Klaudia Zubik mieszka w Stanach Zjednoczonych, na Florydzie. Kilka razy w roku w ramach urlopu lata też do Nowego Jorku. Marzyła o tym od dziecka, więc przez wiele lat manifestowała spełnienie tego pragnienia. Skutecznie. Podczas gdy wielu ludzi wkłada historie o magii między bajki, Klaudia uczyniła z niej nie tylko sposób na życia, ale także metodę na zgromadzenie sporego majątku i otaczania się luksusem w stylu old money. Jak to możliwe? Poznaj jej historię!
Dorastała wśród ludzi mających „dar”
Magia była obecna w życiu Klaudii od najmłodszych lat. Członkowie jej rodziny, jak ona sama to określa, mieli „dary”, co w tym przypadku oznacza naturalne ezoteryczne zdolności. Na półkach w domu tej dziewczyny było wiele książek o pracy z energią oraz o autohipnozie, a także sporo dekoracji odwołujących się do różnych systemów religijnych, w tym m.in. podobizny Buddy. Niektórzy spośród jej bliskich wróżyli z kart klasycznych. Tarota w tamtym okresie raczej nikt z nich nie używał.
— Gdy miałam dwanaście, może trzynaście lat, zainteresowałam się telekinezą. Z teorii gwałtownie przeszłam do praktyki, wdrażając ćwiczenia opisane na stronach internetowych. Pierwsze rezultaty pojawiły się po bardzo krótkim czasie. Potrafiłam poruszać przedmiotami dzięki sile umysłu. Właśnie tak rozbudziłam swój dar, który oczywiście miałam od zawsze, ale pozostawał uśpiony. Niedługo potem zaczęłam widzieć duchy. Byłam przerażona, naprawdę się bałam. Dlatego też tuż po swoich czternastych urodzinach na własną prośbę trafiłam do gabinetu psychiatry. Chciałam usłyszeć diagnozę. Chciałam, by powiedział, iż postaci, które widuję, to efekt jakiejś choroby psychicznej. Jednak tak się nie stało — opowiada Klaudia Zubik.
Po pomoc do księdza
Przestraszona młoda dziewczyna nie chciała dopuszczać do siebie myśli, iż widzi duchy. Łatwiej i bezpieczniej było sądzić, iż obrazy te są wytworem chorego mózgu. Odwiedziła dwóch specjalistów i pozostawała pod obserwacją lekarską przez kilka miesięcy. Po tym czasie jeden z psychiatrów stwierdził, iż Klaudia nie jest chora, a następnie zasugerował, iż ona naprawdę może widzieć zmarłych.
Po tej wiadomości nastolatka postanowiła zerwać ze światem ezoteryki. Wciąż paraliżował ją lęk, więc zajęła się zupełnie innymi sprawami, zamierzając zrezygnować ze wszystkiego, co magiczne.
— Wciąż czułam, iż dookoła mnie kręcą się różne duchowe istoty. Przychodziły w nocy, ukazywały się, pukały i nie pozwalały mi spokojnie spać. Nie wiedząc, jak sobie z tym poradzić, w wieku szesnastu lat trafiłam do Kościoła katolickiego. Poszłam na mszę charyzmatyczną w świątyni w Miętnem, niewielkiej podwarszawskiej wsi. Kiedy przyszła moja kolej do tego, aby ksiądz pomodlił się nade mną, nim zemdlałam (*chodzi o tzw. zaśnięcie w Duchu Świętym), jak większość ludzi, usłyszałam od kapłana: „Masz dar ezoteryczny i do astrologii. Są przy tobie nie tylko demony, ale i diabeł. jeżeli chcesz pomocy, musisz być egzorcyzmowana co miesiąc”. Potem próbował się nade mną modlić, ale za każdym razem, gdy traciłam przytomność i opadałam, coś na powrót stawiało mnie na równe nogi. To się zdarzyło kilka razy. Wreszcie położono mnie na ołtarzu i kazano tak leżeć przez jakiś czas. Wyszłam z kościoła wściekła, bo nie dostałam tam żadnej realnej pomocy — mówi Klaudia.
