WIELKA PRZYGODA: PODRÓŻ DUSZY Z MĄDRĄ PRZYJACIÓŁKĄ

newskey24.com 1 dzień temu

Spotkałem już niejedną osobę w podróży, ale ta nie dawała mi spokoju. Nie wiem, jak młoda, modnie ubrana kobieta przekonała mnie, iż ma wróżbić. Sam nie pojąłem. Siedzieliśmy razem w jednym przedziale od ponad dwóch godzin. Wywarła na mnie przyjemne wrażenie: brunetka w okolicach trzydziestu, z nowoczesną fryzurą i figurą, o której zazdrościłyby niejedna puszysta pani. Uśmiechnięta, gadatliwa. Jedynie oczy budziły wątpliwości. W rzeczywistości nie widziałem ich miała na nosie ciemne okulary przeciwsłoneczne. Co w tym szczególnego? myślałem, ale w szary, pochmurny dzień, gdy nad nami zaciągnęły się jesienne chmury, te prawie czarne szkła wyglądały podejrzanie. Może chciała ukryć worki pod oczami albo siniaka? Zdarza się, prawda?

Szukając wymówek, by usprawiedliwić jej dziwny pomysł, znajdowałem ich wiele. Jednak ciekawość wciąż mnie gryzała. Nie znaliśmy się dobrze wszystko, co wiedziałem, to iż nazywa się Grażyna i pracuje w branży usługowej. Pytanie kogoś nieznajomego: Po co Pani te okulary w tak pochmurny dzień? wydawało się niewłaściwe. A może ma chorobę oczu? Dlatego milczałem i podtrzymywałem bezużyteczną rozmowę, typową dla nieznajomych w pociągu. Nagle, zmieniając ton, zaproponowała:

Michał, a może spróbuję Panu wróżyć? U mnie to się udaje. Moja prababcia była profesjonalną wróżką, prawdziwą, a nie oszustką, jakich dziś pełno. Czy nie chce Pan poznać swojego losu? To będzie ciekawie!

Zaskoczony, wzruszyłem ramionami. Nie chciałem wiedzieć, co mnie czeka. A co, jeśli

Dziękuję, Grażyno, ale nie wierzę w karty ani w żadne wróżby, odparłem.

Tym bardziej nie ma się czego bać odparła.

Skąd pan myśli, iż się boję? Po prostu nie chcę próbowałem brzmieć pewnie, choć nie spodobało mi się, iż usta Grażyny drgnęły w uśmiechu.

To pani sprawa. Nikt nie zmusza, prawda?

Oczywiście powiedziała, czując w głowie dziwne swędzenie, jakby chciała się podrapać od środka. Nagle, jakby z własnej woli, dodała:

No tak, po co nie spróbujemy? choć w tej chwili myślała o czymś zupełnie innym. Ten zwrot akcji mi się nie podobał. Zanim zdążyłem powiedzieć: Lepiej nie, uśmiechnąłem się uprzejmie do nieznajomej.

Grażyna skinęła głową i wyciągnęła z torebki aksamitny woreczek. Na stolik przed nami wylądowała talia kart. Potem zdjęła okulary, a dwie ogromne szkła wciąż zasłaniały jej oczy. Serce mi zabiło mocniej.

Jak będziesz wróżyć? Nie widzisz? spytałem przerażony.

Nie martw się, Michał, czuję karty i znam je na pamięć. Nie mam wielu rozrywek, więc zaczynamy? odpowiedziała, zakładając z powrotem okulary, które jeszcze bardziej przerażały mnie swoim widokiem.

Zraniłem ramionami, zapominając, iż nie widzi moich ruchów. Grażyna rozłożyła karty w krąg, zachowując tradycyjne rytuały, i rzekła:

Odwróć najbliższą, ona pokaże przeszłość.

Wyciągnąłem kartę, ręce mi drżały. Okazała się zupełnie biała, bez rysunku. Wróżka zamyśliła się.

Dziwne. Biały liść oznacza, iż nie było cię w przeszłości. Jak to możliwe?

Co to za niezwykła talia? W normalnych kartach czegoś takiego nie ma próbowałem brzmieć pewnie, ale przechodził mnie dreszcz. Czyżby miałam do czynienia z szaleństwem?

Spróbujmy jeszcze raz. Weź dowolną kartę, jak ci się podoba.

Miałem jedno życzenie gwałtownie spakować się i wyjść z przedziału, zeskoczyć na najbliższej stacji i nie słyszeć tego głosu. Jednak ulegając jej woli, wziąłem kolejną kartę i odwróciłem ją. Wynik był ten sam. Coraz bardziej podejrzewałem oszustwo i zebrałem się, by zapytać:

Może skończymy? Pewnie wszystkie twoje karty są takie same. To banał, nie podoba mi się!

Wróżka się poruszyła.

Zapewniam, karty są normalne, rysunek jest naniesiony cienką igłą, czuję go palcami, ale teraz są gładkie. Wierz mi, jestem w szoku. Spróbuj jeszcze, weź odważnie!

Wciągnąłem powietrze, wziąłem dwie karty jednocześnie i dotknąłem ich. Jak się spodziewałem, nie było na nich żadnych kropek ani nakłuć czyste, gładkie kartki. Rzuciłem je w stronę Grażyny.

Może już wystarczy, powiedz szczerze, po co to wszystko?

Wyglądała na zagubioną i bladą.

Przysięgam, nie miałam w ogóle takiego zamiaru, chciałam tylko trochę cię umilić w podróży. Spróbujmy ostatni raz na przyszłość

No dobra, spróbujmy odparłem z irytacją, biorąc następną kartę. Po odwróceniu chciałem pokazać Grażynie, ale przypomniałem sobie, iż i tak nie zobaczy. Prawie krzyknąłem:

I przyszłość jest tak biała, iż nie wiem, co z nią zrobić!

Grażyna zbladła tak bardzo, iż pojawiły się na jej twarzy nerwowe plamy.

Czy to oznacza, iż niedługo umrę?

Otworzyłem oczy, nie odzywając się, wziąłem płaszcz i torbę, spojrzałem przez okno i z irytacją wydechnąłem:

Skąd mam wiedzieć? Każdy kiedyś Do widzenia, wysiądę na tej stacji, mam pilną sprawę i wybiegłem z przedziału, nie odwracając się. W głowie szumiało: Co za nieszczęście, zepsuła mi nastrój! Znalazła sobie eksperymenty w drodze!.

Wściekły, jak tysiąc diabłów, wyszedłem na peron i wyciągnąłem papierosa z paczki. Ta ślepa wróżka doprowadziła mnie do dreszczyku. Zwróciłem się do zamyślonego, palącego mężczyzny:

Nie ma tu zapalniczki?

Skinął głową: Oczywiście, oczywiście podał ją, a patrząc mi w twarz, powoli upadł po brudnej podłodze. Musiałem się pochylić i sam wziąć zapalniczkę. Dym rozproszyłem, poczułem się lżej. Drzwi się otworzyły i, zanim wyszedłem na peron, poprawiłem maskę, rzucając przelotne spojrzenie na przerażonego mężczyznę.

Biedny człowieku, zobaczyć kości, musi być wielka przyjemność! Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. Twoja pora jeszcze nie nadeszła, a ja na urlopie, po prostu straciłem kontrolę! Ach, ta jasnowidzka, choćby Śmierć dostrzega, choć jest ślepa. Nie da się przed nimi uciec…

Mruknąwszy pod nosem, ruszyłem na peron nieznanego miasteczka. Miłego wypoczynku, Michał!

Idź do oryginalnego materiału