania Żydów w nazistowskich Niemczech. Oczywiście nie jest to definicja mająca na celu “wspieranie supremacji białych” lub w jakikolwiek sposób “zwolnienie białych ludzi z odpowiedzialności”: wiele z najbardziej rażących przykładów rasistowskich przekonań i praktyk wiąże się z tym, iż niektórzy biali ludzie uważają się za z natury lepszych od jakiejś innej grupy, choć nierzadko była to inna grupa białych ludzi, jak w przypadku europejskiego antysemityzmu (nazistowskie Niemcy są najbardziej ekstremalnym przykładem) lub postawy wielu Anglików wobec Irlandczyków przez kilka stuleci, lub niegdyś powszechne przekonanie wśród północnych Europejczyków, iż są lepsi od swoich południowych odpowiedników. Ale oczywiście istnieje wiele innych przykładów Europejczyków utrzymujących rasistowskie przekonania wobec nie-Europejczyków, wobec azjatyckich Indian, Chińczyków, amerykańskich Indian i czarnych Afrykanów.

Fakty o handlu białymi niewolnikami – zapomniana historia [XVI-XIX w.]

Na szczęście, choć takie przekonania utrzymują się w niektórych kręgach, dziś są one powszechnie dyskredytowane i potępiane przez społeczeństwo. Na przykład, badanie przeprowadzone w 2016 roku przez naukowców z University of Illinois stwierdza: “Jedną z najbardziej znaczących zmian w postawach rasowych białych [wśród Amerykanów] było przejście od bardzo znaczącego sprzeciwu wobec zasady równości rasowej do niemal powszechnego poparcia”.

Biorąc pod uwagę, iż nigdy nie powinniśmy oczekiwać doskonałości w mieście grzesznych ludzi, wydaje się to oznaczać “misję zakończoną” pod względem dyskredytacji białego rasizmu, prawda? Ale jeśli ktoś zbudował ideologiczny świat marzeń, w którym główną trudnością życiową stojącą przed czarnoskórymi Amerykanami jest biały rasizm, to co ma zrobić? Po prostu zaangażować się w Zauberworte i wymyślić nową definicję rasizmu, która przez cały czas potępia białych za ten grzech, pomimo zmiany ich postaw, a jednocześnie usprawiedliwia postawy ze strony nie-białych, które oczywiście mieszczą się w zdroworozsądkowym pojęciu tego, czym jest rasizm.

Ideał wcześniejszych przeciwników rasizmu, wyrażony przez dr Martina Luthera Kinga Jr., gdy powiedział: “Marzę o dniu, w którym ludzie nie będą oceniani na podstawie koloru skóry, ale na podstawie cech ich charakteru”, został teraz przedefiniowany jako rasistowska postawa zwana “ślepotą na kolory. Jak strona Wikipedii na temat rasizmu opisuje tę nową ideę, opierając się na pomysłach socjologa Eduardo Bonilla-Silva: “Na poziomie indywidualnym ludzie z “uprzedzeniami dotyczącymi koloru skóry” odrzucają rasistowską ideologię, ale także odrzucają politykę systemową mającą na celu naprawę rasizmu instytucjonalnego”.

Innymi słowy, w sferze tych magicznych słów, nieosądzanie ludzi na podstawie koloru ich skóry jest “subtelną” formą rasizmu, a dowodem na to, iż dana osoba jest winna tego uprzedzenia, jest to, iż nie popiera konkretnej polityki, którą faworyzuje jej oskarżyciel. W rezultacie, jeżeli ktoś, na przykład, sprzeciwia się akcji afirmatywnej na uniwersytetach, argumentując, iż tak naprawdę nie pomaga ona czarnoskórym studentom, argument ten nie musi być choćby rozpatrywany: osoba ta jest rasistą, winną “ślepoty na kolor”, i sprawę można jako taką oddalić/olać.

Co kryje się w nazwie?

Jak w obliczu tak powszechnej magii [czarownictwa] można oprzeć się jej urokowi? Przypomnijmy, iż Faust zawarł umowę z diabłem w zamian za nieograniczoną władzę i przyjemność. Zbroją, która chroni przed takim uwiedzeniem, jest trzymanie się odwiecznych prawd moralnych, za którymi opowiadają się wszystkie wielkie religie świata, i nigdy nie porzucanie ich dla osobistych korzyści. Ale oczywiście łatwiej to powiedzieć niż zrobić.

Byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli naprawdę wyeliminować prawdziwy rasizm ze świata i chociaż takich aspiracji nie można osiągnąć inaczej niż w mieście Boga, nie powinniśmy zaprzestawać pracy nad osiągnięciem takiego celu. (Podobnie, chociaż nie możemy realistycznie mieć nadziei na wyeliminowanie morderstw ze świata, nigdy nie powinniśmy przestawać próbować wyeliminować ich jak najwięcej). Ale angażowanie się w dziecinne gry słowne czarowników nie pomaga tym, którzy najbardziej potrzebują naszej pomocy. Na przykład trudna sytuacja czarnoskórych Amerykanów uwięzionych w śródmiejskich projektach mieszkaniowych powinna być przedmiotem poważnej troski wszystkich Amerykanów. Jednak zmiana tego, jak nazywamy czarnoskórych Amerykanów z “Murzynów” na “kolorowych”, “czarnych”, “Afroamerykanów” na “czarnoskórych” nie zrobiła dokładnie niczego, by pomóc tym ludziom, a rzeczywiste programy forsowane przez antyrasistów w większości pomogły tylko najbardziej uprzywilejowanym członkom grupy mniejszościowej. Prawdziwe rozwiązanie strasznej sytuacji tak wielu naszych współobywateli w Ameryce będzie wymagało fundamentalnego przewartościowania naszej polityki społecznej, a nie jeszcze większego natężenia magii słów.

Źródło: “Woke” Is the New Sorcery

Zobacz na: Teorie etyki
Hiperrzeczywistość
Feminizm, trójkąt Karpmana i szukanie kozła ofiarnego

Spirala współpracy feministek z nie-feministami
Język RWOW – Racja, Wstyd, Obraza, Wina

Myślenie pojęciowe, a myślenie stereotypowe – Andrzej Wronka, Kazimierz Ajdukiewicz, Józef Kossecki
O tworzeniu pojęć klasowych oraz teoriach adekwatnych, kulawych i skaczących – Leon Petrażycki

“Aktywizm to sposób, w jaki bezużyteczni ludzie czują się ważni, choćby jeżeli konsekwencje ich działań są szkodliwe dla tych, którym rzekomo chcą pomóc, i niszczą tkankę społeczną jako całość” – Thomas Sowell

Idź do oryginalnego materiału