Gdy polskie rodziny zasiądą do świątecznych stołów, rząd zaserwuje niespodziewany i oburzający prezent – podwyżkę cen podstawowych produktów spożywczych tuż przed Wielkanocą. Ministerstwo Finansów właśnie ogłosiło, iż kończy się era ulg, będzie wyższy VAT na żywność.
Po 31 marca, czyli dokładnie w momencie, gdy zaczniemy myśleć o zakupach świątecznych, 0 procent VAT, który był jak oaza w pustyni wzrastających cen, zniknie z naszego widoku. Od stycznia 2022 roku cieszyliśmy się tym małym, ale znaczącym wsparciem. Dzięki niemu mogliśmy choć trochę odetchnąć w tych trudnych czasach. Ale nie, rząd postanowił, iż już… wystarczy.
Oświadczenie Ministerstwa Finansów, mówiące o „najnowszych odczytach inflacji” i „prognozach dynamiki cen”, brzmi jak zimny prysznic dla wszystkich, kto liczył na odrobinę wsparcia. Co z tego, iż inflacja w styczniu obniżyła się do 3,9 procent, a tempo wzrostu cen żywności spadło? Jakie to ma znaczenie dla zwykłego Kowalskiego, gdy z każdym dniem coraz trudniej jest związać koniec z końcem?
VAT na żywność. Rząd twierdzi, iż ceny żywności spadają
Zdaniem ministerstwa, spadkowe tendencje cen na światowych rynkach rolnych powinny nas pocieszyć. Cóż, drogie Ministerstwo Finansów, nie jesteśmy ekonomistami, ale wiemy jedno – nasze portfele tego nie odczują. Silny efekt bazy? Proszę Was. To my, zwykli ludzie, odczujemy na własnej skórze efekt Waszej decyzji. Gdy zasiądziemy do wielkanocnego stołu, myśląc o kosztach, jakie musieliśmy ponieść, aby zapewnić rodzinie chociaż odrobinę normalności.
W obliczu obniżającej się inflacji i spadku cen żywności, rząd wybiera ten moment, aby zabrać Polakom jedną z niewielu form wsparcia. Gdzie jest logika w tym działaniu? Gdzie jest zrozumienie dla potrzeb zwykłych ludzi?
Sytuacja, w której rząd planuje podwyżki tuż przed świętami, wywołuje więcej niż tylko rozczarowanie. Wywołuje to oburzenie. Czy naprawdę najlepszym sposobem na zarządzanie finansami kraju jest obciążanie obywateli, gdy ci starają się celebrować jedne z najważniejszych świąt w roku?