Wieża Eiffla z wosku. Za nami Dolnośląski Dzień Pszczelarza

echo24.tv 3 godzin temu

Pszczelarstwo jest nieodzowną częścią rolnictwa, nieodzownie związaną z produkcją rolną, no i tak jak to wszyscy w zasadzie mówią, to jest ogólna wiedza, bez pszczelarstwa nie byłoby żywności, a przynajmniej nie w takim zakresie jak mamy obecnie – mówi Jacek Sołtys, zastępca dyrektora w Dolnośląskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego we Wrocławiu.

Na XI. Dolnośląskim Dniu Pszczelarza oprócz produktów pszczelich skosztować można było przepisów lokalnych kół gospodyń wiejskich.

Jedna wieś miała gulasz bałkański i swoje tradycje kulinarne. Oprócz tego też byli producenci produktów lokalnych, regionalnych. Fajnie jest ich teraz wspierać, ponieważ ucierpiały gospodarstwa, z których pozyskują dobro, które przerabiają do słoików czy też jako swoje potrawy – opowiada o lokalnych produktach Urszula Bartoszewicz, z działu promocji wrocławskiego DODR.

Praca pszczelarza nie należy do łatwych. W tym roku bardzo problematyczne były wiosenne anomalie temperatury.

To jest najgorsze dla pszczelarza. Tak jak w tym roku. Z reguły rzepak, na przykład, kwitnie w maju, zaczyna w maju kwitnąć. No a w tym roku zakwitł w kwietniu. To całkiem przewróciło pszczelarzom w naszym okręgu, w ogóle na Dolnym Śląsku całą pracę w pasiece – wyjaśnia Ryszard Szczucki, skarbnik Dolnośląskiego Związku Pszczelarzy we Wrocławiu.

Do kwestii anomalnej pogody z początku roku we wrześniu doszła jeszcze powódź. Urząd Marszałkowski planuje pomóc dolnośląskim pszczelarzom.

Dlatego też zaproponowaliśmy, iż przedstawimy zarządowi województwa dolnośląskiego taką formułę wsparcia dolnośląskich pszczelarzy, która polegałaby na zakupie pokarmu dla pszczół, tzw. ciasta, który można by było wykorzystywać, właśnie w tych momentach, w których bardzo potrzebny jest ten pokarm, a brakuje go w terenie – zapowiada Tomasz Gracz, dyrektor Departamentu Obszarów Wiejskich i Zasobów Naturalnych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.

Szacuje się, iż powódź zniszczyła 3000 uli i pszczelich rodzin. W okolicach Kłodzka były to także rodzinne firmy.

Nasz sklep niestety został zniszczony doszczętnie przez powódź. Aktualnie nie możemy funkcjonować w żaden sposób, bo woda niestety wszystko zabrała. Cała sprzedaż będzie mogła iść na odbudowę naszego sklepu – mówi właścicielka sklepu z Kłodzka Ewelina Koremba.

Pszczelarstwo może wydawać się dziedziną mocno osadzoną w tradycji, ale również tutaj nowe technologie ułatwiają codzienną pracę.

Tutaj mamy ule. To są ule styropianowe, bardzo lekkie, wygodne, nie bolą plecy, gdy je się przenosi. W tym momencie są takie miodarki, czyli te urządzenia, do których wkładamy te ramki z miodem, żeby go odwirować. Naciskamy jeden guzik, miodarka sama nam wiruje, sama obraca się i my wyciągamy już suche rameczki. Mamy stół do odsklepiania ze specjalnym nożem, który jest podgrzewany na przykład glikolem. W takim metalowym nożu z zamkniętym glikolem jest on podgrzewany. Wkładamy tam ramkę i już nie musimy go manualnie widelcem odsklepiać. Odsklepia się po prostu samo, więc cała, cała dziedzina pszczelarstwa rozwija się, posuwa się – dodaje Ewelina Koremba.

Idź do oryginalnego materiału