Nie da się ukryć, iż „Wielka Szama” to przede wszystkim masowa promocja fast foodów – potraw wysokokalorycznych, mocno przetworzonych, pełnych soli, cukru i tłuszczów. W praktyce oznacza to celebrowanie nawyków, które lekarze i dietetycy od lat wskazują jako główną przyczynę problemów zdrowotnych w społeczeństwie.
Badania pokazują, iż ponad połowa dorosłych Polaków ma nadwagę, a co ósma osoba walczy z otyłością. Coraz częściej problem ten dotyczy również dzieci i młodzieży. Eksperci podkreślają, iż regularne sięganie po fast foody sprzyja rozwojowi chorób sercowo-naczyniowych, cukrzycy typu II, a także pogarsza ogólną kondycję fizyczną i psychiczną.
Czy w takim kontekście organizowanie dużego, miejskiego festiwalu jedzenia typu fast food to dobry kierunek? Poznań od lat inwestuje w promocję zdrowego stylu życia – buduje ścieżki rowerowe, wspiera sport amatorski i edukację prozdrowotną. Tym bardziej dziwi fakt, iż równie dużym rozmachem wspierane są wydarzenia, które stoją z tymi wartościami w sprzeczności.
„Wielka Szama” z pewnością przyciągnie tłumy. Ale warto zadać pytanie: czy naprawdę chcemy, by kulinarna wizytówka Poznania była kojarzona z fast foodami i złymi nawykami żywieniowymi? Być może przyszłe edycje powinny uwzględnić więcej zdrowych alternatyw i edukacji kulinarnej – tak, by mieszkańcy mogli nie tylko dobrze się bawić, ale też wynieść z wydarzenia coś wartościowego dla swojego zdrowia.