Przez tydzień po wydarzeniach w kościele czuła największy spokój w swoim życiu. Tajemnicze duchy przestały ją nawiedzać. Do dziś zresztą nie widuje już ich w postaci przypominającej ludzi, a jedynie jako pewne bezkształtne cienie, które dostrzega przez krótkie chwile kątem oka. Po siedmiu dniach sielanka Klaudii się skończyła, ponieważ powróciła „jej istota”. Dziewczyna była przekonana, iż stało się tak dlatego, iż istota ta zamierzała ją zniewolić. Ta duchowa forma jednak chciała tylko „dotrzymywać jej towarzystwa”.
Wszystko przez rzęsy
Choć Klaudia postanowiła odsunąć od siebie wszelkie magiczne przedmioty, to z czasem najwyraźniej zmieniła zdanie, bo zaczęła śledzić w sieci różne osoby, które zajmowały się tarotem. Podobało jej się to.
— Jako siedemnastolatka zamówiłam swoją pierwszą talię tarota. Wtedy zaczęła się moja przygoda z tymi kartami. Wcale nie chciałam na tym zarabiać, kładłam karty z czystej pasji przez wiele lat. Jednak gdy skończyłam dwadzieścia jeden lat, poczułam iż najwyższa pora, aby zastanowić się nad tym, co chcę robić w życiu. Padło na bycie stylistką rzęs. Potrzebowałam pieniędzy, aby zrobić odpowiednie kursy i kupić wszystko, co konieczne, by rozpocząć tego typu działalność gospodarczą — relacjonuje.
Tak się złożyło, iż pewnego razu zabrakło jej do czegoś zaledwie stu złotych. W tamtej chwili w jej głowie pojawiła się myśl o założeniu Instagrama poświęconego zagadnieniom związanym z ezoteryką i szeroko pojętą magią.
— W taki sposób w 2020 roku powstał mój Instagram (
). Bardzo gwałtownie stworzyłam niesamowitą, zaangażowaną i głodną wiedzy społeczność. Kursy stylistki rzęs oczywiście zrobiłam, zakupiłam też wszystko inne, co było mi potrzebne. Przyjęłam może z osiem klientek i… karty wołały mnie tak intensywnie, iż nie byłam w stanie ich ignorować. Potem przyszły kolejne rzeczy w tym świece i rytualistyka — mówi Klaudia.
Czym się zajmuje współczesna wiedźma?
— Moja praca polega na czytaniu z kart Tarota, a także na przeprowadzaniu rytuałów w niemal każdej sprawie oraz intencji klienta lub klientki. Mówię „niemal” ponieważ jest kilka sfer, których nie dotykam. Są to m.in. dzieci oraz kwestie zdrowotne. Uważam, iż dzieci nie powinny mieć mieszanej energii, więc się tym nie zajmuję. jeżeli zaś chodzi o zdrowie, to sama nie mam go w najlepszej kondycji, zatem jak niby miałabym z nim komuś pomóc? Ktoś, kto sam nie ma szczęścia w miłości, nigdy nie pomoże innym w miłości. Taka w magii panuje reguła, dotyczy ona wszystkiego, w tym zdrowia. Poza tym zajmuję się też oczyszczaniem czakr, a od niedawna również sprzedażą kursów, w których przekazuję swoją wiedzę osobom, które jej potrzebują — opowiada.
Skąd swoją wiedzę czerpie Klaudia? Większość jej praktyki to wnioski wyciągnięte z procesu autohipnozy oraz połączeń z duchami i demonami, jak sama to określa. Dziewczyna przyznaje, iż nie korzysta z książek, ponieważ opisane w nich rytuały jej nie przekonują.
