Właśnie dowiedziałam się, iż mam raka – jak sobie z tym poradzić?

newsempire24.com 3 dni temu

Dzisiaj dowiedziałam się, iż mam raka.
Obudziłam się jak zwykle, przeglądając listę spraw do załatwienia przed ślubem. Zostały tylko dwa tygodnie, a ja wciąż musiałam potwierdzić menu z cateringiem. Telefon zadzwonił, gdy jadłam śniadanie.
Pani Kowalska? Mówi doktor Nowak. Proszę przyjść dziś do gabinetu, aby omówić wyniki badań.
Jego głos brzmiał inaczej bardziej poważnie. Serce zaczęło mi walić.
Nie może pan powiedzieć mi tego przez telefon?
Wolę porozmawiać osobiście.

Dotarłam do gabinetu z drżącymi dłońmi. Marek chciał mi towarzyszyć, ale powiedziałam, iż to niepotrzebne. Jak bardzo się myliłam.
Proszę usiąść. Lekarz unikał mojego wzroku. Wyniki potwierdzają raka piersi. Wykryliśmy guz o wielkości trzech centymetrów.
Te słowa uderzyły mnie jak cios. Rak. Ja. W wieku 28 lat. Dwa tygodnie przed ślubem.
Co co to znaczy? Czy umrę?
Przy odpowiednim leczeniu szanse na wyzdrowienie są dobre. Ale musimy działać szybko.

Wyszłam z gabinetu jak automat. Musiałam powiedzieć Markowi. Musiałam odwołać ślub. Musiałam zadzwonić do rodziców. Mój idealny świat się rozpadał.
Tej nocy, siedząc naprzeciwko Marka w naszym mieszkaniu, nie mogłam wydusić słowa.
Co powiedział lekarz? Jesteś bardzo blada.
Marek, muszę ci coś powiedzieć. Wzięłam głęboki oddech. Mam raka.
Jego twarz się zmieniła. Zerwał się z kanapy i przytulił mnie.
Przejdziemy przez to razem, szepnął, tuląc moje włosy. Razem.
Ale ślub musimy wszystko odwołać. Leczenie, chemia
Marek odsunął się i wziął mnie za ręce.
Zwariowałaś? Właśnie teraz muszę się z tobą ożenić bardziej niż kiedykolwiek.
Marek, nie wiesz, co mówisz. Będę chora, bez włosów, słaba
W zdrowiu i w chorobie, pamiętasz? Takie będą nasze przyrzeczenia.

Płakałam w jego ramionach tej nocy, ale po raz pierwszy od diagnozy nie czułam się całkowicie zagubiona.
Dwa tygodnie później szłam do ołtarza w blond peruce, którą wybrała moja siostra. Suknia była trochę za luźna, bo straciłam na wadze ze stresu, ale Marek patrzył na mnie, jakbym była najpiękniejszą kobietą na świecie.
Czy przyjmujesz Marka za męża w zdrowiu i w chorobie? zapytał ksiądz Wojciech.
Przyjmuję. Mój głos zabrzmiał mocniej, niż się spodziewałam.
Czy przyjmujesz Katarzynę za żonę w zdrowiu i w chorobie?
Marek ścisnął moje dłonie. Przyjmuję, zwłaszcza w chorobie.
Kościół wypełnił się nerwowym śmiechem i łzami.

Tej nocy, podczas miesiąca miodowego spędzonego w domu, bo leczenie miało się niedługo zacząć, Marek pomógł mi zdjąć perukę.
Wiesz, co jest najbardziej ironiczne? spytałam, patrząc w lustro na swoją łysą głowę.
Co?
Myślałam, iż rak zrujnował nasze idealne plany. Obróciłam się do niego. Ale chyba nigdy nie miałaby

Idź do oryginalnego materiału