„Wiesz, jak na ciebie patrzy? Z miłością i podziwem” – powiedziała zadowolona z siebie córka.
Michał wyszedł z łazienki, owinięty jedynie ręcznikiem. Krople wody błyszczały na umięśnionej klatce piersiowej. Nie mężczyzna – marzenie. W piersiach Karoliny coś słodko zadrżało.
Usiadł na krawędzi łóżka i sięgnął, by ją pocałować. Odwróciła głowę.
„Nie, bo nigdy nie wyjdę. Muszę już iść. Magda pewnie czeka.” Karolina otarła policzek o jego ramię.
Michał westchnął.
„Karol, ile można? Kiedy powiesz córce o nas?”
„Trzy miesiące temu choćby nie wiedziałeś, iż istnieję, i żyłeś sobie świetnie.” Wstała i zaczęła się ubierać.
„Czuję, jakbym wcale nie żył, tylko na ciebie czekał. Nie potrafię bez ciebie…”
„Nie łam mi serca. Nie odprowadzaj.” Wymknęła się z pokoju.
Szła ulicą, unikając spojrzeń przechodniów. Wydawało jej się, iż wszyscy wiedzą, skąd idzie. Mężczyźni patrzyli z zainteresowaniem, kobiety – z dezaprobatą.
Nic dziwnego – miała wszystko: figurę, postawę, twarz z wyrazistymi oczami i pełnymi ustami. Ciemne włosy wymykały się spinedzle z tyłu głowy. A tak bardzo chciała stać się niewidzialna.
***
Wyszła za mąż młodo, w wieku dwudziestu lat, z wielkiej, odwzajemnionej miłości. Prawie od razu zaszła w ciążę. Mąż namawiał ją na aborcję. „Za wcześnie, trzeba stanąć na nogi, jeszcze zdążą”. Ale Karolina się nie ugięła i urodziła zdrową dziewczynkę, licząc, iż z czasem mąż się zmieni. Nigdy jednak nie pokochał córki. Cóż, wielu mężczyzn jest obojętnych wobec dzieci.
Pewnego dnia zadzwoniła jakaś kobieta i podała adres, gdzie wieczorami bywał jej mąż. Nie rzuciła się od razu sprawdzać. Czekała, aż wróci, i zapytała wprost. Najpierw zaprzeczał, potem się tłumaczył, w końcu zaczął krzyczeć:
„Jakaś wariatka ci powiedziała, a ty od razu uwierzyłaś? Nie różnisz się od niej specjalnie. Wychodzę, a ty pożałujesz…”
Trzasnął drzwiami i wyszedł. Karolinie nie chciało się żyć, ale córka potrzebowała jej uwagi – przetrwała. Dwa tygodnie później nie wytrzymała. Poszła pod wskazany adres, stanęła za drzewem na podwórku i czekała. niedługo przeszedł jej mąż, pod rękę z młodą kobietą. Weszli razem do klatki.
Następnego dnia złożyła pozew o rozwód. Wiedziała, iż nigdy nie wybaczy – nie taki ma charakter. Oddała córkę do żłobka i wróciła do pracy.
Czasem pojawiali się w jej życiu mężczyźni, ale żaden nie wydał się na tyle interesujący, by związać z nim życie. Dopiero po latach Michał zdobył jej serce. Przystojny, wysoki – pasował do niej. Między nimi wybuchł burzliwy romans. Pewnego dnia Magda zapytała, dlaczego tak się stroi.
„Na randkę” – odparła półżartem, półserio.
„Aaaa…” – przeciągnęła córka znacząco. Więcej nie pytała.
Magda odziedziczyła po matce figurę, ale nie urodę. Wszyscy dziwili się, jak u tak pięknych rodziców mogła urodzić się zwyczajna córka. Karolina się cieszyła. Piękno to nie chleb – same z nim kłopoty.
Nigdy nie miała przyjaciółek. Nie dlatego, iż była niemiła – dziewczyny po prostu zazdrościły. Bały się wyglądać przy niej blado. Może dlatego tak wcześnie wyszła za mąż – szukała w mężu przyjaciela.
„Za mało wyrafinowany jak na ciebie, choć przystojny” – mówiła matka.
***
„Magda, jestem w domu!” – zawołała Karolina, wchodząc do mieszkania.
„Odrabiam lekcje” – odpowiedziała córka z pokoju.
Karolina przebrała się i poszła do kuchni. niedługo dołączyła Magda, usiadła przy stole i ukroiła kawałek chleba.
„Nie psuj apetytu, zaraz kolacja” – powiedziała Karolina, stawiając talerze i siadając naprzeciwko. „Chciałam z tobą porozmawiać.”
„No to mów.” Magda zajadała z apetytem.
„Za parę dni moje urodziny.”
„Pamiętam, mamo.”
„Chciałam zaprosić… mojego znajomego.”
„Z którym sypiasz?” – Magda patrzyła na nią spokojnie.
„Spotykam się. przez cały czas rozmawiasz z matką” – skarciła ją Karolina.
„Jaka różnica? W twoim wieku randki i seks to to samo.”
„Więc zaproszę go? Nie masz nic przeciwko?”
„A co mnie to obchodzi? Babcia też przyjdzie?” – zapytała beztrosko.
Karolina odetchnęła z ulgą. Piętnaście lat – trudny wiek. Ale córka przyjęła wiadomość spokojnie.
„Babcia będzie w niedzielę. Ważne, żebyście się polubili.”
„Daj spokój, mamo, zaproś go” – machnęła ręką.
W sobotę całe przedpołudnie Karolina gotowała, chcąc zaimponować Michałowi. Przyszedł z ogromnym bukietem róż, podarował pierścionek. Była zaskoczona jego natarczywością.
Chcąc przypodobać się Magdzie, zachowywał się głośno, opowiadał żarty. Córka jednak była powściągliwa. Gdy wyszedł, Karolina sprzątnęła ze stołu i weszła do pokoju Magdy.
„Nie podobał ci się?” – zapytała, próbując ją objąć.
„Nie.”
„Dlaczego?” – nie ukrywała rozczarowania.
„Po prostu nie.” Magda zamilkła na chwilę. „Rozumiem, iż jesteś młoda, iż miłość i te sprawy. Ale mamo… on cię wykorzystuje. Jak możesz tego nie widzieć?”
„Babcia ci to wmówiła?”
„Co ma babcia do tego? Mam oczy.” Córka spojrzała na nią z rozpaczą.
Karolina podeszła do drzwi.
„Mamo, kochasz go?” – spytała cicho Magda. Karolina skinęła głową, nie odwracając się. „No to się spotykaj. Tylko nie wprowadzaj go do domu.”
„Dlaczego?” – odwróciła się gwałtownie.
„Bo mi się nie podoba i koniec.”
Ku własnemu zaskoczeniu, Karolina poczuła ulgę. Za gwałtownie poszło między nimi. To pierścionek… A przy tym kilka o sobie mówił, choć ciągle snuł plany o wspólnym życiu. Magdę traktował jak dodatek do niej.
Następnego dnia zadzwonił, mówiąc, iż za nią tęskni i chce się spotkać”Następnego wieczoru Karolina spotkała się z Piotrem, który od lat patrzył na nią w milczeniu, i w jego oczach znalazła to, czego szukała całe życie – szczerość i spokój.”