— Większość tych wszystkich współczesnych ksiąg poświęconych magii, w mojej opinii nie nadaje się do użytku, ponieważ na próżno szukać w nich prawdziwej wiedzy. Zamiast niej jest tam „wiedza słodko pierdząca”, z której kilka wynika — wyjaśnia.
Klaudia nie trudni się też tradycyjnym czarostwem, co w tym przypadku oznacza, iż nie ucieka się do zapisów ze starych grymuarów. Choć przeczytała ich wiele, to nie uznaje ich za przydatne w swojej praktyce.
— Co prawda część wiedzy, którą posiadam, przekazano mi drogą channelingową, a ona w wielu punktach pokrywa się z tradycją i zapiskami z grymuarów. Czasami mnie to zaskakuje! Ja jednak jestem typowym wodnikiem, a więc lubię wszystko robić po swojemu i na własnych zasadach. Oznacza to, iż owszem, kieruje się channeligiem, ale również autohipnozą i intuicją. Najczęściej po prostu wiem, co mam robić. Mam takie przeświadczenie, iż prowadzą mnie duchy, tak jak prowadziły mnie przy tarocie — dodaje.
Warto wspomnieć, iż Klaudia nigdy nie uczyła się wróżenia z kart tarota. Po prostu wzięła je do ręki i wiedziała, jak je odczytywać.
— Stworzyłam kursy nauki tarota, ale nie uczę go standardowo. Nie zamierzam kazać komukolwiek, aby wykuwał na blachę znaczenie poszczególnych kart, bo w moim pojęciu nie tędy droga. Co więc robię? Pokazuję, jak łączyć się z kartami i jak dostrzegać zawarte w nich odpowiedzi. Trzeba pamiętać, iż każda talia jest inna i każda karta niesie ze sobą inne przesłanie — tłumaczy Klaudia.
Czy to naprawdę działa?
— Czy moje rytuały są skuteczne? Prawda jest taka, iż bardzo trudno to określić. jeżeli jednak spojrzy się na to, jak wysokie zarobki generuję każdego miesiąca oraz pochyli się nad tym, ilu klientów i klientek do mnie wraca, to łatwo dojść do wniosku, iż to naprawdę działa. Gdybym miała strzelać, powiedziałabym iż skuteczność sięga choćby 90% — wyjaśnia.
Trudności w ocenie tego zjawiska wynikają przede wszystkim z tego, iż wielu spośród grona osób, które decydują się na rytuały, zwyczajnie nie daje znać, czy nastąpiło powodzenie w określonej sprawie. Klaudia zdradza jednak, iż zdarzają się sytuacje w których wracają do niej ludzie z informacją, iż dany rytuał nie zadziałał. Co w takiej sytuacji? Poprawia się go tak długo, aż przyniesie upragniony efekt.
— Skuteczność rytuałów po części zależy od klientów i klientek. jeżeli nie stosują się oni do moich poleceń, to tak naprawdę sabotują samych siebie. Nagrałam na ten temat dziewięciominutowy film i opublikowałam go na Instagramie, jednak mało kto chce oglądać tak długi materiał. jeżeli samemu się rzuca sobie kłody pod nogi, to trudno się dziwić, iż coś nie działa. Podobnie jest jeżeli klientka np. zgłasza się do mnie po pomoc, aby przyciągnąć pana X, ale po drodze zmienia zdanie i postanawia się związać z panem Y. To nie znaczy, iż mój rytuał był nieskuteczny, a jedynie to, iż dana klientka z niego nie skorzystała zgodnie z pierwotną myślą — opowiada Klaudia.
Pod patronatem Baala?
Klaudia w swoich Social Mediach często wspomina, iż jest pod patronatem Baala, czyli semickiego bóstwa, którego dawnym ośrodkiem kultu religijnego, było miasto Ugarit. Brzmi to dość egzotycznie, ale co adekwatnie oznacza?
