Wiktor wrócił z pracy i przeszedł w brudnych butach do kuchni, gdzie Maria i ich córka Anna jedli kolację. – Maria, ja tylko… – Dlaczego jesteś w brudnych butach w kuchni? Właśnie umyłam podłogę – zapytała cicho, ale stanowczo Anna. – Chciałem tylko zapytać… – Zadałam pytanie! – powiedziała Maria, podnosząc głos i podkreślając każde słowo. – Nie będę już spełniać twoich zachcianek. Dlatego dziś ugotowałam makaron z kiełbasą, a nie faszerowane kabaczki. – Jak śmiesz?! – Wiktor wpadł w złość

przytulnosc.pl 4 dni temu

Na zewnątrz lał ulewny deszcz, ale Maria tego nie zauważała. Powoli szła po asfalcie w lekkiej sukience i sandałach. Przechodnie patrzyli na nią z niedowierzaniem, ale żaden mężczyzna nie odważył się do niej podejść. Przeciwnie, przyspieszali kroku, pochłonięci swoimi sprawami, unikając jej wzroku.

Maria nie zwracała na to uwagi. Była sama na całym świecie. Przynajmniej tak jej się wydawało. Dziś jej mąż Wiktor po raz kolejny ją upokorzył przed ich 10-letnią córką Anną.

Kiedy Maria poznała swojego przyszłego męża, czuła się jak w obłokach miłości. Zakochana, nie dostrzegała egoistycznych zachowań narzeczonego, a potem męża. Potrafił obudzić ją w środku nocy i powiedzieć, iż chce naleśników. Maria wstawała i szła spełniać zachciankę Wiktora. Albo przed wyjściem do pracy nagle musiał mieć wyprasowane spodnie. I nieważne, iż Maria sama spieszyła się do pracy. Wiktora to najmniej obchodziło, bo uważał się za centrum wszechświata.

Wiktor zawsze wiedział lepiej od wszystkich i nie ukrywał tego, rozdając swoje “cenne” rady na lewo i prawo.

Według niego Maria zawsze wszystko robiła źle. Maria milczała, ale każdego dnia w niej coraz bardziej rósł wulkan gniewu i frustracji.

Nauczyła się nie zwracać uwagi na uwagi męża. Łatwiej było spełnić jego prośby, niż słuchać jego godzinnych wywodów.

Ale dziś miarka się przebrała. Zrobiła to, co powinna była zrobić już dawno – odpowiedziała mężowi.

Wiktor wrócił z pracy i przeszedł w brudnych butach do kuchni, gdzie Maria i Anna jedli kolację.

– Maria, ja tylko…

– Dlaczego jesteś w brudnych butach w kuchni? Właśnie umyłam podłogę – zapytała Maria cicho, ale stanowczo. Cierpliwość zaczęła pękać.

– Chciałem tylko zapytać…

– Zadałam pytanie! – powiedziała Maria, podnosząc głos.

– Kto tu rządzi: ja czy ty? – Wiktor zaczynał się denerwować.

– Nie rozumiałeś pytania? – zapytała ponownie, nie tracąc stanowczości.

– Jak śmiesz?! – wybuchnął mąż. – Jesteś zwykłą ekonomistką, a ja…

I wtedy to się stało – emocje, nagromadzone przez lata frustracji, wybuchły jak wulkan.

– Dokładnie, jestem ekonomistką z wyższym wykształceniem, a ty jesteś zwykłym hydraulikiem, który trzy razy próbował dostać się na inżyniera, ale nie miałeś wystarczająco rozumu choćby na egzaminy wstępne.

– Ja…

– Cicho! – rozkazała Maria. – Jeszcze nie skończyłam. Kolejna sprawa: jeżeli czegoś potrzebujesz, mów to z wyprzedzeniem, a nie tuż przed wyjściem do pracy.

– To moja wina, iż zapominam ci powiedzieć?

– To twój problem – odpowiedziała Maria. – Poza tym, jeżeli jesteś głodny, jesz to, co jest ugotowane. Nie będę więcej gotować specjalnie dla ciebie. Zrozumiałeś?

– Tak, ale…

– Żadnych “ale”! – powiedziała Maria stalowym głosem. – Ja też pracuję i też się męczę, więc nie będę już spełniać twoich zachcianek. Dlatego dziś ugotowałam makaron z kiełbasą, a nie faszerowane kabaczki.

– Przecież wiesz, iż chciałem kabaczki…

– Chciałeś? To sobie je zrób – uśmiechnęła się Maria. – Anno, najadłaś się?

Dziewczynka tylko skinęła głową. Nigdy wcześniej nie widziała matki w takim stanie i była w szoku.

– Świetnie!

Maria wzięła worek na śmieci, zręcznie wrzuciła do niego makaron z kiełbasą i szybkim krokiem wyszła z mieszkania. Słyszała, jak Wiktor coś krzyczał za nią, ale nie obchodziło jej to. Po raz pierwszy od wielu lat Maria czuła wolność i ulgę. Wyrzuciła worek do kosza na śmieci i wyszła przed blok, by zaczerpnąć świeżego powietrza i się uspokoić.

Dwie godziny później Maria wróciła do domu, mokra i zmarznięta. Mąż delikatnie przebrał ją w suche ubrania, posadził przy stole i nalał gorącej herbaty.

– Mogłaś mi powiedzieć wcześniej… – zaczął Wiktor.

– Zmień ton! – ponownie rozkazała Maria. – jeżeli jeszcze tego nie zrozumiałeś, to już nie będzie tak, jak ty chcesz.

– Maria, zrozum, ja zawsze taki byłem i…

– Nie, Wiktorze, to ty zrozum. Nie będę już tolerować twoich kaprysów. Albo się zmienisz, albo odejdziesz. Trzeciej opcji nie ma.

– Bez dyskusji?

– Tak.

– Postaram się – obiecał mąż.

– Postaraj się. To w twoim interesie.

– To już zrozumiałem – Wiktor podrapał się po głowie.

Tak, chyba rzeczywiście przesadził z ciągłym czepianiem się żony. Trzeba się zmienić dla dobra rodziny, bo kochał swoje dziewczyny. Lepiej zacząć od dzisiaj.

– Maria, zrobiłem faszerowane kabaczki. Zjesz?

Idź do oryginalnego materiału