Wiceminister zdrowia o aborcji w 9. miesiącu ciąży: „To dla mnie trudne. Takie przepisy są np. we Francji”

pro-life.pl 2 tygodni temu

W wywiadzie dla Polsat News wiceminister zdrowia Urszula Demkow została zapytana o sprawę śmierci dziecka w dziewiątym miesiącu ciąży, do której doszło w szpitalu w Oleśnicy. Reakcja wiceminister? „Nie wiem. To jest pytanie z gatunku pytań moralnych, na które nie ma dobrej odpowiedzi”.

Trudno oprzeć się wrażeniu, iż brak jasności to dziś oficjalna linia przekazu ministerstwa.

W 37. tygodniu ciąży, kiedy dziecko było w pełni zdolne do życia poza organizmem matki, lekarze dokonali iniekcji chlorku potasu bezpośrednio w serce – procedura, która, jak zauważono, była wcześniej publicznie opisywana przez kierownictwo placówki z niepokojącą swobodą.

Felek – tak nazwano dziecko – miał urodzić się w szpitalu w Łodzi. Tam rozważano cesarskie cięcie i udzielenie pomocy po porodzie. Ostatecznie matka, za namową środowisk proaborcyjnych, trafiła do Oleśnicy – placówki znanej z szerokiej interpretacji prawa. I tam zakończono ciążę w sposób, który w żadnym razie nie przypominał standardowej opieki okołoporodowej. Uśmiercili dziecko, które było w pełni zdolne do życia poza organizmem matki.

Francja jako alibi. Bo własnego zdania brak

Wiceminister Demkow, zapytana, czy uzasadnione jest przerywanie ciąży na tym etapie rozwoju dziecka, odpowiedziała, że: „w wielu krajach, np. we Francji, takie są przepisy”. Zestawianie polskiego prawa z francuskimi przepisami w kontekście zabijania dzieci w 9. miesiącu ciąży to jak próba zatuszowania odpowiedzialności cudzym sumieniem. Nie brzmi to jak argument – bardziej jak ucieczka.

Redaktor Wojciech Dąbrowski dopytywał, czy tego rodzaju praktyki powinny obowiązywać również w Polsce. Odpowiedź: „Nie wiem”. Gdy padła uwaga, iż matka miała alternatywę – urodzić dziecko i oddać je do adopcji – wiceminister odparła, iż „nie jesteśmy kompetentni, by ją oceniać”.

Oleśnica. Tuż przed porodem dziecko zostaje uśmiercone zastrzykiem w serce. Powód? Podejrzenie choroby.

- Nasze prawo pozwala na to, iż można zabić dziecko w 9 miesiącu ciąży!
- No wiem – mówi wiceminister zdrowia @UrszulaDemkow #StudioParlament@polsat_news_pol pic.twitter.com/S4AC69VofB

— Wojciech Dąbrowski (@W_Dabrowski) April 9, 2025

„Wolność wyboru” czy śmierć dziecka?

Na sugestię, iż matka została przekonana do zabicia swojego dziecka przez środowiska proaborcyjne, odpowiedziała:

„Tu jest konflikt dwóch ludzkich wolności. Z jednej strony wolności tej mamy do wyboru całego swojego dalszego życia, z drugiej strony wolności tego człowieka, tego dziecka, do tego żeby żyć.

„Wolność wyboru” – hasło, które stało się tak wygodne, iż obejmuje choćby śmierć dziecka w 9. miesiącu ciąży. I to nie w teorii, ale w klinicznej rzeczywistości. Wystarczy podpisać kilka papierów, powołać się na „francuskie standardy” i problem znika. A raczej – znikają serca, które miały prawo bić.

Pani wiceminister potrafi zaskakiwać, ale nie w sposób, który mógłby wzbudzić zaufanie. Zaskakuje raczej brakiem jakiejkolwiek wrażliwości i odpowiedzialności za własne słowa. Gdy zginął ratownik medyczny, w odpowiedzi na tragedię stwierdziła, iż był w wieku emerytalnym, więc mógł „odejść na emeryturę”. Dziś, zapytana o możliwość prawną zabicia dziecka w 9. miesiącu ciąży, odpowiada jednym, beznamiętnym „No wiem”. To chyba nowy standard urzędniczej neutralności – brak emocji, brak empatii, a na końcu brak jakiejkolwiek refleksji.

Bez komentarza. Bo rzeczywiście – trudno to zrozumieć.

jb
Źródło: wpolityce.pl

Idź do oryginalnego materiału