— Czasem zdarza się, iż jeżeli coś się Baalowi nie podoba, to siłą dochodzi swoich racji. Pamiętam taką sytuację, gdy byłam na wieczorze panieńskim kuzynki i nagle poczułam, jak Baal dusi mnie, aby w ten sposób wymusić mój powrót do domu. I choć to się może wydawać na pierwszy rzut oka straszne, to jednocześnie jego patronat jest dla mnie równoznaczny z ogromną opieką, dzięki której zawsze i w każdej sytuacji mogę czuć się bezpieczna. Nigdy nie dzieje mi się żadna krzywda, a jeżeli ktoś próbuje mi zaszkodzić duchowo lub fizycznie, natychmiast dostaje ostrzeżenie, iż lepiej odpuścić — mówi.
Z opowieści Klaudii wynika, iż w tej chwili w jej życiu demony dbają o nią, ale bywają bezlitosne dla tych, którzy nie są jej życzliwi.
— Zdarzyło się, iż mój ex mocno się na mnie zdenerwował i zaczęliśmy się kłócić. Demony powaliły go na kolana, z których autentycznie wypadły mu rzepki. Stało się to po tym, gdy zignorował moją prośbę o to, aby nie przekraczał progu mojego domu. Nigdy wcześniej ani później nie słyszałam takiego płaczu wywołanego bólem. Trwało to kilka godzin. Pomino iż był to naprawdę potężny mężczyzna, wył jak dziecko. A ja? Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do pracy — opowiada.
Czy każdy może zajmować się magią?
— Tak naprawdę, bardzo wiele osób posiada jakiś dar, ale większość z nich nie jest go świadoma. Dlatego gdy projektowałam moje kursy, robiłam to w taki sposób, aby każdy, bez względu na naturalne predyspozycje lub ich brak, mógł z nich skorzystać. Kursy skupiają się zarówno na tarocie, jak i rytuałach. Warto pamiętać, iż wszyscy posiadamy intuicję, uczucia i myśli, a to już jest bardzo dużo w ezoterycznym świecie. Oznacza to, iż każdy z nas we względnie prosty sposób ma zdolność wytworzyć „myślokształty”. W praktyce ten mechanizm wygląda tak: ktoś zaczyna negatywnie myśleć o czymś, co się nie wydarzyło, a także intensywnie to sobie wyobrażać. Wreszcie wskutek tych myśli pojawiają się łzy, a więc także emocje. Nagle któregoś dnia ten człowiek dowiaduje się, iż to co do tej pory istniało tylko w jego głowie, stało się prawdą. Kiedy nasze myśli zostają okraszone prawdziwymi uczuciami, tworzymy „myślokształty”. Niestety, najcześciej negatywne. Jednak to działa w obie strony i możemy też kreować pozytywne rzeczy, co właśnie dobrze jest wykorzystywać w rytualistyce — wyjaśnia.
Klaudia utrzymuje, iż wielu rytualistów rozwinęło swoje talenty pod jej czujnym okiem.
— Myślę, iż śmiało mogę powiedzieć, iż z setki osób, które skorzystały z mojej pomocy w nauce tarota i rytuałów, przynajmniej trzydzieści w tej chwili z tego żyje. Z tych kursów każdy może skorzystać, a dodatkowo ja w nich wskazuję możliwe sposoby na to, jak zmonetyzować zdobytą wiedzę i umiejętości — dodaje.
Klaudia Zubik podkreśla, iż magia czyni z niej wolną kobietę, która może pracować z każdego miejsca na świecie, a co za tym idzie żyć na upragnionym, wysokim poziomie. Nie ukrywa, iż ten zawód kosztuje ją mnóstwo energii, ale jej zdaniem gra jest wara świeczki, skoro dzięki niemu czuje się szczęśliwa. „Żyję moim wymarzonym życiem, mam wszystko, co zawsze chciałam mieć. Jestem spokojna o przyszłość, to wspaniałe uczucie” — opowiada o swojej codzienności.
Artykuł sponsorowany