Wiem, iż to moje dzieci,” powiedział, nie podnosząc wzroku. “Ale… nie potrafię wytłumaczyć dlaczego, między nami nie ma żadnej więzi.

newsempire24.com 18 godzin temu

Wiem, iż to moje dzieci powiedział, nie podnosząc wzroku. Ale nie potrafię tego wytłumaczyć, nie czuję między nami żadnej więzi.

Spójrz na nią! Jaka piękna! wykrzyknęłam, przytulając do siebie ciepłe ciałko naszej nowo narodzonej córeczki. Łucja leżała w miękkim kocyku, zwinięta w kłębek jak malutka kulka życia, i cicho pochrapywała. Nie mogłam oderwać od niej wzroku. W tej chwili świat skurczył się dla mnie do jednej twarzy, jednego oddechu, jednej myśli: Ona jest moja. Mamy ją.

Obok stał Krzysztof. Patrzył na dziecko, ale w jego spojrzeniu mieszała się czułość i coś jeszcze. Coś nieokreślonego, niemal przestraszonego. Wyciągnął rękę, delikatnie dotknął palcem policzka dziewczynki.

Podobna do ciebie szepnął cicho. Ale w jego głosie nie było tego jasnego zachwytu, na który liczyłam. Nie było radości, która powinna przelewać się przez brzegi. Wtedy nie przywiązałam do tego wagi. No coż, podobna do mnie i co z tego? Ważne, iż nasza rodzina się powiększyła, iż córeczka jest zdrowa, a my jesteśmy teraz prawdziwymi rodzicami.

Lecz lata mijały, a gdy urodziła się druga córka Zosia, zaczęłam dostrzegać to, czego wcześniej nie chciałam widzieć. Obie dziewczynki były uderzająco do siebie podobne. Ich duże brązowe oczy, zgrabny nosek, wysokie czoło, gęste ciemne włosy wszystko to jakby żywcem zerwane z portretu mojego ojca. Wyglądały, jakby wyszły z jednej ramy, w której utrwalono jego dzieciństwo. Ani śladu Krzysztofa. Nie jego niebieskich oczu, nie dołków w policzkach, nie choćby charakterystycznego wyrazu twarzy. To stało się problemem. Poważnym i bolesnym.

Siedziałam przy kuchennym stole, mechanicznie mieszając dawno wystygłą herbatę. Za plecami słychać było miarowy oddech śpiących dziewczynek, a przede mną, z dziwnym wyrazem twarzy, siedziała teściowa Elżbieta Januszewska. Tylko wpadłam na chwilę mówiła zwykle. Ale wiedziałam: takie wizyty u niej nie zdarzają się bez powodu. Zwłaszcza po ostatnich miesiącach, gdy między nami zaczęły gromadzić się niedopowiedzenia, półsłówka i chłodna niechęć.

Aniu zaczęła, dobierając słowa tak ostrożnie, jakby bała się urazić dziewczynki są oczywiście śliczne. Ale jeste

Idź do oryginalnego materiału