"Wezmę kredyt, ale przy jednym stole z nim nie usiądę". Ten dzień dla niektórych dzieci to koszmar

kobieta.gazeta.pl 1 tydzień temu
Komunia za dwa tygodnie, konflikt rodziców przybiera na sile. I choć to dziecko w tym dniu ma odgrywać główną rolę, to wydaje się, jakby zupełnie wszyscy zapomnieli zapytać, jak on chciałby spędzić ten wyjątkowy dzień...
Okazuje się iż chrzciny, pierwsza komunia czy też własny ślub, to tematy, które generują nie tylko wiele stresu i niepokoju, ale również mnóstwo kłótni rodzinnych i srogich awantur. Wiele z nich, tak jak chrzciny lub komunia, odbijają się na samym dziecku, choć ono nie jest niczemu winne.
REKLAMA


Mąż przez ostatni rok nie interesował się dzieckiem. Zmieniło się to niedawno, przy organizacji komunii
Maria za dwa tygodnie ma komunię własnego syna. Mimo, iż wszystko już dawno zaplanowane i zorganizowane, konflikt rodzinny wciąż trwa w najlepsze. "W moim mężu nagle obudziły się instynkty ojcowskie. Przez rok po rozwodzie nie miał zbyt wiele czasu w to, żeby zainteresować się swoim dzieckiem, Mikołaj mógł liczyć jedynie na sporadyczne telefony. Teraz okazuje się, iż mój mąż chce uczestniczyć w komunii, po moim trupie". Maria tłumaczy, iż po tym wszystkim co się wydarzyło, nie jest w stanie usiąść przy jednym stole ze swoim byłym mężem.


Zobacz wideo


Konflikt między rodzicami się zaostrza. Nikt jednak nie zapytał dziecka o zdanie
Konflikt się zaostrza. Były mąż poinformował Marię, iż wszystko przygotował, jego rodzina jest zaproszona, sala i atrakcje zarezerwowane. Kobieta była zmuszona wziąć mały kredyt. Jej rodzina nie jest bardzo duża, ale te 25 osób jakoś trzeba ugościć, do tego dochodzi 7 dzieci. "Dzień w dzień realizowane są przepychanki, kto z rodziców jako pierwszy zabiera dziecko do swojej rodziny. Mój były partner nie chce odpuścić - uważa, iż skoro nie miał przez ostatnie miesiące zbyt wiele czasu z własnym synem, ma pierwszeństwo. A co ze mną? Codziennie dwoje się, troję, walczę z problemami, pocieszam, wspieram, pracuję i ledwo wiąże koniec z końcem, i mam tak po prostu odpuścić? Nie wiem sama już co robić..." - kończy swój list rozżalona kobieta.


choćby jeżeli na pierwszy rzut oka organizowanie dwóch uroczystości wydaje się nietrafionym pomysłem, gdy było to podyktowane dobrem dziecka - świadczy o umiejętności dogadania się rodziców. Pomaga też zaoszczędzić niepotrzebnych nerwów i frustracji.


- mówi Marianna Chamerska, mediator rodzinny.
To ma szansę się udać, ale tylko wtedy, gdy taka sytuacja odbywa się między rodzicami, którzy dążą do ugody i kierują się dobrem dziecka, a nie wtedy, gdy między nimi odbywa się walka i przepychanki. Dziecko wtedy cierpi.
Idź do oryginalnego materiału