Zabieraj swojego mazgaja i wynoś się stąd, ten dom mój syn mi podarował! wrzeszczała teściowa.
Kasia stała przy kuchence i mieszała zupę, gdy usłyszała znajomy kaszel za plecami. Wanda Stanisławowa weszła do kuchni swoim charakterystycznym krokiem powolnym i dostojnym, jak generał przeglądający swoje włości.
Znowu kartofle rozgotowałaś teściowa zajrzała do garniera przez ramię synowej. Czy tak się gotuje? Mój Antoś uwielbia, gdy ziemniaki są jędrne, a nie rozpadają się.
Kasia w milczeniu mieszała dalej. Po roku mieszkania pod jednym dachem nauczyła się nie reagować na takie uwagi. A przynajmniej starała się.
Zupa wygląda pysznie Antek wszedł do kuchni i pocałował żonę w policzek. Świetnie pachnie.
To dlatego, iż jesteś głodny Wanda Stanisławowa usiadła przy stole. A tak w ogóle, to mięso najpierw trzeba podsmażyć, dopiero potem do zupy. Wtedy lepiej smakuje.
Antek wzruszył ramionami i wyszedł. Kasia wyłączyła palnik i zaczęła nakrywać do stołu. Z sąsiedniego pokoju dobiegł głos ośmioletniego Kuby:
Mamo, mogę po obiedzie iść do Bartka? Ma nowy zestaw Lego!
Zobaczymy, najpierw odrób lekcje odpowiedziała Kasia.
Lekcje w wakacje?! Wanda Stanisławowa załamała ręce. Dziecko powinno odpoczywać! Zamęczasz chłopca nauką. Za moich czasów dzieci całe lato biegały po podwórku i wyrosły na porządnych ludzi.
Kuba pojawił się w drzwiach, nasłuchując rozmowy dorosłych.
Kubusiu, chodź tu zawołała babcia. Damiesz cukierka. Nie słuchaj mamy, w wakacje nie trzeba się uczyć.
Wando Stanisławo, umówiłam się z Kubą, iż codziennie godzinę czyta i rozwiązuje zadania, żeby nie zapomniał materiału spokojnie wyjaśniła Kasia.
Aha, umówiliście się! A mnie kto pytał? Czy ja w tym domu mieszkam, czy nie?
Kasia przygryzła wargę. Ten argument teściowa powtarzała od roku, od kiedy do nich wprowadziła się. Przez pierwsze dwa lata po ślubie żyli spokojnie Wanda Stanisławowa przyjeżdżała z sąsiedniej wsi raz na tydzień, czasem rzadziej. Ale potem stało się to, co Antek nazwał logiczną decyzją jego matka sprzedała swój dom i zamieszkała z nimi na stałe.
Po co mi samotnie siedzieć w dużym domu? tłumaczyła wtedy Wanda Stanisławowa. Tutaj mam wnuka blisko i wam pomagam. W końcu nie jestem obca.
Antek od razu się zgodził. choćby nie porozmawiał z żoną po prostu oznajmił: Mama się przeprowadza, trzeba posłanie w drugim pokoju przygotować. Kasia wtedy milczała. Dom był przestronny, miejsca starczało. Miała też nadzieję, iż teściowa rzeczywiście pomoże posiedzi z Kubą, ogarnie część domowych obowiązków.
Rzeczywistość okazała się inna. Wanda Stanisławowa nie śpieszyła się z pomocą, ale komentować każdy krok synowej uważała za swój obowiązek. Jak Kasia gotuje źle. Jak sprząta niedokładnie. Jak wychowuje syna za surowo.
Antek, powiedz swojej żonie, żeby nie głodziła dziecka! krzyknęła Wanda Stanisławowa w stronę salonu. Najpierw obiad, potem nauka!
Mamo, nie wtrącaj się, proszę dobiegł zmęczony głos Antka. Kasia sobie rozporządzi.
Teściowa prychnęła i demonstracyjnie wysypała przed Kubą garść cukierków.
Jedz, wnusiu. Babcia się z tobą zajmie, skoro mama ma ważniejsze sprawy.
Kasia postawiła talerze na stół z taką siłą, iż zabrzęczały. Kuba spojrzał przestraszony to na mamę, to na babcię.
Zjemę cukierki później, po obiedzie cicho powiedział chłopiec.
Dobrze mówisz, słoneczko Kasia pogłaskała syna po głowie. Idź umyć rączki.
Gdy Kuba wyszedł, Wanda Stanisławowa zacisnęła usta.
Nauczasz dziecko, żeby było przeciwko mnie?
Nikogo przeciwko nikomu nie nastawiam. Po prostu są zasady, które ustaliliśmy z Antkiem.
Z Antkiem? teściowa parsknęła śmiechem. Mój syn żadnych zasad nie ustalał. To twoje wymysły. Znam takie matki doprowadzisz dziecko do nerwicy swoimi zasadami.
Kasia wzięła głęboki oddech. Kłóciście się nie miało sensu. Rok nauczył ją, iż każda próba obrony kończy się tym, iż Wanda Stanisławowa przypomina dom jest na jej nazwisko.
Sprawa z domem bolała osobiście. Kiedy Kasia wprowadzała się do Antka po ślubie, nie przywiązała wagi do jego słów, iż dom jest na matkę.
Tak bezpieczniej tłumaczył wtedy Antek. W razie czego nikt go nie zabierze. To tylko formalność, dom budowałem ja, z moich pieniędzy.
Kasia uwierzyła. Sama nie miała nic po rozwodzie zostawiła byłemu mężowi kawalerkę, byle tylko szybciej się rozstać. Z Kubą wynajmowała mieszkanie, aż poznała Antka.
Pierwsze dwa lata wydawały się bajką. Antek dobrze traktował Kubę, chłopiec lgnął do ojczyma. Dom był przytulny, z dużym ogrodem. Kasia założyła warzywnik, posadziła kwiaty. Czyżby życie wreszcie się układało?
A potem przyjechała Wanda Stanisławowa z walizkami.
Mam prawo mieszkać w swoim domu! oświadczyła wtedy, widząc zmieszaną minę synowej. Chyba nie masz nic przeciwko, żeby rodzona matka żyła z synem?
Antek wtedy wyjął telefon i wyszeptał:
Poczekaj trochę, przyzwyczai się i się uspokoi.
Ale teściowa nie uspokoiła się. Wręcz przeciwnie z miesiąca na miesiąc czuła się pewniej. Przestawiła meble w salonie po swojemu. Wyrzuciła firanki, które wybierała Kasia, powiesiła swoje z ogromnymi różami. Zajęła najlepszy fotel przy telewizorze i godzinami oglądała telenowele na pełnym regulatorze.
Antek, może porozmawiasz z mamą? poprosiła kiedyś wieczorem Kasia. Cały dzień nie wyłącza telewizora, Kuba nie może się skupić na lekcjach.
Dziwaczysz, niech ogląda. Co ma innego robić? machnął ręką mąż. Zresztą, nie dramatyzuj. Mama zachowuje się normalnie, to ty jesteś przewrażliwiona.
Kasia wtedy nie odpowiedziała. Co tu mówić? Antek uwielbia















