Wiersz z rocznicowym patosem
Jakaś rocznica? Wszyscy wiedzą.
Martyrologia dni. Nazwana.
Znowu publicznie coś powiedzą.
Wygrzebią z trzewi tamten dramat.
Tu złożą kwiaty, tam msza będzie.
„Człowiek z żelaza” po raz n-ty.
Znów ktoś usłyszy, iż ma szczęście,
bo w wolnym kraju był poczęty.
I tylko rzeczywistość skrzeczy –
dzieci i wnuki swoje wiedzą –
a chociaż żadne nie zaprzeczy,
to myśli sobie – „Znowu bredzą”.
„Znowu nostalgia starych zżera
– pokoleniowi kombatanci.
Z nimi nie warto już się spierać.
Koszula, krawat, spodnie w kancik”.
Jakaś rocznica? I co z tego!?
Kogo obchodzą dziś obchody?
Jedynie takich, co swe ego
połechcą pieśnią wajdeloty.
Młodzi, w telefonach uwięzieni,
w tym świecie nierealnych marzeń,
wiedzą, iż świat się całkiem zmienił,
że teraz media mają władzę.
A rzeczywistość wokół skrzeczy.
Na nic obchody, wiece wszystkie.
Dziś pospolitą kolej rzeczy
– Rzeczpospolitą sprzedać, z zyskiem.
Podzielić między siebie. Równo.
Wybranym większość, za zasługi.
Resztę dla reszty. Cóż, iż gówno.
Ważne, iż darmo. Lud to kupi.
Dzisiaj rocznica i dlatego
chciałem coś wierszem prostym, z głowy,
do dzieci, wnuków… ale nic z tego.
Wyszedł z patosem. Narodowym.
Bydgoszcz, 13 grudnia 2025 r.,
© Wojciech Majkowski











