Wiele Ścieżek

polregion.pl 1 dzień temu

W małym miasteczku, otoczonym ponurymi sosnowymi lasami i szarymi polami, gdzie wiatr gonił po ulicach suche liście, życie płynęło wolno niczym rzeka w dolinie. Pod koniec dnia pracy odezwał się telefon Patryka. Melodia wybrana przez jego dziewczynę Klaudię przecięła ciszę. Odebrał, usłyszał jej głos:

– Patryk, jestem w salonie. Przyjedź po mnie, wiesz gdzie.

– Dobrze, zaraz będę – odpowiedział krótko i rozłączył się.

Wiedział, iż Klaudia spędza w salonie co najmniej dwie godziny, więc się nie spieszył. Po pracy zaparkował samochód przed salonem i, żeby zabić czas, wszedł do pobliskiej kawiarni.

– Zadzwoni, jak skończy – pomyślał, siadając przy stoliku. Kelner natychmiast przyjął zamówienie.

Patryk zjadł, przejrzał wiadomości, obejrzał kilka filmików, ale Klaudia wciąż nie dzwoniła. *„Ciekawe, ile dziś wyda”* – przemknęło mu przez głowę. Choć płacił nie ona, a jej ojciec – wpływowy biznesmen, którego pieniądze płynęły szeroką rzeką. Klaudia nigdy nie oszczędzała.

Byli razem siedem miesięcy, czasem mieszkali w jego skromnym mieszkaniu. Ale gdy nudziła ją jego „ciasnota”, wracała do rodziców do luksusowej willi za miastem. Jedynaczka, nigdy nie znała odmowy. Klaudia przedstawiła Patryka rodzicom, ale jej matka, Bogumiła, patrzyła na niego z góry. Zwykły programista, 27 lat – co on jej może zaoferować? Klaudia najwyraźniej przekonała matkę, by nie ingerowała, więc trzymała się chłodno, ale bez otwartej agresji. Patryk czuł się w ich domu obco.

Sam zaczynał rozumieć, iż Klaudia nie jest tą, o której marzył. Ale myśl o ślubie nie dawała mu spokoju, zwłaszcza po słowach jej ojca: *„Jeśli uszczęśliwisz moją córkę – będziesz miał wszystko. jeżeli ją zawiedziesz – pożałujesz”*. Aluzja była jasna.

Klaudia była kapryśna, ale oszałamiająco piękna. Patryk nie rozumiał, po co spędza tyle czasu w salonie – i tak była idealna. Inteligentna, z poczuciem humoru, ale zarozumiała i rozpieszczona przez ojca. Dzień wcześniej oznajmiła:

– Patryk, za dziesięć dni lecimy na Malediwy. Tata za wszystko zapłaci. Jestem zmęczona, potrzebuję odpoczynku.

– Od czego? Przecież nie pracujesz – zdziwił się.

– Tata załatwi ci urlop, nie martw się.

Jej słowa drażniły. Ich relacja stawała się coraz trudniejsza. Patryk czuł, iż pochodzą z innych światów, ale wciąż zamierzał się ożenić. Gdy rozmyślał nad kawą, nagle usłyszał:

– Patryk? Ty? – Mężczyzna naprzeciwko uśmiechał się jak do starego przyjaciela.

– Kamil?! – Patryk zerwał się na równe nogi, rozpoznając kolegę z dzieciństwa. – Nie wierzę! Ile lat minęło, dwanaście?

– Postarzałeś się, stary! – Kamil klepnął go w ramię. – Wyglądasz poważnie.

– Ty też nie jesteś już dzieciakiem – roześmiał się Patryk. – Co tu robisz?

– Czekam na siostrę, Ewę. Uczy się w konserwatorium, jest na ostatnim roku. Dziś ma koncert, a ja nie znoszę klasyki, więc wpadłem tu – uśmiechnął się.

– Ewa? Jak się ma? – ożywił się Patryk.

– Prawdziwy talent! Prosta dziewczyna ze wsi, a dostała się do konserwatorium bez układów – powiedział z dumą.

– Muszę ją zobaczyć! – wykrzyknął Patryk.

– Za pół godziny do niej zadzwonię, pojedziemy na spotkanie. jeżeli nie jesteś zajęty, dołącz do nas. Jesteś sam?

– Czekam na Klaudię, moją narzeczoną. Jest w salonie, zaraz przyjdzie.

– Świetnie, przyjedziemy z Ewą – Kamil odszedł, obiecując wrócić.

Patryk pogrążył się w wspomnieniach. Lato u babci na wsi, gdzie mieszkali Kamil i Ewa. Ich podwórko z jabłoniami, jezioro, rzeka. Łowili ryby, smażyli je na ognisku, śpiewali przy gitarze. Ewa, szczupła dziewczyna z ciemnymi warkoczami, była jego pierwszą miłością. *„Jaka jest teraz?”* – myślał, nieświadomie uśmiechając się do siebie.

– Uśmiechanie się do ściany jest głupie – rozległ się głos Klaudii.

– Wreszcie – Patryk spojrzał na nią, próbując zauważyć, co się zmieniło po trzech godzinach w salonie.

– I jak wyglądam? – zapytała kokieteryjnie.

– W porządku – odparł.

– W porządku?! – oburzyła się. – Wiesz, ile kosztował ten manicure i zabieg kosmetyczny? Jestem niesamowita, prawda?

– Jak zawsze – skinął głową, by uniknąć kłótni.

– Jedziemy do mnie, są goście, na nas czekają – oznajmiła.

– Nie mogę, umówiłem się ze starymi przyjaciółmi. Zaraz tu będą.

Klaudia nadąsała się, gotowa do awantury, ale do kawiarni weszli Kamil i Ewa. Rzuciła się w stronę Patryka, objęła go mocno:

– Patryk, tyle lat! Ale z ciebie mężczyzna!

Zastygł, oszołomiony jej urodą – delikatną, pełną blasku, z ciepłymi kasztanowymi oczami. Nie chciał wypuścić jej z objęć, ale Klaudia powiedziała zimno:

– Dzień dobry.

– To Klaudia, moja narzeczona – pospieszył się Patryk. – A to Kamil i Ewa.

– Cześć, piękna – uśmiechnął się Kamil.

Rozmawiali o przeszłości, a Klaudia milczała, demonstracyjnie ich ignorując. Patryk wspominał lato, jabłonie, jezioro.

– Lepiej na Malediwach pod parasolem – przerwała Klaudia. – Basen mojego taty jest większy niż wasza kałuża.

– A ryby tam pływają? – zażartował Kamil.

– W restauracjach, w których jadam świeże ryby – odcięła się.

Rozmowa przygasła. Ewa zaproponowała:

– Patryk, przyjedź do nas na wieś.

– Na pewno – odpowiedział, spoglądając na Klaudię. – W weekend przyjadę.

Klaudia oznajmiła:

– Dobrze, pojadę z tobą w tę głuszę.

– Lepiej nie – zmarszczył brwi Patryk. – Tam komary, las, jezioro. Umrzesz z nudów.

– Wezmę mineralną, normWeźmiesz mineralną, bo tamtejsza woda nie jest wystarczająco dobra dla twoich wygód – odpowiedział, wiedząc, iż ich drogi już się rozeszły.

Idź do oryginalnego materiału